Zastój w przetargach na informatyzację odbija się czkawką całej branży. Firmy wyprzedają budynki, rozważają sanacje lub żebrzą u inwestorów, by kupili ich akcje.
Wciąż mało publicznych zamówienie na informatykę / Dziennik Gazeta Prawna
– Sprzedajemy budynek, bo potrzebujemy pieniędzy. Musimy się dokapitalizować – mówi Marek Gierek, prezes Cube.ITG, dostawcy rozwiązań z zakresu IT i data center. – Nasi kontrahenci nie pospłacali nam ogromnej części należności za ubiegły rok. Sami nie mają kapitału, bo w ogromnej części wykonywali zlecenia dla sektora publicznego, a w nim trwa posucha. Na tyle duża i długa, że odbija się na całej branży – dodaje.
Cube.ITG chce sprzedać kompleks biurowy we Wrocławiu. Wartość transakcji: 7,2 mln zł brutto. Część zapłaty wpłynie bezpośrednio na konta wierzycieli Cube.ITG, a reszta pozwoli poprawić kondycję spółki, która w tym tygodniu rozpoczyna emisję akcji (nawet do 10 mln sztuk) na okaziciela. Cube.ITG liczy na pozyskanie nawet 20 mln zł niezbędnych, by wyjść na prostą.
To nie jest wyjątkowa sytuacja w branży informatycznej. – Firmy ratują się jak mogą. Szukają dofinansowania u inwestorów, bo banki naszej branży już nie chcą oferować kolejnych kredytów. Rozglądają się za nowymi kierunkami ekspansji zagranicznej. W ostateczności myślą nawet jak Sygnity – o sanacji. Wszystko to czkawka po zablokowaniu zamówień publicznych w informatyzacji – mówi nam Wiesław Paluszyński z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.
Wspomniana przez niego sanacja to nowe prawne rozwiązanie dla spółek, które popadły w tarapaty. Firma zyskuje czas, by stanąć na nogi, a wierzyciele powstrzymują się przed dochodzeniem spłaty zobowiązań.
Poza Sygnity największe kłopoty ma Qumak, którego cena aukcji spadła na giełdzie w ciągu ostatniego roku o prawie 70 proc. Firma próbowała ratować się dodatkową emisją 13 mln akcji, ale nie doszła ona do skutku. Z projektu uchwał na sierpniowe walne zgromadzenie akcjonariuszy wynika, że spółka będzie próbować znowu sprzedać akcje – tym razem 30 mln sztuk.
Zarówno Sygnity, jak i Qumak mają kłopoty z dokończeniem zleceń na rzecz administracji publicznej. Qumak nie skończył prac nad Informatycznym Systemem Osłony Kraju i z zamawiającym, Krajowym Zarządem Gospodarki Wodnej, nawzajem wzywają się do zapłaty kar umownych. Sygnity walczy z dokończeniem systemu ePodatki dla Ministerstwa Finansów. Projekt jest mocno opóźniony, co więcej, umowę wypowiedział jeden z podwykonawców i żąda od Sygnity odszkodowania i spłaty ponad 35 mln zł zadłużenia.
– Do problemów przyczynia się także brak zamówień, którymi można by podreperować budżety. Drugi rok posuchy w zamówieniach publicznych zaczyna zbierać żniwo. Mimo że jesteśmy w samym środku wydatkowania funduszy z nowej perspektywy unijnej, mamy od końca 2015 r. spore spowolnienie – dodaje Paluszyński.
Jak wynika z wyliczeń Pressinfo, które zbiera dane o przetargach z biuletynów informacji publicznej, w pierwszej połowie roku rozstrzygnięto zaledwie trochę ponad 4,5 tys. przetargów IT o wartości ok. 2,3 mld zł. Dla porównania w 2014 r. przetargów w tej branży było ponad 21 tys. i wydano na nie blisko 7 mld zł. Jeszcze więcej, bo 8 mld zł, na rynek trafiło w 2015 r.
Branża przyzwyczajona do coraz większych nakładów sektora publicznego cierpi, odkąd te zostały wstrzymane. Najpierw urzędnicy nie chcieli rozpisywać przetargów, bo Polska nie dostosowała na czas przepisów o zamówieniach publicznych do nowych regulacji unijnych. Nowelizacja weszła w życie dopiero pod koniec lipca ub.r. Dodatkowo, szczególnie w samorządach, wstrzymano się z zamówieniami z powodu strachu przed kontrolami przetargów po wyborach i zmianie ekipy rządzącej.
Branża mimo wszystko liczy na poprawę sytuacji. – Od stycznia do lipca ogłoszono 14 075 zamówień, co stanowi dwie trzecie liczby zamówień z roku 2016 – mówi Michał Skrobek, analityk Pressinfo, choć przyznaje, że spodziewał się większego ożywienia. Dodaje, że zmiany może przynieść wdrożenie przyjętej przez rząd Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Ale w czasie takiej suszy mniejsze zamówienia, jak choćby „Aktywna tablica”, czyli zakupy sprzętu do szkół, będą łakomym kąskiem dla branży.