Dziś w warszawskim sądzie okręgowym początek procesu wszczętego przez kredytobiorców w jednym z trzech złożonych dotąd pozwów zbiorowych
Wojna o raty / Dziennik Gazeta Prawna
Jeżeli sąd zdecyduje na dzisiejszej rozprawie o dopuszczalności postępowania grupowego przeciw Getin Noble Bank, 92 członków grupy będzie dowodzić, że bank w sposób dowolny, bo według własnych tabel kursów walut, indeksował ich kredyty. Dlatego grupa zażądała ustalenia przez sąd, że zastosowanie takich klauzul wywołuje nieważność całych ich umów. Ewentualnie – gdyby sąd nie uznał tego roszczenia – kredytobiorcy chcą, by sąd uznał za nieważne przynajmniej klauzule przeliczeniowe zawarte w ich kontraktach.
Ten sposób, polegający na rozbiciu dochodzenia od banku nienależnych mu wpłat na dwa etapy, został uznany za najskuteczniejszy przez wszystkie kancelarie, które przyjęły do tej pory do prowadzenia sprawy z pozwów zbiorowych. Dochodzenie roszczeń tą metodą będzie niestety trwało długo. Dopiero jeśli grupa wygra w pierwszej sprawie, uzyska prejudykat, czyli wyrok, który posłuży sądowi w kolejnej, o zapłatę, za drogowskaz. Sąd w pierwszym procesie ustala bowiem zasady, według których członkowie grupy mogą żądać zwrotu konkretnych kwot. Potem mogą oni zawrzeć ugodę albo w grupach lub w pojedynkę procesować się dalej.
W pozwie przeciwko Getin Noble Bank (GNB) grupa, do której zamierza przystąpić jeszcze ponad dwieście osób, jest reprezentowana przez poznańskiego rzecznika konsumentów. Umocował on jednak kancelarię, bo w sprawach z pozwów zbiorowych obowiązuje przymus adwokacko-radcowski.
Nieważna umowa...
Grupa, która pozwała GNB, może uzyskać dwojaki korzystny dla siebie wyrok. Jeżeli sąd uznałby nieważność całych umów, kredytodawca miałby obowiązek zwrócić wszystkie poniesione przez nich koszty. Ale kredytobiorcy musieliby zwrócić wypłacone im kwoty główne.
– I, co ważne w takiej relacji, bank byłby pozbawiony przywileju związanego z możliwością wystawienia bankowego tytułu egzekucyjnego w razie, gdyby klient się ociągał – przypomina mec. Beata Komarnicka z poznańskiej kancelarii Komarnicka Korpalski, prowadzącej tę sprawę.
Dodatkowym problemem dla kredytodawcy mógłby się również okazać trzyletni termin przedawnienia dochodzenia roszczeń od klienta, który wziął od niego pieniądze dawniej. Ustalenie całej umowy mogłoby paradoksalnie ułatwić porozumienie się banku z klientem, skoro żadne ustalenia nie obowiązują, a wynik sporu o zwrot kredytu, skutkujący często utratą nieruchomości zabezpieczającej, niepewny.
– Jednak mam wrażenie, że sądy ulegają argumentacji, że tego rodzaju wyroki źle wpłynęłyby na cały system bankowy, i dlatego wykazują wyraźną niechęć do obalania całych umów – mówi Mariusz Korpalski, radca prawny.
– A ja jestem przekonany, że apokaliptyczne wizje rozkładu gospodarki nawet w razie licznych wygranych kredytobiorców należy włożyć między bajki. Pora, żeby i banki zrozumiały, że dzień nie zawsze kończy się kawiorem i szampanem – kontruje Dariusz Wółkiewicz, adwokat z kancelarii Nowakowski i Wspólnicy, który prowadzi indywidualne procesy przeciwko temu samemu GNB.
– Najwyżej kilku prezesów dostałoby mniej premii, a kilka zachodnich spółek matek nie zasiliłoby się dywidendą – przekonuje.
...albo tylko klauzula
Gdyby natomiast sąd orzekł jedynie o nieważności klauzul indeksacyjnych, dałoby to efekt przewalutowania kredytów frankowych na złotowe. I to wstecz: od chwili podpisania umów. Sąd zbada wszak przeliczenie kwoty kredytu ustalonej w złotych na franki zarówno na samym początku, jak i to, co się działo potem, przy spłacie kolejnych rat: kiedy bank przeliczał każdą z nich na walutę polską według własnych tabel, nieznanych od początku klientowi, bo konstruowanych w trakcie trwania umowy.
– I chociaż wprowadzenie do kontraktów klauzul waloryzacyjnych jest dopuszczalne, to jednak zmiana wartości zobowiązania musi być dokonywana według kryterium obiektywnego. Niedopuszczalne jest, by jedna ze stron umowy mogła wedle swego uznania decydować o wielkości czy wartości świadczenia drugiej strony – przypomina Zbigniew Drzewiecki, adwokat z kancelarii Drzewiecki, Tomaszek & Wspólnicy, który w czerwcu ubiegłego roku złożył pozew zbiorowy przeciw bankowi Millennium w imieniu największej do tej pory grupy – 2300 osób. Jeszcze w lutym ma do nich dołączyć kolejne 1,2 tys. osób.
Skutkiem każdego wygranego procesu o ustalenie nieważności klauzul przeliczeniowych byłoby to, że każdy powód (z grupy lub indywidualny) mógłby w drugim etapie żądać zapłaty kwot niesłusznie pobranych przez bank z tytułu arbitralnie ustalanego kursu obcej waluty. Szansa na takie orzeczenia jest o tyle spora, że Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów już kilkakrotnie uznał za niedozwolone stosowanie klauzul, zgodnie z którymi kredyt był indeksowany frankami szwajcarskimi, dolarami amerykańskimi lub euro według tabel kursów banku-kredytodawcy z dnia spłaty.
– Tyle że może to być pyrrusowe zwycięstwo – zastrzega Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich.
Niektóre wyroki powodują bowiem – paradoksalnie – pogorszenie sytuacji klientów. Na przykład wyrok w sprawie MBanku sprawił, że klienci, którzy wygrali, muszą płacić wyższe odsetki.
– Takie, jakie były ustalone w umowie kredytu na dzień jego uruchomienia – tłumaczy prezes Bańka.
Dlatego – jego zdaniem – ustawodawca powinien uregulować kwestię zastępowania klauzul abuzywnych w umowach kredytowych innymi, zgodnymi z ustawą.
Przeciw egzekucji
Klienci banków mogą pozywać je nie tylko etapami, czyli najpierw o ustalenie zasad rozliczeń, a potem o zapłatę. Wolno im również od razu żądać określonej kwoty. Ten sposób jest jednak dobry dla pojedynczych osób. W przypadku grupy jest trudny. Ustawa wymaga bowiem ujednolicenia roszczeń jej członków, chociażby w podgrupach (nie mniej niż dwie osoby). W praktyce najbezpieczniej jest też pozywać bank o zapłatę już po spłacie całego kredytu. Wówczas – nierzadko w formie ugody – udaje się ustalić, ile z uzyskanych na podstawie abuzywnych klauzul kwot kredytodawca zechce zwrócić klientowi.
Jeśli jednak spór przed sądem o zapłatę trwa i dotyczy kredytu niespłaconego jeszcze w całości, to i tak jego skutkiem będzie nie tylko ewentualne zasądzenie określonej kwoty od banku, lecz także ustalenie zasad, na jakich klient będzie spłacał przyszłe raty.
Dla kredytobiorców, którzy z jakichś powodów opóźnili się z oddawaniem wziętych z banku pieniędzy, ważna jest też możliwość składania pozwów przeciwegzekucyjnych. To jednak ostateczność, ponieważ taka sytuacja oznacza, że bank wypowiedział już klientowi umowę i rozpoczyna egzekucję. Niemniej i wtedy temu, kto stara się powstrzymać komornika, wolno dochodzić od banku wszystkiego, co wiązałoby się z uznaniem za nieważną klauzuli indeksacyjnej jego – byłego już – kredytu.
Podstawa prawna
Ustawa z 17 grudnia 2009 r. o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym (Dz.U. nr 7, poz. 44). Ustawa z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 121 ze zm.).
TRZY PYTANIA

