Przyjęte rozwiązanie w zakresie tzw. wakacji kredytowych stanowi przykład legislacyjnego „garnituru po starszym bracie” – podczas gdy spowodowana inflacją i dynamicznym wzrostem stóp procentowych interwencja państwa w relacje kredytowe powinna być raczej indywidualnie zaprojektowanym „strojem szytym na miarę”.

Zwłaszcza że w przypadku stanowienia prawa konieczność dostarczania instrumentów bardziej dopasowanych i lepiej wytaliowanych jest kwestią nie tylko estetyki, mody czy gustu, lecz także wymogów konstytucyjnych.
Sejm, przy niemal powszechnej aprobacie posłów (na 453 głosujących jedynie 7 polityków oddało głos przeciwny, wstrzymała się zaledwie 1 osoba), uchwalił ustawę o finansowaniu społecznościowym dla przedsięwzięć gospodarczych i pomocy kredytobiorcom wprowadzającą m.in. wakacje kredytowe.
Ustawodawca szeroko zakreślił ramy dostępu do wakacji kredytowych, jak na instytucję wyjątkową oraz epizodyczną, bo przewidzianą jedynie dla określonego z góry czasu (kilkunastu miesięcy lat 2022–2023). Z nowego uprawnienia skorzystać będą mogli praktycznie wszyscy tzw. złotowicze, spłacający kredyt w walucie polskiej o oprocentowaniu zmiennym albo stałym, niezależnie od daty jego zaciągnięcia, wysokości, dochodów, aktualnych warunków zawodowych, rodzinnych i osobistych. Przyjęte przepisy umożliwią zatem dobrze sytuowanemu singlowi, spłacającemu raty w stałej wysokości, który już po pierwszych podwyżkach stóp procentowych (działając z pełną świadomością sytuacji rynkowej) nabył nieruchomość o wartości kilku milionów złotych, czasowo zwolnić się z zobowiązania.
Nie negując słusznej idei osłony potrzebujących grup społecznych w czasie kryzysu – rozwiązanie w obecnym kształcie budzi poważne zastrzeżenia natury prawnej i ekonomicznej. Ich wagę trudno lekceważyć, ponieważ zdają się wchodzić w bezpośredni konflikt z normami konstytucyjnymi – w tym zwłaszcza zasadami proporcjonalności (art. 31 ust. 3) oraz ustroju gospodarczego kraju (art. 20–22 oraz art. 64). Przepisy są również wątpliwe w kontekście zasad prawidłowej legislacji (art. 2), równości wobec prawa (art. 32 ust. 1), dobra wspólnego (art. 1), a nawet ustrojowych kompetencji i zadań Narodowego Banku Polskiego (art. 227). Mimo że w konstytucji można odnaleźć przepisy przemawiające na rzecz aktywnej polityki władz państwowych w tym zakresie (m.in. zasada ochrony rodziny, obowiązek prowadzenia polityki sprzyjającej zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli w art. 75 ust. 1 czy troska o konsumentów z art. 76), muszą być one odpowiednio wyważone z pozostałymi normami i wartościami ustrojowymi.
Spytać trzeba, czy na pewno pożądanym rozwiązaniem jest sytuacja, w której identyczne uprawnienie przyznawane jest bezwarunkowo wszystkim, w tym również konsumentom spłacającym kredyty oprocentowane w sposób stały. Zwłaszcza że kredytowe stosunki prawne zostały nawiązane w drodze wolnych decyzji uczestników obrotu prywatnoprawnego, kreując konkretne uprawnienia majątkowe obu stron, które powinny być respektowane jako tzw. prawa słusznie nabyte. Istotą zasady społecznej gospodarki rynkowej jest to, że władza publiczna powinna zachować daleko idącą powściągliwość we wkraczaniu w dobrowolne relacje prawne, respektując fundamenty prawa zobowiązań, w tym wolność umów i autonomię woli podmiotów prawa cywilnego.
Ponadto trzeba rozważyć, czy przepisy prawne wprowadzające wakacje kredytowe spełniają tzw. test proporcjonalności regulacji. Ustawodawca dysponował technikami legislacyjnymi pozwalającymi uczynić interwencję bardziej precyzyjną, ograniczając ryzyko nadmiernej ingerencji w zastane stosunki prawne. Wystarczyło np. wprowadzić obiektywną przesłankę warunkującą uprawnienie do wakacji kredytowych w postaci: terminu zaciągnięcia kredytu, kwoty, sytuacji rodzinnej, zawodowej kredytobiorcy, rodzaju oprocentowania kredytu.
Szeroki zakres uprawnionych i czysto formalne warunki uzyskania wakacji kredytowych nie wydają się adekwatne do deklarowanego przez prawodawcę celu, jakim jest ochrona kredytobiorców w trudnej sytuacji. Nie sposób też uniknąć przypuszczenia, że regulacja może okazać się betonowym kołem ratunkowym dla całej gospodarki, bo – zamiast ratować precyzyjnie zidentyfikowanych kredytobiorców w potrzebie – zniweczy w ogóle działania zmierzające do zbicia wysokiej inflacji. Warto też pytać, jak powszechne uprawnienie do wakacji kredytowych ma się do zasady dobra wspólnego oraz równości wobec prawa – szczególnie w kontekście sytuacji innych grup społecznych, w tym kredytobiorców nieobjętych regulacją, klientów banków, przedsiębiorców, a także samych banków, co do których apriorycznie przyjęto, że „skoro w przeszłości udzielały kredytów – stać je na koszty wakacji kredytowych”.
Na koniec trzeba podnieść niedoskonałą formę legislacyjną przepisów oraz pośpiech towarzyszący ich przygotowywaniu. Wyjątkowo szybkie tempo prac nad projektem nie sprzyjało procedurom konsultacyjnym, co zaowocowało m.in. nieadekwatnym vacatio legis oraz koniecznością dostosowania organizacyjnego do obsługi wniosków w krótkim czasie.
Podsumowując: rozwiązania przewidziane w ustawie o finansowaniu społecznościowym dla przedsięwzięć gospodarczych i pomocy kredytobiorcom są w aktualnej sytuacji społeczno-gospodarczej potrzebne. Bliższe przyjrzenie się im prowadzi, niestety, do wniosku, że regulacja jest źle skrojona: niedoskonała prawnie oraz nieprzemyślana od strony ekonomicznej. Wymaga pilnych korekt obejmujących zarówno jej treść, jak i formę.