Górnictwo i energetyka są piętą achillesową każdego rządu. Porównaliśmy działania rządów PO-PSL oraz PiS wobec tych branż.
PRZEMYSŁ
Tworząc w 2016 r. Polską Grupę Górniczą i dokapitalizowując ją pieniędzmi energetyki, PiS zrealizował plan PO, która przez niemal rok od jego ogłoszenia nie potrafiła wdrożyć go w życie. PO krytykuje PiS za to, że zamyka kopalnie, choć miał tego nie robić. PO obiecywała to samo, a rząd Ewy Kopacz pierwszy ogłosił listę kopalń do zamknięcia, by uratować Kompanię Węglową – dzisiejszą PGG.
Jedni i drudzy zapewniali, że pakiety kontrolne spółek węglowych powinny pozostać w rękach Skarbu Państwa. PO sprywatyzowała w pełni Lubelski Węgiel Bogdanka w 2010 r. A za rządów PiS możliwe jest zejście Skarbu Państwa poniżej 50 proc. w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Wychodzi na to, że i PO i PiS nie mają realnego i dobrego pomysłu na długofalowe zarządzanie branżą.
1. Strategia dla branży
Strategia dla sektora węgla kamiennego na lata 2007–2015 została przygotowana przez pierwszy rząd PiS, a realizowana była przez PO-PSL. Wielu zmian poprzedni rząd do niej nie wprowadzał (zmienił m.in. zapis dotyczący Bogdanki pozwalający na jej pełną prywatyzację). Dokument szybko stał się nieaktualny. PiS po objęciu rządów obiecał, że nowy program dla sektora na lata 2016–2030 powstanie do końca ubiegłego roku, ale prace wciąż trwają. PO nie zaczęła nawet pracować nad planem, choć wiedziała, że poprzedni kończy się wraz z końcem 2015 r.
Platforma w 2009 r. ogłosiła politykę energetyczną Polski do 2030 r. Ponieważ zdążyła się już ona zdezaktualizować, rząd PiS chce przygotować nową – tym razem w horyzoncie 2050 r. Postępów prac nad nią na razie nie widać. I nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, jak ma wyglądać w przyszłości nasz miks energetyczny, czyli jakie będą źródła energii. Wiadomo jedynie, że prąd mamy mieć głównie z węgla. A temat atomu powoli staje się yeti – wszyscy o nim słyszeli, ale nikt nic konkretnego nie widział.
2. Konsolidacja
System podziału kraju między wielką czwórkę grup energetycznych – Tauron, PGE, Eneę i Energę – przygotował w zasadzie PiS za czasów swego pierwszego rządu. W Tauronie i PGE skonsolidowane zostały energetyka i górnictwo (w pierwszym przypadku węgla kamiennego, w drugim – brunatnego). PO chciała jeszcze większej konsolidacji w energetyce, np. połączenia PGE i Energi, na co jednak nie wydał zgody Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Poprzedni rząd skłaniał się też ku połączeniu elektrowni z kopalniami, ale ostatecznie tego nie zrobił. Udało mu się za to stworzyć grupę węglowo-koksową na bazie Jastrzębskiej Spółki Węglowej, w której oprócz kopalń znalazły się koksownie.
Efektem działań obecnego rządu jest połączenie od 1 kwietnia Polskiej Grupy Górniczej i Katowickiego Holdingu Węglowego. Właścicielem PGG jest w dużej mierze energetyka, która włożyła już w tę firmę ponad 2 mld zł. Zaangażować energetykę w górnictwo chciała już PO; PiS w zasadzie realizuje pomysły poprzedników. Na przykład przejęcie kopalni Brzeszcze przez Tauron było pomysłem poprzedniego rządu, który zrealizowały obecne władze.
3. Prywatyzacja
Bezpieczeństwo energetyczne państwa – od lat to hasło jest na ustach wszystkich rządzących. Ich zdaniem zagwarantuje je nadzór państwa. Koalicja PO-PSL wprowadziła spółki energetyczne na giełdę, ale kontrola nad nimi pozostała w rękach Skarbu Państwa. PO wysłała na parkiet Lubelski Węgiel Bogdanka (2009 r.) i JSW (2011 r.). Bogdanka w 2010 r. została w pełni sprywatyzowana. W tym samym roku bankrutującą kopalnię Silesia odkupił czeski koncern EPH. Za poprzedniego rządu zapadła jednak też decyzja o renacjonalizacji Bogdanki, której pakiet większościowy kupiła Enea.
Rząd PiS z kolei zapowiada, że docelowo na giełdę ma trafić PGG. Za pierwszego rządu PiS na GPW miał trafić Katowicki Holding Węglowy, który obecnie praktycznie przestał istnieć.
4. Nadzór właścicielski
Koalicja PO-PSL nie skupiła nadzoru nad energetyką i górnictwem w jednych rękach, a tarcia między ówczesnym resortem gospodarki oddanym PSL (górnictwo) a resortem skarbu zarządzanym przez PO (energetyka) były widoczne. Celnym pomysłem PiS było stworzenie Ministerstwa Energii pod kierownictwem Krzysztofa Tchórzewskiego. Teraz nadzór nad związanymi ze sobą gałęziami przemysłu jest w jednych rękach. Choć pretensje do decyzji w tym zakresie rości też sobie resort rozwoju wicepremiera Morawieckiego.
5. Zamykanie kopalń
Tak premier Donald Tusk, jak i premier Beata Szydło zapewniali, że zamykania kopalń nie będzie. Za czasów PO-PSL przestała działać ostatnia kopalnia w Zagłębiu Śląsko-Dąbrowskim: Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu. Kończył się jej węgiel, a sięgnięcie po sąsiednie złoża było nierealne. Do Spółki Restrukturyzacji Kopalń trafiły też Centrum i Makoszowy (ta ostatnia skończyła pracę z końcem 2016 r.). PiS twierdzi, że nie miał pełnej wiedzy o chaosie w górnictwie, dlatego przestał już mówić o „wygaszaniu” czy „wyciszaniu”, jak nazywał zamykanie kopalń na początku kadencji. Dziś kopalnie po prostu likwiduje. Do SRK trafiła infrastruktura powierzchniowa kopalni Pokój oraz część kopalni Wieczorek, która też będzie zamykana. 31 marca 2017 r. żywot zakończyła kopalnia Krupiński w Suszcu.
Na liście kopalń do zamknięcia przekazanej przez rząd jesienią 2016 r. Komisji Europejskiej są jeszcze Rydułtowy i ruch Śląsk kopalni Wujek, a także kopalnia Sośnica, która choć dostała szansę na poprawę wyników, może trafić do SRK do końca 2018 r.
6. Zmiany kadrowe
W energetyce zmiany prezesów następowały tak po wyborach, jak i w czasie kadencji. W górnictwie było stabilniej. Zarządy często pracowały do końca kadencji, w czym nie przeszkadzała nawet zmiana władzy. Na przykład pewniakiem do rychłego odwołania po wygranych przez PiS wyborach był Zygmunt Łukaszczyk, prezes KHW, który w czasach poprzedniego rządu był też śląskim wojewodą. Jednak jego zarząd pracował do końca kadencji. Kadrowa ławka PiS wydaje się stosunkowo krótka, bo na wysokich szczeblach zarządzania pojawiają się osoby kojarzone z ekipą poprzedników.
Nawet po zmianie władzy górnicze zarządy pracowały do końca kadencji