Wynagrodzenia dla banków za udostępnienie kapitału klientom w ramach tzw. kredytów frankowych po unieważnieniu umów kredytowych nie ma uzasadnienia - ocenia Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu. Według SBB ochrona konsumenta będzie fikcją, jeśli TSUE przyjmie stanowisko banku.
W środę odbyło się posiedzenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ws. rozstrzygnięcia, czy w przypadku unieważnienia umów kredytowych banki mają prawo do wynagrodzenia za udostępnienie kapitału w ramach tzw. kredytów frankowych. Przed sądami w Polsce toczą się postępowania, w których klienci wnioskują o unieważnienie umów dotyczących takich kredytów i możliwość zwrotu pożyczonej kwoty bez odsetek.
Jak przypomniał prezes Stowarzyszenia SBB Arkadiusz Szcześniak, pytanie prejudycjalne zadane przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia dotyczyły tego, czy klientowi należy się wynagrodzenie za korzystanie przez bank z jego kapitału. "Drugą poruszoną kwestią było to, czy bankowi należy się jakiegokolwiek wynagrodzenie (poza zwrotem kapitału kredytu) wobec klienta, który uzyskał prawomocny wyrok stwierdzający nieważność umowy" - zaznaczył.
Szcześniak zwrócił uwagę, że przed rozprawą stanowiska do sprawy złożyli: Rzeczpospolita Polska, Republika Portugalii, Komisja Europejska, Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Finansowy, prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa - Śródmieście w Warszawie, pełnomocnik klienta r. pr. Radosław Górski oraz bank.
"Złożone stanowiska w sposób kategoryczny wskazują na brak możliwości uzyskania przez bank wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Stanowiska Rządu RP oraz Komisji Europejskiej przewidują zasadność uzyskania takiego wynagrodzenia przez klienta od banku, jednak uzależniają to od przepisów krajowych" - wyjaśnił Szcześniak. Jak dodał, w tym zakresie odmienne stanowisko ma bank, który oczekuje wynagrodzenia, jednak nawet on widzi zasadność takiego roszczenia dla kredytobiorcy.
Jak zauważył reprezentujący na rozprawie kredytobiorcę Radosław Górski, wsparcie pozwanej udzielone przez Przewodniczącego KNF podczas rozprawy przed TSUE w niczym nie mogło zmienić faktu, że roszczenia banków o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału kredytu nie znajdują uzasadnienia.
"Przyjęcie założenia, że bankom tego rodzaju roszczenia przysługują, spowodowałoby bowiem, że cały dotychczasowy dorobek TSUE, w tym zwłaszcza orzecznictwo dotyczące kredytów powiązanych z walutami obcymi i skutków abuzywności postanowień umownych, przestałoby mieć właściwie jakiekolwiek znaczenie, a ochrona konsumenta stałaby się fikcją" - ocenił mecenas Górski.
Dodał, że kwestią otwartą pozostaje natomiast to, czy tego rodzaju roszczenia przysługują konsumentowi. "W moim przekonaniu prawo UE takim roszczeniom konsumentów się nie sprzeciwia" - wskazał.
Według szefa SBB Trybunał jasno wskazał, że kluczowe dla oceny sprawy są kwestie prawne a nie ekonomiczne. "Jednak ocena ekonomiczna dokonana przez KNF jest niezgodna ze stanem faktycznym" - ocenił Szcześniak.
Jak dodał, KNF opiera się na oszacowaniu nieuczciwych zysków, które nie mogą nastąpić na innej drodze, niż w tysiącach wyroków wydawanych na przestrzeni wielu lat. "Potencjalne uszczuplenie zysków banków będzie zatem rozłożone w długim okresie czasu, choć KNF wskazuje na roczne koszty" - zaznaczył szef Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu. (PAP)
autorka: Longina Grzegórska-Szpyt