Jak pokazują statystyki, przeciętny polski dłużnik jest zadłużony na 15,6 tys. zł. Mimo, że minęła liberalna era „kredytów dla każdego”, około 2 mln Polaków nie spłaca swoich zobowiązań, a liczba ta nadal rośnie. W listopadzie zeszłego roku wartość niespłacanych zobowiązań oszacowano na ponad 34 mld zł z przewidywaną tendencją wzrostu o 1,5-2 mld zł co trzy miesiące.

Z jakich powodów się zadłużamy? Generalnie, najczęściej należą do nich: niezapłacone rachunki za prąd, usługi telekomunikacyjne, opłaty za mieszkanie, opłaty leasingowe oraz niespłacone kredyty konsumpcyjne, samochodowe i hipoteczne.

Nie wolno też bagatelizować roli „okazji kredytowych”, takich jak kredyty świąteczne, czy chwilówki. Zwłaszcza te ostatnie i kredyty gotówkowe składają się najczęściej na tzw. spiralę długów – termin, który spędza sen z powiek wielu kredytobiorcom.

Oznacza on moment, w którym dłużnik nie jest w stanie spłacić wcześniejszych zobowiązań finansowych i celem ich uregulowania, zaciąga kolejne kredyty, co generuje coraz większe zadłużenie.

Jak uniknąć pułapki zadłużenia?

Najprościej jest się nie zadłużać. Może na najnowszy model telewizora, czy sprzętu AGD warto poczekać kilka miesięcy?

Raz, że mamy dużą szansę na spadek ceny, dwa – jeśli jesteśmy w stanie uzbierać na niego pieniądze, nie będziemy musieli spłacać odsetek od kredytu.

W życiu bywają jednak sytuacje (np. zakup mieszkania czy samochodu), w których przy przeciętnej pensji najzwyczajniej w świecie nie da się uniknąć zadłużenia.

Jeśli na bieżąco nie oszczędzamy, żyjemy „od pierwszego do pierwszego”, w razie nieprzewidzianego wydarzenia mogą pojawić się trudności za spłatą należności.

Warto jednak wcześniej podjąć odpowiednie kroki, które uchronią nas przed ewentualnymi problemami. O czym mowa?

O płatnościach za usługi bankowe, których możemy uniknąć:

• Dodatki do kont. Karta, ubezpieczenie, usługa SMS informująca o saldzie, pakiet assistance czy inne usługi dostępne wraz z kontem mogą się okazać łącznie całkiem kosztowne, zwłaszcza jeśli musimy dodatkowo płacić za nieużywaną kartę. Poza tym, jaki jest sens płacić za usługi, z których nie korzystamy?

• Debet. Wydawać by się mogło, że jest koniecznością, bo „dobrze mieć zabezpieczenie na wszelki wypadek”. Czy aby na pewno? Za przyznany limit na koncie (niezależnie, czy go używamy, czy nie) bank pobierze opłatę, najczęściej w wysokości kilku procent od kwoty debetu. Nie trzeba chyba uświadamiać, że od debetu rzędu kilku tysięcy zł opłata będzie pokaźna!

• Ubezpieczenia. Bywa tak, że dodatkowe ubezpieczenie dołączane jest do kredytu „automatycznie” i jeśli chcemy z niego zrezygnować, musimy o tym wyraźnie poinformować bank.

Masz długi i szukasz pomocy? Sprawdź, który bank może Ci pomóc

• Prowizje i opłaty - niezapłacone, mogą zostać włączone przez bank do kredytu, a wówczas będziemy musieli płacić od nich odsetki. Skutek? Bank wypłaci mniej pieniędzy, automatycznie pobierając prowizję, a jednocześnie będzie wymagać spłaty odsetek od wyższej niż otrzymana kwoty.

• Raty wyrównujące – niekiedy ostatnia rata kredytu może być nieco wyższa niż poprzednie, co wynikło ze zwykłej kalkulacji. Należy o tym pamiętać, gdyż niespłacona różnica będzie traktowana po pewnym czasie jako przeterminowana należność.

