Prawo zatrzymania nie przysługuje bankowi, niezależnie od tego, czy uznamy kredyt za umowę wzajemną, czy nie – orzekł Sąd Najwyższy. To dobra wiadomość dla frankowiczów. Banki powołując się na prawo zatrzymania próbowały wstrzymywać zwrot odsetek po unieważnieniu umowy.
Na wokandzie SN stanął ponownie problem prawny związany z kredytami frankowymi. Po niedawnej uchwale rozstrzygającej kwestie wzajemności kredytu bankowego kolejny skład orzekający musiał zająć się podobną kwestią przedstawioną do rozstrzygnięcia w sprawie rozpoznawanej przez gdański Sąd Apelacyjny.
Sąd pyta o prawo zatrzymania
Sąd zadał trzy pytania:
- czy umowa kredytu bankowego jest umową wzajemną,
- czy gdyby uznać ją za wzajemną, skuteczny będzie zarzut zatrzymania,
- czy skuteczne będzie złożenie zarzutu zatrzymania jako zarzutu ewentualnego, czyli na wypadek stwierdzenia nieważności umowy kredytowej.
SN, rozpoznając zagadnienie prawne w zwykłym składzie, zdecydował skierować je do składu poszerzonego. Ten zaś udzielił odpowiedzi, w której wprawdzie nie odniósł się bezpośrednio do kwestii wzajemności umowy kredytu bankowego, ale rozstrzygnął – negatywnie dla banków – problem prawa zatrzymania. Przypomnijmy – powołując się na nie, banki po unieważnieniu próbują wstrzymać się z wypłaceniem kwoty, której domaga się kredytobiorca, do czasu, aż on nie rozliczy się z otrzymanego kapitału kredytu.
Prawo zatrzymania nie przysługuje
Zgodnie z najnowszą uchwałą, w razie dochodzenia od banku świadczenia spełnionego na podstawie umowy kredytu, która okazała się niewiążąca, bankowi nie przysługuje prawo zatrzymania na podstawie art. 496 w zw. z art. 497 kodeksu cywilnego.
Choć sprawa wzajemności kredytu bankowego nie była przedmiotem orzeczenia, to jednak z uzasadnienia wynikało, że skład orzekający ma zdecydowanie inne zdanie na ten temat niż wynikałoby to z poprzedniej uchwały.
- Wychodząc od definicji świadczenia zawartej w przepisach art. 353 i 354 k.c., gdzie świadczenie to działanie lub zaniechanie, którego wierzyciel może dochodzić od dłużnika, a dłużnik ma obowiązek je spełnić, to świadczenie banku może być rozumiane jako wypłata środków pieniężnych – kredytu. Przy takim, klasycznym, rozumieniu świadczenia kredyt bankowy nie może być uznany za umowę wzajemną. Wypłata kredytu nie stanowi bowiem odpowiednika zwrotu kredytu wraz z odsetkami i opłatami, a już od XIX wieku przyjmuje się, że świadczenia są wzajemne, gdy pozostają w stosunku wymiany, czyli są ekwiwalentne. Tu zaś nie ma ekwiwalencji, bo wypłata kredytu jest niższa niż jego całkowita spłata z odsetkami – stwierdził w ustnych motywach sędzia sprawozdawca Dariusz Pawłyszcze.
Umowa wzajemna nic nie zmienia
Nawet jednak, gdyby przyjąć odmienne stanowisko, takie jak w ubiegłotygodniowej uchwale SN uznającej kredyt za umowę wzajemną, i tak prawo zatrzymania nie będzie przysługiwało.
- Jeżeli uznamy kredyt bankowy za umowę wzajemną, to nie oznacza to automatycznie, że wszystkie przepisy o umowach wzajemnych mogą być do niej zastosowane. Przy umowie kredytowej należy zwrócić uwagę na art. 496 k.c. Według niego, jeżeli wskutek odstąpienia od umowy strony mają dokonać zwrotu świadczeń wzajemnych, każdej z nich przysługuje prawo zatrzymania, dopóki druga strona nie zaofiaruje zwrotu świadczenia lub nie zabezpieczy zwrotu. Zatem prawo zatrzymania służy zabezpieczeniu roszczenia strony przeciwnej. Zaś gdy świadczeniem banku nie jest tylko wypłata środków pieniężnych, ale coś więcej - oddanie kwoty kredytu do dyspozycji na umówiony okres - to takiego świadczenia nie da się zwrócić, jeżeli czas oddania do dyspozycji minął. Bo przecież nie da się wrócić do przeszłości. Tym samym prawa zatrzymania nie da się zastosować przy rozliczaniu nieważnej umowy kredytu bankowego – wskazał sędzia Pawłyszcze.
orzecznictwo
Uchwała składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z 5 marca 2025 r., syg. akt III CZP 37/24