Paliwo, na które stawia Polska, otrzymało status przejściowego. Przy dofinansowywaniu inwestycji przez UE priorytetowo będą jednak traktowane bardziej zielone projekty – twierdzi Komisja Europejska.
„Podczas gdy dzisiaj uznajemy rolę gazu ziemnego jako paliwa przejściowego, głównym celem wsparcia z budżetu UE będą inwestycje w rozwiązania energetyczne nieszkodliwe dla klimatu, w tym gaz zdekarbonizowany” – napisała Komisja Europejska w odpowiedzi na pytania DGP dotyczące tego, czy projekty gazowe będą mogły być dalej współfinansowane z europejskich pieniędzy. Polska zabiegała o uznanie gazu za paliwo przejściowe, argumentując, że nie ma dla nas obecnie alternatywy i tylko błękitnym paliwem możemy zastępować bardziej emisyjne źródła energii.
Gaz ziemny ma być w UE stopniowo zastępowany niskoemisyjnymi rodzajami gazu, takimi jak wodór, biogaz i gaz syntetyczny. „Kluczowe będzie to, by infrastruktura, którą mamy lub w którą zainwestujemy, była przygotowana także na te nośniki energii – zaznacza KE. Infrastrukturę gazową potencjalnie można wykorzystać do transportu wodoru, z tym że działa on niszcząco na metal, trwają więc poszukiwania mieszanki zapewniającej bezpieczeństwo sieci.

Wyższe cele i koszty

Na szczegółowe ustalenia dotyczące ewentualnego finansowania projektów gazowych jeszcze poczekamy, bo dopiero negocjowane są ramy siedmioletniego budżetu od 2021 r. Porozumienie pomiędzy przywódcami krajów członkowskich ma być osiągnięte latem. Potem ustalone zostaną zasady wykorzystywania poszczególnych instrumentów budżetowych. Ale kierunek jest jasny – podkreśla Komisja. Celem jest neutralność klimatyczna w 2050 r., a to oznacza, że Bruksela nie będzie chciała inwestować w projekty, które jeszcze w trakcie ich eksploatacji mogą okazać się nierentowne ze względu na cele klimatyczne.
A KE szykuje nowy cel redukcji CO2 do 2030 r. We wrześniu ma przedstawić dwa scenariusze – podniesienia go z obecnych 40 proc. w stosunku do 1990 r. do 50 lub 55 proc. Ekolodzy i niektóre grupy w Parlamencie Europejskim domagają się nawet 65-proc. celu redukcji emisji. Według belgijskiego think tanku Climact, „wykonalne” jest zarówno 55 proc., jak i 65 proc. Analitycy oczekują przyjęcia nowego celu w grudniu.
– Jego podniesienie będzie oznaczać wyższą cenę pozwoleń na emisję dla energetyki i przemysłu w ramach unijnego systemu handlu emisjami CO2 (ETS). Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE) szacował, że w przypadku podniesienia celu do 50 proc. cena pozwolenia wynosząca dzisiaj ok. 25 euro urośnie do 52 euro, a gdy cel zostanie wywindowany do 55 proc. – aż 76 euro – mówi DGP Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Forum Energii. Pytana, czy przy takiej cenie gaz byłby nadal opłacalny jako paliwo w tych sektorach, oceniła, że przy cenie 76 euro konkurencyjne będą już alternatywne technologie, takie jak biogaz czy wodór. Ekspertka zastrzegła jednak, że zaproponowane przez Komisję Europejską scenariusze będą dyskutowane przez państwa członkowskie i dopiero potem przekute w prawo.
W KE pojawił się też pomysł uwzględnienia emisji metanu przy wydobywaniu gazu i węgla. Wprowadzenie go w życie wiązałoby się z rozszerzeniem systemu ETS. Wówczas opłacalność gazu jeszcze bardziej by spadła. – Jeżeli w 2050 r. gospodarka unijna ma być neutralna klimatycznie, oznacza to, że trzeba eliminować wszystkie emisje ze wszystkich sektorów. Mówi się m.in. o włączeniu do ETS budownictwa i transportu – mówi Gawlikowska-Fyk. Znów zastrzega jednocześnie, że dyskusja o metanie jest na wczesnym etapie i nie należy się spodziewać decyzji tak szybko, jak w przypadku zwiększenia celu emisji CO2.
Parlament Europejski dał w zeszłym tygodniu pomarańczowe światło dla gazu ziemnego, nie wykluczając projektów gazowych – podobnie jak związanych z energią nuklearną – z nowego systemu oznaczania inwestycji ze względu na ich wpływ na klimat. Chodzi o tzw. taksonomię, która ma pomóc w walce ze zjawiskiem greenwashingu, polegającym na kreowaniu wrażenia, że dana inwestycja jest zielona. Gaz i atom będą mogły być uznane jako inwestycje przejściowe pod warunkiem, że nie będą miały szkodliwego wpływu na środowisko.

