Wytyczne w sprawie likwidacji szkód komunikacyjnych zaczynają przynosić skutki. Twierdzi tak Komisja Nadzoru Finansowego. Zaprzecza tym samym tezom postawionym w raporcie rzecznika finansowego opublikowanym w zeszłym tygodniu.
KNF przyznaje, że nadal na rynku ubezpieczeń jest wiele do zrobienia. To spostrzeżenie łączy wszystkich. Ale – jak przekonuje komisja – „generalnie negatywna opinia o stanie wdrożenia wytycznych przez zakłady ubezpieczeń wydaje się jednak nie do końca uzasadniona”.
Organ nadzoru twierdzi bowiem, że zrealizowane kontrole potwierdzają wprowadzanie wspólnych dla wszystkich zakładów ubezpieczeń rozwiązań korzystnych dla konsumentów oraz rezygnację z wielu naruszających interesy poszkodowanych działań.
Na co zresztą najlepszym dowodem powinien być spadek liczby spraw wpływających do rzecznika finansowego.
Z tą interpretacją jednak nie zgadza się Marcin Jaworski, ekspert w biurze rzecznika.
– Ze środowiska sędziowskiego mamy sygnały o rosnącej z roku na rok liczbie spraw dotyczących OC komunikacyjnego na wokandzie. W 2016 r. było ich około 60 tys. Dziś już wiadomo, że w tym roku będzie ich więcej. Niestety, porównując liczbę wniosków trafiających do nas w 2016 r. i obserwując dynamikę napływu skarg w pierwszej połowie 2017 r., zauważyliśmy, że w tym roku też będzie ich więcej niż w 2016 – przekonuje Jaworski. I dodaje, że liczba spraw sądowych oraz skarg do rzecznika to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej. Wielu poszkodowanych nie decyduje się na dochodzenie swoich praw ze względu na np. niską kwotę roszczenia.
– Dodatkowo w niektórych sprawach, np. w odniesieniu do wypłaty z tytułu utraty wartości handlowej pojazdu, klienci nie mają świadomości takiego uprawnienia, bo część zakładów nadal, wbrew wytycznym, nie informuje o nim– przypomina Marcin Jaworski.
W tle dyskusji o traktowaniu ubezpieczonych przez zakłady jest pomysł rzecznika związany z powoływaniem niezależnych rzeczoznawców. Polegałoby to na tym, że poszkodowany po odrzuceniu reklamacji na zbyt niskie odszkodowanie mógłby zamówić opinię u takiego specjalisty. Zakład mógłby albo uznać ją za wiążącą, albo zlecić sporządzenie opinii innemu fachowcowi. Jeśli potwierdziłby on ekspertyzę pierwszego – ubezpieczyciel zapłaciłby za wszystko oraz wypłacił odszkodowanie w określonej kwocie. Jeśli jednak druga opinia wykazałaby istotne błędy w pierwszej, to koszty rzeczoznawców musiałby pokryć poszkodowany. Ewentualnie sprawa skończyłaby się w sądzie.
KNF podchodzi do pomysłu sceptycznie.
„W ocenie organu nadzoru propozycja ta może nie przyczynić się do zwiększenia transparentności, przewidywalności oraz efektywności procesu likwidacji szkód. Podkreślenia wymaga, że ekspertyza rzeczoznawcy samochodowego nie znajdzie zastosowania we wszystkich przypadkach szkód rzeczowych, tj. takich, w których spór pomiędzy zakładem ubezpieczeń a poszkodowanym nie dotyczy zakresu i kosztu naprawy, lecz samego faktu zaistnienia wypadku lub osoby sprawcy, co wymagałoby raczej udziału eksperta z zakresu ruchu drogowego” – spostrzega komisja w swym stanowisku.
Marcin Jaworski wskazuje jednak, że z doświadczeń rzecznika finansowego wynika, że przytłaczająca większość zgłaszanych do niego problemów dotyczy właśnie zakresu i kosztu naprawy.