- Przed nami zmiana planu finansowego na ten rok. Budżet NFZ na zdrowie zwiększy się o ponad 4,3 mld zł - mówi Filip Nowak, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia

Na ile rozwiązania finansowe proponowane w Polskim Ładzie wpłyną na budżet NFZ? Nic nie wskazuje na to, żeby na samo leczenie miałoby być przekazane więcej pieniędzy. Podniesiona składka trafi do budżetu, a nie do funduszu.
Polski Ład zawiera gwarancję wzrostu wydatków na zdrowie. Bez względu na to, dokąd konkretnie trafią pieniądze, będzie więcej na leczenie pacjentów. Jesteśmy w przededniu uruchomienia programu profilaktycznego 40+ oraz uwolnienia nielimitowanego dostępu do specjalistów. Dochodzenie do poziomu 7 proc. PKB wydatków na zdrowie to gwarancja, że budżet niezbędny na te działania będzie zabezpieczony. Już obecnie mamy bardzo stabilną sytuację finansową w NFZ.
7 proc. PKB na zdrowie nie gwarantuje ustawowo wyższego budżetu funduszu. Pojawia się problem, co rozumiemy poprzez zdrowie. W efekcie te pieniądze nie muszą iść na leczenie.
Również w NFZ pieniędzy będzie więcej, choćby dlatego, że jak wspomniałem, z każdym rokiem zwiększamy zakres świadczeń nielimitowanych, które są nieskrępowane wartością kontraktów. Obecnie znosimy limity do specjalistów. I w związku z tym dokonujemy zmian planu finansowego na 2021 r., dodatkowe ponad 700 mln przeznaczymy m.in. na nielimitowany dostęp do specjalistów oraz pilotaż 40+. Ponadto zabezpieczymy środki na ustawowe podwyżki wynagrodzeń personelu medycznego od 1 lipca br.
Limity wcześniej uwolniono np. w pediatrii. O ile skróciły się kolejki?
Na rzetelną ocenę musimy poczekać do czasu, gdy cały system ochrony zdrowia przejdzie z covidowego trybu działania na normalny.
Czy będą zniesione limity dla wszystkich, czy tylko dla dzieci do 18. roku życia? Bo w Polskim Ładzie nie jest to precyzyjnie zapisane.
Zniesienie limitów w opiece ambulatoryjnej będzie dotyczyć wszystkich pacjentów – dorosłych i dzieci. Zarówno w zakresie porad zachowawczych, zabiegowych, jak i badań diagnostycznych kosztochłonnych.
Mówi pan, że budżet NFZ musi zostać zwiększony. Czy to oznacza, że zniesienie limitów czy profilaktyka 40+ nie byłyby realne z obecnym budżetem?
Potrzebne na to będą dodatkowe pieniądze. Tak jak już wcześniej zaznaczyłem, przed nami zmiana planu finansowego na ten rok. Budżet NFZ na zdrowie zwiększy się o ponad 4,3 mld zł.
Ile wydaliście na COVID-19?
18 mld zł.
To trzy razy więcej niż przeznaczacie na specjalistów rocznie. Na co te pieniądze zostały wydane?
Na leczenie pacjentów, transport, testy na obecność koronawirusa, karetki i punkty wymazowe oraz dodatkowe wynagrodzenie dla personelu medycznego za pracę przy chorych z COVID-19. NFZ od samego początku był zaangażowany we wszystkie obszary walki z epidemią; uruchamialiśmy punkty wymazowe, szczepień, odpowiadaliśmy za działanie infolinii o koronawirusie, z której korzystały tysiące Polaków. Jednocześnie we współpracy z Ministerstwem Zdrowia przygotowaliśmy skuteczne mechanizmy finansowe dla szpitali, wspierając je pakietem rozwiązań, które pomogły im w zachowaniu płynności finansowej mimo spadku liczby wykonywanych zabiegów i mniejszej liczby pacjentów.
To obciążyło budżet NFZ?
Nie, wszystkie wydatki związane z zapobieganiem i zwalczaniem koronawirusa pochodzą z budżetu państwa i Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.
Musicie mieć też środki na wypłaty podwyżek dla lekarzy w związku ze zmianą minimalnego wynagrodzenia. To już nie COVID-19.
Mamy na to zabezpieczone pieniądze, choćby dzięki większemu, niż zakładano, spływowi ze składki zdrowotnej.
Jak zapłacicie tę różnicę w wynagrodzeniach? Podniesiecie wyceny i dyrektorzy z tego wyrównają różnicę w pensji tam, gdzie będzie ona wyższa z powodu zmiany ustawy?
