Miał być wspólny bilet, będzie wspólny... blankiet. Miała obowiązywać zasada im dalej, tym taniej, ale na obniżkę cen długo poczekamy.
Pasażerowie kolei od poniedziałku będą mogli kupić bilety trzech przewoźników: PKP Intercity, Przewozów Regionalnych (PolRegio) i trójmiejskiej Szybkiej Kolei Miejskiej na jednym blankiecie. Z prawdziwym wspólnym biletem, który faktycznie ułatwiłby podróżowanie koleją, ta inicjatywa ma niewiele wspólnego.
Podróżnych od jeżdżenia pociągami odstrasza teraz wielu przewoźników (12), co przekłada się nie tylko na uciążliwości przy przesiadkach, ale też podraża przejazd. Zmieniając po drodze np. pociąg PKP Intercity na skład regionalny, musimy się liczyć z tym, że wydamy więcej pieniędzy. Dlatego wielu pasażerów wybiera bezpośrednie połączenie autobusowe – wychodzi taniej.
Szef PKP Krzysztof Mamiński, który objął to stanowisko w marcu 2017 r., od początku zapowiadał wprowadzenie wspólnego biletu, dzięki któremu przejazd z kilkoma przewoźnikami stałby się znacznie tańszy. W przypadku podróży kombinowanej mieli oni rezygnować z części zysków, przez co bilety na dalsze dystanse byłyby opłacalne. Ten pomysł PiS zgłaszał już podczas kampanii wyborczej 2015 r.
W praktyce pozostaje on wciąż w planach, bo władze PKP dopiero przymierzają się do wykonania pierwszego kroku w tym kierunku. Nowy blankiet wspólnym biletem bowiem nie będzie. A czym będzie? Po prostu, zamiast kupować np. dwa bilety w różnych kasach, kupimy jeden. Ale, jak przyznaje rzecznik resortu infrastruktury, cena pozostanie ta sama.
Maciej Bułtowicz z biura prasowego PKP mówi, że oferta docelowo ma być rozszerzona na wszystkich przewoźników kolejowych. Nie wiadomo jednak, kiedy do tego dojdzie.
Prezes Mamiński przyznał niedawno, że to niełatwe zadanie i poczekamy na wspólny bilet ze dwa lata. Szymon Huptyś, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, mówi, że jego powstanie wymaga żmudnych negocjacji między przewoźnikami.
– Dopiero po wprowadzeniu tego rozwiązania pasażer będzie mógł kupować bilet na przejazd pociągami kilku przewoźników według taryfy degresywnej (czyli takiej, w której kolejny przejechany kilometr jest tańszy) – mówi Huptyś. W takim rozwiązaniu przewoźnicy będą musieli się zgodzić na to, że utracą część wpływów z biletów. Ale w efekcie zyski będą większe, bo wspólny bilet może przekonać do podróży większą liczbę pasażerów.
Działacze Centrum Zrównoważonego Transportu dziwią się, dlaczego musimy czekać tak długo. Przypominają, że wspólny bilet funkcjonował w całej sieci PKP do 2009 r., a w formie szczątkowej do 2012 r.
Stanisław Biega z CZT zaznacza, że to rozwiązanie ma kluczowe znaczenie dla atrakcyjności kolei. Pasażer wybierze pociąg, jeśli będzie wiedział, że z punktu A do punktu B dojedzie za przystępną cenę. W przypadku różnych przewoźników problemem jest brak integracji rozkładów. Przykład? W wakacje raczej mało kto chciał jechać pociągiem z Warszawy do Rucianego-Nidy, bo na stacji w Olsztynie nie udało się zgrać rozkładu pociągu PKP Intercity ze składem Przewozów Regionalnych, a czekanie 2–3 godziny na przesiadkę jest niewygodne.
Na razie przewoźnicy kolejowi sami tworzą grupowe oferty, np. weekendowe. Od wakacji spółki PKP Intercity i Przewozy Regionalne sprzedają bilet Razem w Polskę. W wersji Standard (za 109 zł) pozwala na podróżowanie pociągami TLK i IC PKP Intercity i wszystkimi składami Przewozów Regionalnych od piątku od godz. 19 do poniedziałku do godz. 6 rano. Mają one jednak charakter epizodyczny.