W styczniu aż 58 proc. wartości udzielonych kredytów w ramach rządowego programu „Rodzina na swoim” stanowiły mieszkania z rynku wtórnego – wynika z danych Banku Gospodarstwa Krajowego.
Taka popularność mieszkań kupowanych na rynku wtórnym to wielkie zaskoczenie. Rząd, zmniejszając jesienią ubiegłego roku limity cen, za jakie można kupić mieszkanie, oczekiwał znacznego zmniejszenia wartości kredytów z dopłatami na lokale używane. Miał także nadzieję na pobudzenie rynku pierwotnego.
Szansa dla młodych
Tymczasem w niektórych miastach liczba i wartość używanych lokali nabywanych w ramach programu nie tylko nie spadły, ale nawet o 10 – 20 proc. wzrosły. Tak jest m.in. w Bydgoszczy, Toruniu, Katowicach, Łodzi i Gorzowie Wielkopolskim. W tych miastach limity cenowe w ramach „Rodziny na swoim” są zbliżone do średnich cen obowiązujących na rynku. W Bydgoszczy limit na tzw. używki wynosi 4,3 tys. zł, podczas gdy średnia cena to 4,2 tys. zł – wynika z raportu Open Finance. Nie brakuje też tańszych lokali. W agencji Nieruchomości Bydgoskie co najmniej 40 proc. mieszkań kosztuje 3,5 – 4 tys. zł za metr kwadratowy, a największą popularnością cieszą się lokale dwupokojowe za ok. 160 – 200 tys. zł. – Kupują je najczęściej młodzi ludzie, którzy cenią sobie możliwość szybkiego zamieszkania bez przeprowadzania kosztowych inwestycji – mówi Elżbieta Trawińska z agencji Nieruchomości Bydgoskie.
Jednak zdaniem Haliny Kochalskiej z Open Finance nawet duża dostępność mieszkań z drugiej ręki w kilku regionach nie tłumaczy ich prawie 60-proc. udziału w wartości wszystkich udzielonych w styczniu kredytów z dopłatami.
– Jedynym wytłumaczeniem jest rosnąca przedsiębiorczość zarówno kupujących, jak i sprzedających, którzy zaniżają oficjalną cenę mieszkania, tak by mieściła się w limitach, a różnice wypłacali sobie pod stołem – mówi Kochalska.
To, że jest to coraz bardziej powszechna praktyka, potwierdza też Piotr Krochmal, analityk z krakowskiego Instytutu Analiz Monitoring Rynku Nieruchomości. – Oficjalnie w ramach programu można u nas co najwyżej kupić mieszkanie z lokatorem albo z długiem – mówi Kochmal.
Aby dostać się do programu dopłat klienci zaniżają w umowach ceny
Jednak z danych agencji wynika, że takich transakcji jest po kilka w miesiącu. I wcale nie są to rudery, które kwalifikują się do generalnego remontu.
Dwie umowy
Podobna sytuacja jest w Warszawie, gdzie na rynku teoretycznie nie ma mieszkań używanych, które można kupić za 5,1 tys. zł za 1 mkw., czyli za cenę ustaloną limitem. Jednak takie transakcje zdarzają się coraz częściej. – Może to być efekt urealnienia cen mieszkań w gorszych lokalizacjach i standardach, ale nie można też wykluczyć, że strony dogadują się na boku – twierdzi Olimpia Bronowicka z Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości. – Ja jednak nikogo za rękę nie złapałam – zaraz dodaje.
Nie oznacza to jednak, że zaniżając ceny, strony łamią prawo. Kupujący i sprzedający używki mogą bowiem sporządzić dwie umowy: jedną na wartość mieszkania, a drugą na jego wyposażenie. Podobnie robi część deweloperów, którzy osobno sprzedają mieszkanie, a drugą umowę sporządzają np. na sprzedaż garażu albo tzw. wykończenia pod klucz. Do banku jednak klient składa tylko jedną umowę i jak się dowiedzieliśmy, ani instytucja udzielająca kredytu z dopłatą, ani KGB nie weryfikują tego.
– Ustawa o finansowym wsparciu rodzin nie nakłada na nas takiego obowiązku – mówi Bogusław Białowąs, zastępca dyrektora departamentu usług agencyjnych BGK.
Co zrobić, żeby skorzystać z programu
Skontaktować się z jednym z 28 banków, które udzielają kredytów z dofinansowaniem. Lista na stronie www.bgk.gov.pl.
Wypełnić wniosek kredytowy. Przedstawić zaświadczenia o dochodach. Jeżeli są niewystarczające, można dołączyć do kredytu spowinowacone osoby: rodziców, dziadków, dzieci, rodzeństwo, ojczyma, macochę, a nawet teściów).
Napisać oświadczenie, że nie ma się prawa własności do żadnego budynku lub lokalu mieszkalnego oraz że nie jest się najemcą mieszkania komunalnego lub spółdzielczego.
Złożyć w banku akt małżeństwa i oświadczenie, że pozostajemy w związku w dniu zawarcia umowy. Gdy chcemy dostać kredyt jako osoba samotnie wychowująca dziecko, musimy przygotować dokumenty to poświadczające.
Kiedy podpiszemy umowę, przysługuje nam przez 8 lat dofinansowanie do prawie połowy odsetek. Jeśli w trakcie spłacania kredytu nasza sytuacja życiowa się zmieni (np. rozwiedziemy się), możemy sprzedać mieszkanie bez konieczności spłacania otrzymanych dopłat.
Program „Rodzina na swoim” zostanie ostatecznie wygaszony pod koniec tego roku.
Skontaktować się z jednym z 28 banków, które udzielają kredytów z dofinansowaniem. Lista na stronie www.bgk.gov.pl.
Wypełnić wniosek kredytowy. Przedstawić zaświadczenia o dochodach. Jeżeli są niewystarczające, można dołączyć do kredytu spowinowacone osoby: rodziców, dziadków, dzieci, rodzeństwo, ojczyma, macochę, a nawet teściów).
Napisać oświadczenie, że nie ma się prawa własności do żadnego budynku lub lokalu mieszkalnego oraz że nie jest się najemcą mieszkania komunalnego lub spółdzielczego.
Złożyć w banku akt małżeństwa i oświadczenie, że pozostajemy w związku w dniu zawarcia umowy. Gdy chcemy dostać kredyt jako osoba samotnie wychowująca dziecko, musimy przygotować dokumenty to poświadczające.
Kiedy podpiszemy umowę, przysługuje nam przez 8 lat dofinansowanie do prawie połowy odsetek. Jeśli w trakcie spłacania kredytu nasza sytuacja życiowa się zmieni (np. rozwiedziemy się), możemy sprzedać mieszkanie bez konieczności spłacania otrzymanych dopłat.
Program „Rodzina na swoim” zostanie ostatecznie wygaszony pod koniec tego roku.