Byłoby to niekorzystne rozwiązanie, gdybyśmy zwiększyli wycenę, biorąc pod uwagę podwyżki wynagrodzeń. Mogłoby się okazać, że w części podmiotów podwyżki byłyby większe, w innych mniejsze. A podniesienie wyceny byłoby jednakowe dla wszystkich. Proponujemy inne rozwiązanie – to dyrektorzy wykażą, ile potrzebują, a my im te pieniądze przekażemy.
Dyrektorzy boją się, że będą musieli dołożyć do podwyżek pensji.
Jeśli odpowiednio się przygotują i zgłoszą właściwe zapotrzebowanie, to nie dołożą. Jeszcze raz podkreślę, pieniądze na ten cel są zabezpieczone.
Wracamy do normalnego funkcjonowania, to oznacza, że wracają pacjenci dotychczas „zamrożeni”, którzy nie leczyli się, bo szpitale zajmowały się koronawirusem. Obiecujecie, że teraz będą potraktowani priorytetowo. Jakie środki trzeba wydać, by w przyspieszonym trybie przyjąć więcej pacjentów?
Pierwszym krokiem jest wprowadzenie nielimitowanych świadczeń w ambu latoryjnej opiece specjalistycznej. Oznacza to, że NFZ zapłaci za wszystkie wykonane świadczenia, tak aby placówki medyczne, ale przede wszystkim pacjenci nie byli ograniczeni wysokością zawartych umów. Jest możliwe dodawanie środków do istniejących kontraktów i to się dzieje. Musimy nadrobić deficyt zdrowotny po pandemii. Mamy stabilną sytuację finansową i jesteśmy gotowi zapewnić powrót do normalności pocovidowej.
Zniesienie limitów to jedno, a skrócenie kolejek drugie. Niedawno obdzwoniłam kilkanaście placówek w Warszawie. Wizyta u kardiologa, na cito, często jest niedostępna w tym roku.
Na czas oczekiwania wpływa wiele czynników – liczba placówek oferujących usługę, zasoby kadrowe czy wysokość kontraktów. Likwidujemy właśnie jedną z podstawowych barier – nikt nie powie już, że nie możemy pana/pani przyjąć, bo skończyły się limity i NFZ za to nie zapłaci.
Powód odmowy nie jest istotny dla pacjenta, zaś zniesienie limitów nie zawsze się sprawdza, co pokazała oferta znieczulenia przy porodzie. Szpitale mają na to pieniądze, a nie oferują. Powodem jest brak anestezjologów.
Od pierwszego lipca zapłacimy za każdego pacjenta, który pojawi się w gabinecie lekarza specjalisty.
Do czerwca szpitale miały wykazać, że nadgoniły przyjęcia, jeżeli dostały więcej pieniędzy z NFZ, niż miały pacjentów, zabiegów etc. Daliście dodatkowy czas do końca roku.
Trudno było założyć, ile potrwa epidemia, a nie chcieliśmy, żeby stracili pacjenci. Na zlecenie Ministerstwa Zdrowia przygotowaliśmy zatem skuteczne mechanizmy finansowe dla szpitali, wspierając je pakietem rozwiązań, które pomogły im w zachowaniu płynności finansowej. Mimo spadku liczby wykonywanych zabiegów płaciliśmy szpitalom takie kwoty jak w poprzednich latach, niezależnie od wykonania, a szpitale miały to później nadrobić. Mam nadzieję, że to już ostatni raz, kiedy przesuwamy termin na rozliczenie.
Czy będzie jakaś amnestia, jeżeli jednak się nie wyrobią?
Proszę sobie wyobrazić sytuację pacjentów, gdybyśmy ogłosili, że szpitale otrzymają finansowanie niezależnie od liczby przyjętych chorych i wykonanych zabiegów. Musimy zabezpieczyć dostępność do świadczeń dla pacjentów, a nie ograniczać.
Docelowo zmieni się sposób finansowania oraz działania sieci szpitali. Co się sprawdziło w sieci, która działa od kilku lat?
Korzystne było to, że nie było konkursów ofert na obszary, które są oczywiste – muszą one istnieć i muszą być kupione u danych świadczeniodawców – choćby ze względu na ich jakość, obszar geograficzny, bo nie ma innych placówek z taką ofertą w okolicy. Ale pojawiło się pytanie: jeżeli placówka ma np. świetną kardiologię i neurologię, czy musi cała być włączona do sieci, czy tylko te oddziały, które są niezbędne.
To będzie spora zmiana. Do sieci, czyli gwarantowanego kontraktu z NFZ oraz finansowania ryczałtowego, będzie wchodzić tylko część oddziałów, a reszta będzie musiała stawać do konkursów o pieniądze z funduszu?
Takie są założenia.
To wygodne rozwiązanie przy zapowiedzi zmian polegających na wprowadzeniu komisarza czy pełnomocnika do szpitala, który nie radzi sobie finansowo.
Kwestia pełnomocnika i prawa w tym zakresie leży już poza sferą działania NFZ.
Ale MZ już tak, i ten pełnomocnik będzie razem z NFZ decydował o przyszłości szpitala, m.in. przez sposób finansowania, za co już odpowiada fundusz. Dzięki temu, że część oddziałów będzie poza siecią, będzie mógł je nawet zlikwidować. Wystarczy, że stracą kontrakt.
Nad reformą szpitali będzie pracować Agencja Rozwoju Szpitali.
Nowe rozwiązania mają wyeliminować niezdrową konkurencję – np. działanie dwóch porodówek w sąsiednich powiatach.
Nasza analiza pokazała, że sieć jest zbyt pojemna. Powinny do niej należeć tylko niezbędne oddziały, czyli takie, które wzajemnie się uzupełniając, w pełni zabezpieczają potrzeby pacjentów na danym terenie.
Ile oddziałów może wypaść z sieci?
Obecnie trwają prace nad kryteriami.
Co z ryczałtem?
Ryczałt sprawdził się w pandemii, ale już widzimy, że nie we wszystkich obszarach powinien obowiązywać. Ryczałt umożliwia ciągłość, natomiast nie pozwala na interwencyjność.
Co można wyłączyć?
Na przykład anestezjologię i intensywną terapię, opiekę koordynowaną np. w kardiologii, leczenie otyłości. To przykłady świadczeń, które powinny być wyłączone z ryczałtu, abyśmy mogli nimi optymalnie zarządzać w razie potrzeby.
Chcecie mieć wpływ na to, co oferują szpitale?
Podam przykład zaćmy. Dzięki wyłączeniu z ryczałtu mogliśmy wpłynąć na to, żeby placówki zaczęły wykonywać więcej zabiegów zgodnie z potrzebami pacjentów. W ryczałcie to placówka decydowałaby, czy przeznaczy pieniądze na leczenie zaćmy, czy na inne zabiegi okulistyczne.
Zmianą w sieci było obowiązkowe włączenie nocnej i świąteczne pomocy do szpitala. Wcześniej taką pomoc oferowało wielu lekarzy rodzinnych. To się sprawdziło?
Cel był taki, by szpital miał możliwość skierowania do nocnej i świątecznej pomocy medycznej pacjentów, którzy pojawili się na szpitalnym oddziale ratunkowym, ale nie znajdowali się w stanie zagrożenia życia i nie wymagali pilnej interwencji medycznej. To się częściowo sprawdziło. Częściowo, bo życie pokazało, że niekorzystne jest narzucanie obowiązku oferowania nocnej i świątecznej pomocy. Dlatego to zmieniamy.
Znów POZ będzie mógł to oferować?
Rekomendowałbym, żeby szpital należący do sieci miał przywilej oferowania takiej pomocy, ale nie obowiązek, jak to było do tej pory. Pojawiają się też inne formy pomocy medycznej – mam na myśli Teleplatformę Pierwszego Kontaktu. TPK to usługa, którą ostatnio udostępnił Narodowy Fundusz Zdrowia. Dzwoniąc pod bezpłatny numer 800 137 200 – pacjenci mogą otrzymać niezbędną pomoc medyczną w nocy oraz w weekendy i święta, w tym konsultację z lekarzem, receptę czy zwolnienie albo wskazówkę, gdzie pojechać, jeżeli jest wymagana osobista pomoc. Z platformy mogą korzystać również osoby niesłyszące. Porady są udzielane w kilku językach – polskim, angielskim, rosyjskim i ukraińskim. Od początku uruchomienia TPK z takiej formy pomocy medycznej skorzystało już ponad 4 tys. pacjentów, co pokazuje zasadność jej działania.
Zmianą ma być to, że finansowanie ma być uzależnione od jakości. Takie propacjenckie parametry musiałyby mieć bardzo duży udział, żeby coś faktycznie się zmieniło.
Chcemy dostosować sieć szpitali do rzeczywistych potrzeb pacjentów. Ich głos w ocenie jakości leczenia powinien być wyraźnie słyszalny. Chcemy odpowiedzieć na te oczekiwania. Nad tymi rozwiązaniami obecnie pracujemy.
Rozmawiała Klara Klinger
Współpraca Grzegorz Kowalczyk