• Ponaglenia, monity, kary za niespłacanie rat w terminie. Niestety, koszty z nimi związane można zaliczyć do wręcz absurdalnych. Wystarczy jeden dzień opóźnienia, a nasz budżet może zostać uszczuplony o nawet kilkadziesiąt złotych. Banki mogą wysłać ponaglenia listownie, SMS-em lub telefonicznie, przy czym opłata za monit (ok. 20 zł) może być nawet pobierana niezależnie, czy klient odebrał telefon, czy nie. A warto brać pod uwagę, że z reguły na jednym monicie się nie kończy.

Od niespłaconej w terminie raty naliczona zostaje również kara pieniężna. Aby tego uniknąć warto korzystać ze zleceń stałych, a jeśli spłacamy kilka kredytów, skonsolidować zadłużenie w jedną miesięczną ratę.



Z kartą kredytową w długi

Śródtytuł jest nieco przewrotny. Karta kredytowa może być bowiem dobrym narzędziem płatniczym podczas codziennych zakupów, o ile jednak potrafimy rozsądnie posługiwać się nią i zachowujemy dyscyplinę w regulowaniu zadłużenia.

Niestety, choć Polacy coraz chętniej korzystają z kart kredytowych, dla wielu z nich stają się one źródłem pułapki kredytowej.

O racjonalnym użytkowaniu karty można napisać tyle, że wystarczyłoby na osobny artykuł. Dlatego tutaj pokrótce omówimy tylko najbardziej istotne aspekty.

O czym powinniśmy pamiętać, by uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji?

• Zadłużamy się tylko na kwotę, na którą możemy sobie swobodnie pozwolić. W teorii wydaje się to oczywiste, w praktyce jest różnie. Przyznany przez bank limit nie jest adekwatnym miernikiem, gdyż często jest on znacznie większy niż nasze miesięczne wpływy na konto.

• Jeśli posiadamy kilka kart kredytowych, a korzystamy tylko z niektórych, pozbądźmy się tych nieużywanych. Prędzej, czy później będziemy musieli zapłacić za nie opłatę roczną rzędu kilkudziesięciu złotych.

• Termin zakończenia okresu bezodsetkowego to nasz „dead line”. Jeśli nie chcemy płacić odsetek (a będą one wysokie) i karnej opłaty, musimy koniecznie pilnować terminowej spłaty zadłużenia! Nie traktujmy więc tego rodzaju finansowania, jak klasycznego kredytu. Jeśli chcemy wziąć kredyt na dłuższy okres, lepiej wybrać tańsze rozwiązanie.

• Także przekroczenie limitu wydatków (również za pośrednictwem naliczonych odsetek) będzie skutkować naliczeniem kary pieniężnej nawet do kilkudziesięciu złotych, a tego chcemy przecież uniknąć.

• Regulując zadłużenie nie warto ograniczać się tylko do spłaty tzw. kwoty minimalnej (najczęściej 5% pożyczonej kwoty). W razie czego, po okresie bezodsetkowym zapłacimy mniej odsetek.

• Kartą kredytową nie wypłaca się gotówki z bankomatu. Dlaczego? Prócz wysokiej prowizji (kilka procent od kwoty transakcji) wypłata zostanie potraktowana jako kredyt, od którego bank naliczy odsetki, gdyż w tym przypadku nie obowiązuje okres bezodsetkowy.

• I wreszcie: jeśli nie potrafimy efektywnie kontrolować wydatków, zrezygnujmy z karty. Dla naszego dobra.

Skończ z opłatami za konto – wybierz darmowy rachunek!



Gdy pojawia się problem ze spłatą długu…

W przypadku sytuacji kryzysowej (utraty pracy, cięć w wynagrodzeniu wynagrodzeniu), gdy zdajemy sobie sprawę, że nie mamy możliwości uregulowania raty, musimy jak najszybciej powiadomić o tym bank.