Mariusz Korpalski radca prawny z poznańskiej kancelarii Komarnicka Korpalski

Grupa reprezentowana przez rzecznika nie płaci kosztów

Czy klauzule indeksacyjne ustalane według własnych tabel banku zawsze muszą być niedozwolone?

W kredytach indeksowanych do walut obcych zawarte są klauzule pozwalające bankowi przeliczać kwotę kredytu udzielanego w złotych przez kurs obcego pieniądza. Przeliczanie to ma na celu zmianę wysokości rat spłacanego przez klienta kredytu, co oczywiście daje bankowi dodatkowy zysk. Problem podnoszony w złożonych już pozwach zbiorowych dotyczy odesłania do tabel układanych nie w chwili zawarcia umowy kredytu, a w przyszłości. W dodatku jednostronnie przez bank. Klient jest w takiej sytuacji tylko odbiorcą informacji, ile ma zapłacić. Nie dzieje się więc tak, jak powinno być zgodnie z prawem: każda strona umowy powinna być bowiem współdecydentem. Przynajmniej musi wiedzieć, do czego przystępuje, jeżeli podpisuje bankowy wzorzec umowy. I albo się na to zgodzić, albo nie.

Pozywającym banki w imieniu grupy przeważnie jest rzecznik konsumentów. Dlaczego nie występuje w tej roli jeden z członków grupy?

Grupa reprezentowana przez rzecznika nie płaci kosztów sądowych. Poza tym fakt udziału czynnika publicznego oprócz znaczącej liczby członków grupy zwraca uwagę sądu na społeczną doniosłość problemu prawnego objętego pozwem.

W postępowaniu grupowym muszą zostać ujednolicone roszczenia członków grupy. W jaki sposób da się to zrobić, pozywając banki?

Niestety, ujednolicanie roszczeń jest możliwe wyłącznie w procesach o zapłatę. W sprawach dotyczących umów kredytowych każdy spłaca inną kwotę, dlatego stało się regułą, że w sprawach związanych z kontraktami opartymi na takich samych wzorcach umownych pozew dotyczy ustalenia zasad rozliczeń. Na podstawie wyroku można wtedy dochodzić roszczeń w sprawie indywidualnej. Atrakcją jest to, że staje się to już tylko formalnością.