Spółdzielcze kasy kredytowe miały w 2013 roku nie ćwierć miliarda złotych zysku (jak wynikało ze wstępnych danych Kasy Krajowej SKOK), lecz 400,7 mln zł straty – takie informacje podał w poniedziałek urząd Komisji Nadzoru Finansowego. Przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak wyjaśnił, że różnica w części wynika z korekt dokonywanych przez same kasy, ale bierze się także z wyników inspekcji dokonywanych w kasach przez nadzór.
Efekt: fundusze własne SKOK są ujemne i według stanu na koniec 2013 r. wynosiły -502,3 mln zł. Co więcej, aby osiągnąć wymagany przez nadzór 5-proc. współczynnik wypłacalności, kasom brakuje 1,37 mld zł. Jak załatać dziurę w bilansach SKOK?
KNF liczy na to, że w części szeregowym kasom pomoże Kasa Krajowa SKOK. Jakubiak wyliczał wczoraj, że w funduszu stabilizacyjnym, którym zarządza Kasa Krajowa, jest ok. 170 mln zł. Do tego „krajówka” ma do wykorzystania 90 mln zł pożyczonych z TUW SKOK, a z zarejestrowanej w Luksemburgu spółki SKOK Holding może ściągnąć 120 mln zł dywidendy. W sumie dawałoby to niecałe 400 mln zł.
– Dzisiaj to od Kasy Krajowej będzie zależało, jak szybko będzie udzielana pomoc. Oczekujemy, że do końca maja zostaną wykorzystane środki z funduszu stabilizacyjnego, a pozostałe środki jeszcze przed wakacjami – powiedział Jakubiak. Formalnie KNF nie ma wpływu na stosunki między Kasą Krajową a szeregowymi SKOK-ami (poza zatwierdzeniem wzoru umowy o pożyczkę z funduszu stabilizacyjnego; miało to miejsce przed długim weekendem). Może jednak np. uzależniać od działań Kasy Krajowej tempo, w jakim rozpatrywany jest wniosek o zatwierdzenie na stanowisku prezesa „krajówki”.
Nawet jeśli pieniądze z Kasy Krajowej zostaną wykorzystane w całości, kasom wciąż będzie brakowało ok. miliarda złotych. Wtedy możliwe jest zaangażowanie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego we wsparcie przejęć przeżywających kłopoty kas. Do końca czerwca obowiązuje zgoda Komisji Europejskiej na pomoc publiczną ze strony BFG na takie przejęcia.