Pozwoli nam to uniknąć kosztów związanych z monitami przypominającymi o spłacie kredytu, a także odsetek od przeterminowanych należności.

Z bankiem warto negocjować optymalne rozwiązanie. Może ubezpieczenie kredytu obejmuje utratę pracy czy inne okoliczności?

Po zebraniu odpowiednich dokumentów możemy spróbować ubiegać się o:

• Wakacje kredytowe, czyli okresową przerwę w spłacie kredytu, najczęściej na kilka, kilkanaście miesięcy. Termin spłaty rat zostanie odłożony na korzystniejszy dla nas czas.

• Przedłużenie okresu spłaty kredytu – pozwoli to na zmniejszenie wysokości miesięcznej raty kredytu

• Spłata kapitału lub tylko odsetek. Niekiedy bank zgadza się na to, by kredytobiorca mógł spłacać tylko raty kapitałowe (bez odsetek) lub same odsetki, a reszta zostałaby spłacona później.

• Konsolidacja kredytów (czyli wzięcie nowego kredytu na spłatę starych długów przy niższym oprocentowaniu) – może sprawdzić się zwłaszcza w sytuacji, gdy posiadamy kilka wysoko oprocentowanych kredytów w złotówkach. Pozwoli to na obniżenie miesięcznej raty i wydłużenie czasu spłaty kredytu. W przypadku, gdy problemem jest jeden kredyt, można spróbować spłacić zadłużenie za pomocą pożyczki w innym banku (nie na rynku pozabankowym!), którego regulamin pozwala na bardziej korzystne rozłożenie czasu spłaty. Trzeba jednak uważać, by odsetki nie urosły do horrendalnych wartości!

• Sprzedaż/zastaw mieszkania, samochodu, ziemi itd. - warto sprawdzić, czy dzięki temu nie dałoby rady spłacić starego zadłużenia. Jeśli chodzi o sprzedaż, korzystniej jest znaleźć kupca samodzielnie, gdyż bank zajmie się tym na drodze licytacji, często po niższej cenie.

• Wykorzystanie debetu. Oprocentowanie debetu jest z reguły mniejsze niż kart kredytowych i kredytów gotówkowych (nawet o 10 proc.), w związku z tym jeśli jest możliwość spłaty zadłużenia za pomocą debetu na koncie, warto z niej skorzystać, ze względu na niższe raty.

• Zamiana kredytów karcianych na ratalne. W przypadku zadłużenia na kartach kredytowych wykorzystanie opcji zamiany tego rodzaju długu na kredyt ratalny zmniejszy wysokość odsetek, gdyż z reguły jest on mniej oprocentowany.

• Włączenie zadłużenia w kredyt hipoteczny. Bank może się zgodzić na podwyższenie wartości kredytu hipotecznego na spłatę przeterminowanych długów, przy czym należy uważać, by wraz z nową transzą, nie wzrosła marża całego kredytu.

• Ograniczenie niepotrzebnych kosztów. Zamiana dotychczasowego płatnego konta osobistego na darmowe, znalezienie dodatkowego źródło dochodu (np. praca na zlecenie), ograniczenie konsumpcji itp. – jeśli w odpowiednim momencie zrobimy wszystko, by móc wywiązać się z umowy kredytowej bez zaciągnięcia kolejnego zobowiązania, to jest szansa uniknięcia spirali długów i wyjścia na finansową prostą.

Wyjście ze spirali długów jest możliwe

Choć z pewnością w wielu przypadkach jest trudne.

Kluczem do sukcesu jest racjonalne gospodarowanie pieniędzmi i ścisła kontrola wydatków, tak by po wyjściu z jednego długu, nie wpaść w kolejny.

Niemniej jednak z finansami jest jak z medycyną: lepiej zapobiegać niż leczyć.

Dlatego nim podejmiemy decyzję o zaciągnięciu jakiegokolwiek kredytu, skupmy się budowaniu zasobów pieniężnych, tak by w razie niespodziewanej sytuacji życiowej mieć zabezpieczenie.