Trzeci pas między Łodzią a stolicą gotowy za 4–5 lat? Możliwe. Ale problemów będzie mnóstwo.
Trzeci pas między Łodzią a stolicą gotowy za 4–5 lat? Możliwe. Ale problemów będzie mnóstwo.
Od wczoraj priorytetem Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa (MIB) jest autostrada A1 między Częstochową a Piotrkowem Trybunalskim. Minister Andrzej Adamczyk ogłosił pięć przetargów na ten 81-kilometrowy betonowy odcinek. Według MIB wykonawca wejdzie na budowę wiosną przyszłego roku. Szacowane natężenie ruchu wynosi do 45 tys. pojazdów na dobę. Przewidywany koszt inwestycji – 3,7 mld zł.
A1 to jedna z najbardziej oczekiwanych dróg w Polsce, która będzie stanowić łącznik między autostradami A2 i A4 oraz ekspresówką S8. Trasa ma być gotowa do 2021 r.
Pięć lat i jedziemy
Równolegle GDDKiA na polecenie resortu szykuje dokumentację potrzebną do poszerzenia A2 między Łodzią a Warszawą. Ta trasa została otwarta w maju 2012 r., ale już się przytyka. Jak usłyszeliśmy w Dyrekcji, od strony formalnej inwestycja jest prosta: rezerwa terenowa pod trzeci pas jest, obiekty mostowe są dostosowane do trzeciego pasa, a decyzja środowiskowa przewidywała jego dobudowę. Potrzeba jej aktualizacji, projektu, a przede wszystkim zielonego światła z resortu finansów. Według ostrożnych szacunków koszt budowy to ponad pół miliarda złotych. – Od momentu ostatecznej decyzji i przyznania środków do oddania szerszej trasy trzeba liczyć cztery, pięć lat – szacuje Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Inwestycji nie udałoby się zrealizować bez poważnych ograniczeń na istniejącej drodze. Rezerwa terenowa znajduje się w tzw. pasie rozdziału między jezdniami. A to znaczy, że utrudnienia byłyby bardzo poważne. – Wykonawca musiałby zamykać odcinkami jeden pas, przerzucając w tym czasie ruch w obu kierunkach na drugą jezdnię – usłyszeliśmy od specjalisty zaangażowanego w drogowy program MIB.
Niech ruch się rozłoży
Rząd musi zdecydować, czy nie ma obecnie w Polsce ważniejszych inwestycji drogowych. Zdaniem wiceprzewodniczącego sejmowej komisji infrastruktury Stanisława Żmijana z PO w pierwszej kolejności należy się zająć realizacją aktualnego programu drogowego. Bo gdybyśmy skupili się na skończeniu tras szybkiego ruchu, m.in. w rejonie Warszawy, to poszerzanie A2 nie byłoby tak pilnie potrzebne.
Jak powiedział poseł Stanisław Żmijan w Polskim Radiu Lublin, jeśli zrobimy krajową siódemkę od Gdańska na całej długości aż do Krakowa, ruch się rozłoży i być może nie trzeba będzie inwestować w nowe pasy.
– Trasę A2 najbardziej odciążyłaby nowa ekspresówka S7 na północ od Warszawy – twierdzi Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia SISKOM, które monitoruje budowę dróg w Polsce. – Spora część kierowców z centralnej Polski korzysta z A1, jadąc w kierunku północnym i omijając wciąż niegotową S7. Widać to gołym okiem, gdy jedziemy A2 z Warszawy na zachód. Za węzłem w Strykowie, na którym można odbić na A1, ruch zmniejsza się nawet o połowę – twierdzi.
Problem w tym, że przebieg S7 przez warszawską Chomiczówkę do Czosnowa za Łomiankami wciąż nie jest znany, bo procedura środowiskowa utknęła w regionalnej dyrekcji ochrony środowiska. GDDKiA ani MIB nie podają oficjalnych harmonogramów dla tego odcinka.
Trochę lepiej jest z wylotówką S7 na południe od Warszawy, która też może zdjąć część ruchu z A2. Na etapie przetargu jest odcinek S7 od Lotniska Chopina do Grójca, który ma powstać jeszcze w tej perspektywie unijnej, czyli do 2023 r.
Uniknąć wyścigów słoni
A2 mogłoby też odciążyć udrożnienie S8, czyli wylotówki z Warszawy w stronę Wrocławia, która jest w modernizacji na odcinku między Paszkowem a Radziejowicami. Z tego powodu kierowcy muszą dziś tędy jeździć jezdnią zwężoną do jednego pasa, czyli w korkach (dlatego część z nich korzysta z A2). GDDKiA zapowiada, że odcinek bliżej Janek zostanie otwarty do października 2018 r., a ten od strony Radziejowic i Mszczonowa w sierpniu 2019 r. Wpływu tej trasy na A2 eksperci jednak nie przeceniają.
– S8 prowadzi z Warszawy w kierunku Wrocławia z charakterystycznym uskokiem (chodzi o łącznik dwoma odcinkami S8, czyli odcinek A1 między Piotrkowem a węzłem Łódź-Południe – red.). To dlatego na A2 przeniosła się część ruchu do Wrocławia. Spodziewam się, że tak już zostanie, nawet po otwarciu nowych odcinków – przewiduje Robert Chwiałkowski z SISKOM.
Otwarte jest też pytanie o to, czy nie lepiej najpierw zbudować kolejne odcinki A2 na wschód, a potem brać się do poszerzania A2 między Łodzią a Warszawą. – Te inwestycje nie powinny się wykluczać. Już rok po otwarciu widać było, że przepustowość odcinka Łódź–Warszawa jest niewystarczająca. Głównym problemem są ciężarówki – podkreśla Robert Chwiałkowski.
Korzystający z A2 kierowcy osobówek skarżą się na wyprzedzanie się ciężarówek, czyli tzw. wyścigi słoni. Taki manewr może trwać kilka minut i ciągnąć się kilometrami. Jeśli autostrada ma po dwa pasy, to błyskawicznie się blokuje. Trzeci pas rozwiązałby ten problem.
Do 2023 r. GDDKiA miała zagwarantowane na budowę dróg 107 mld zł, podczas gdy planowane zadania były warte o prawie 50 mld zł więcej. W ubiegłym tygodniu rząd zwiększył limit wydatków GDDKiA do 2023 r. o 28 mld zł ponad wcześniejszy plan, czyli do 135 mld zł.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama