Do końca 2017 r. GDDKiA chce zawrzeć z branżą drogową kontrakty na utrzymanie szos o wartości 1,5 mld zł. Podobną formułę już testują samorządy. Nie wszystkim jednak ten kierunek się podoba.
Liczby drogowe / Dziennik Gazeta Prawna
Prywatne firmy są tańsze i skuteczniejsze w sprzątaniu, odśnieżaniu i doraźnych naprawach nawierzchni dróg – wynika z doświadczenia Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). To dlatego zarządca dróg krajowych chce oddać w ręce prywatnego biznesu nowe wieloletnie kontrakty utrzymaniowe o wartości ok. 1,5 mld zł. Dziś łączna długość odcinków autostrad i dróg ekspresowych zarządzanych przez prywatne firmy w autorskim modelu „utrzymaj standard” stworzonym przez wiceszefa GDDKiA Andrzeja Maciejewskiego wynosi 1319 km.
W tej chwili toczą się przetargi utrzymaniowe w oddziałach GDDKiA we Wrocławiu (dotyczy m.in. drogi ekspresowej S8) i Bydgoszczy (na odcinki ekspresówek w rejonie Bydgoszczy i Torunia). W tym roku zostanie jeszcze ogłoszony przetarg w Warszawie na utrzymanie omijającej Raszyn i Janki nowej ekspresowej wylotówki na Wrocław i Katowice. W trakcie przygotowania przetargów na 2016 r. są oddziały w Białymstoku, Olsztynie i Rzeszowie, które oddadzą w prywatne ręce m.in. nowe odcinki autostrady A4 i ekspresówki S8.
– Co roku wydajemy łącznie na utrzymanie dróg ponad 1 mld zł, a ze względu na przyrost sieci w perspektywie kolejnych lat kwota będzie się zwiększała. Pieniądze w coraz większym stopniu będą trafiały do wykonawców zewnętrznych – potwierdza Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Całkowitą nowością jest trwający przetarg na obszarowy „utrzymaj standard”. Zamówienie jest podzielone na pięć zadań, które łącznie obejmują 100 proc. sieci dróg szybkiego ruchu w województwie pomorskim. Tu Dyrekcja określi nie tylko standard utrzymania, ale także harmonogram prac i częstotliwość zabiegów. Jak usłyszeliśmy, wykonawca będzie na bieżąco sprawdzany i rozliczany z wykonywania usługi. A jeśli okaże się, że zabiegi utrzymaniowe muszą być wykonane częściej, niż pierwotnie zakładano, GDDKiA będzie miała możliwość zwiększenia zakresu zleconych prac wraz z wynagrodzeniem.
W 2014 r. na Mazowszu rządowa agencja oddała w prywatne utrzymanie np. 78-kilometrowy odcinek krajowej ekspresówki S7 z Sękocina do Radomia. Oddział lubelski zrobił to samo z drogą S17 w rejonie Lublina, poznański – S5 z Gniezna do Poznania. W Warszawie pod prywatną opieką jest od 2013 r. ekspresowa S2 w rejonie Lotniska Chopina. Outsourcing wkroczył też na niektóre odcinki dróg krajowych innych niż ekspresówki i autostrady, np. GDDKiA zleciła na zewnątrz utrzymanie krajowej jedynki w rejonie Bydgoszczy, która biegnie równolegle do autostrady A1.
Podobną formułę co GDDKiA testują niektóre samorządy. Województwo dolnośląskie chce powierzyć prywatnemu partnerowi przebudowę i utrzymanie wybranych dróg wojewódzkich. Korzystanie z dróg ma być nieodpłatne, a wynagrodzeniem partnera prywatnego będzie opłata za dostępność. Zakładany okres trwania umowy to od 18 do 22 lat.
Podobne plany ma woj. kujawsko-pomorskie. – Jesteśmy w trakcie prowadzenia dialogu konkurencyjnego, w ramach którego chcemy wyłonić wykonawcę, który podejmie się modernizacji, przebudowy dróg w rejonie Włocławka – mówi Paweł Adamczyk, skarbnik województwa.
Władze pozostałych regionów uważnie przyglądają się pilotażowi prowadzonemu przez Dolny Śląsk. Nie wszyscy są jednak przekonani do przyjętej formuły. – W naszym województwie nie ma takich odcinków dróg i nie planujemy, by się pojawiły w najbliższej przyszłości – mówi Beata Górka, rzeczniczka marszałka woj. lubelskiego. Jako powody wskazuje brak doświadczeń wśród samorządów. Ponadto zdaniem władz Lubelszczyzny, nic nie wskazuje, by powierzenie dróg podmiotom prywatnym mogło przynieść jakieś oszczędności. – Przykładowo na autostradach opłaty są wyższe – przekonuje Beata Górka.
Argumenty samorządów, zwłaszcza dotyczące kwestii finansowych, niekoniecznie muszą być trafione. Istnieją bowiem analizy, z których wynika, że podmiot prywatny jest w stanie zrobić to samo taniej niż państwowy. Jak wyliczyła firma konsultingowa PwC, w latach 2011–2014 w Polsce średnia różnica między miesięcznymi wydatkami na utrzymanie dróg w outsourcingu i w modelu tradycyjnym to 984 zł za 1 km, czyli 6 proc. na korzyść prywatnego wykonawcy.
Im więcej dróg trafia do rąk prywatnych, tym bardziej rozwija się branża. Z dużych graczy działalnością utrzymaniową zajmują się m.in. Strabag i Mota Engil. Budimex powołał w tym celu spółkę córkę FBSerwis. – Ponad połowę kontraktów podpisały firmy zatrudniające poniżej 250 osób, o przychodzie nie większym niż 100 mln zł. Formuła „utrzymaj standard” otworzyła rynek dla nowych, także mniejszych podmiotów – wylicza Jan Krynicki z GDDKiA.
Przykładowo spółka Maldrobud z okolic Myśliborza urosła właśnie na kontraktach typu „utrzymaj standard”. Rynek jest tak obiecujący, że firmy są skupowane przez fundusze inwestycyjne. Na przykład w spółkę Zaberd od utrzymania dróg krajowych zainwestował fundusz private equity Avallon MBO Fund II.
Przedsiębiorcy przyznają, że kontrakty – zawierane średnio na pięć lat – mają w sobie wiele czynników ryzyka. Konstruując ofertę, muszą wziąć pod uwagę zmienne warunki atmosferyczne, a wraz z nimi np. zużycie soli drogowej itd. O tym, czy przedsięwzięcie jest rentowne, decyduje więc w dużej mierze chwiejna ostatnimi czasy pogoda.
Z danych za lata 2010–2014 wynika, że rynek wycenia realizację prac objętych umowami „utrzymaj standard” prawie o jedną trzecią niżej niż oddziały GDDKiA. Skumulowana wartość kontraktów zawartych od 2010 r. jest o pół miliarda złotych niższa niż kosztorysy rządowe. To jest możliwe właśnie za sprawą ostrej rywalizacji na etapie przetargu.
Jak sprawdził DGP, wzrost znaczenia outsourcingu nie przełożył się na spadek zatrudnienia w GDDKiA. Liczba pracowników Dyrekcji ogółem od 2010 r. do dziś wzrosła z 4,2 tys. do 4,6 tys. osób. Dyrekcja tłumaczy to jednak zadaniami inwestycyjnymi w ramach dwóch unijnych budżetów. – 1319 km tras, na których podpisano kontrakty „utrzymaj standard” w całej Polsce, stanowią mniej niż 10 proc. wszystkich dróg w naszym zarządzie – podaje GDDKiA.
Żeby egzekwować standard, GDDKiA stworzyła system dotkliwych kar umownych. Po kieszeni można dostać np. za niedotrzymanie terminu naprawy ubytków w jezdni czy powrotu do standardu czarnej jezdni po zakończeniu opadów śniegu. Sprawdza to pogotowie drogowe GDDKiA w trybie 24-godzinnym, siedem dni w tygodniu. Bo płatność jest uzależniona od jakości utrzymania, a nie ilości wykonanych prac.
Eksperci nie mają wątpliwości, że z biegiem lat na utrzymanie coraz większej ilości dróg będziemy wydawać adekwatnie większe pieniądze. – Rocznie 20–30 mld zł przeznaczamy na budowę dróg krajowych. Trzeba się liczyć z tym, że utrzymanie tylko tego, co się wybudowało w danym roku, będzie kosztować od 0,5 do 1 mld zł – szacuje dr Michał Beim z Instytutu Sobieskiego. – Dopiero w perspektywie 10–15 lat będziemy w stanie realnie ocenić, który model zarządzania drogami jest bardziej efektywny ekonomicznie – uważa ekspert. Dodaje, że zarządzanie drogami przez prywatne firmy nie zawsze uwzględnia wszystkie koszty, np. związane z wykorzystaniem najlepszych dostępnych technologii. – Bierze się to stąd, iż prywatne podmioty nastawione są na maksymalizację zysku przy jak najniższych kosztach. Z drugiej strony firmy prywatne charakteryzują się wyższą efektywnością, jeśli chodzi o elastyczność zarządzania, zwłaszcza że przy zamawianiu podwykonawców nie są związane dyscypliną zamówień publicznych – zwraca uwagę dr Beim.

GDDKiA co roku wydaje na utrzymanie dróg w Polsce 1 mld zł