Wodorowy wyścig

Mogłoby się wydawać, że koniunktura dla „błękitnego paliwa” jest w UE dobra. Umacnianiu się roli gazu w miksie energetycznym – jako taniego substytutu dla wygaszanego węgla – sprzyjać mogą też obecne niskie ceny surowca. W I kw. 2020 r. udział gazu w europejskim ciepłownictwie wzrósł z 45 do 49 proc., kosztem węgla kamiennego i brunatnego. Poczucie bezpieczeństwa może też dawać to, że na „błękitne paliwo” stawia Berlin. Dlaczego więc miałaby nie robić tego także Warszawa?
Poczucie to może być jednak złudne. – W optymistycznym dla nas scenariuszu gaz będzie odgrywał rolę stabilizatora jeszcze przez kilkanaście lat, ale będzie stopniowo eliminowany. Jeśli cele klimatyczne zostaną podwyższone do 65 proc., a unijna polityka antykryzysowa silnie oprze się na nowych zielonych technologiach, proces ten przyspieszy. Dominującym modelem w UE stanie się miks oparty na OZE, uzupełniony magazynami energii, bazującymi przede wszystkim na wodorze – przekonuje w rozmowie z DGP prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski. Jak zaznacza, technologie wodorowe dziś nie są jeszcze dojrzałe, jednak widać już wyraźnie, że ich rozwój jest traktowany priorytetowo w europejskich programach. Celem tych zabiegów jest wprowadzenie wodoru na podobną trajektorię rynkowej ekspansji, jaka stała się już udziałem OZE.
Dlatego państwa, które myślą strategicznie, traktują dziś gaz jako paliwo naprawdę przejściowe, szykując się jednocześnie do stopniowego przestawienia związanej z nim infrastruktury na niekopalną alternatywę. O takim scenariuszu mówi się m.in. w kontekście gazociągu Baltic Pipe, który – po adaptacji – mógłby tłoczyć do Polski już nie norweski gaz, ale duński biogaz czy wodór.
– Polski rynek i politycy reagują na te trendy z dosyć dużym opóźnieniem. Jeśli się nie zaadaptujemy, wytwarzanie energii będzie dla nas coraz droższe, rósł będzie również import energii i technologii z zagranicy – ocenia Roszkowski.
Innym zagrożeniem, na które wskazuje, jest utrata przynależnych Polsce środków na transformację. – Żeby wydać pieniądze, trzeba mieć projekty oparte na wspieranych przez UE technologiach. Takich projektów nie robi się z dnia na dzień – mówi ekspert. Tymczasem, jak dodaje, o ile w technologiach odnawialnych stosunkowo trudno już o innowacje, o tyle w magazynowaniu energii i wodorze byłaby na to jeszcze spora przestrzeń.
Gaz ziemny ma być stopniowo zastępowany m.in. wodorem