Pracodawcy skarżą się na rosnące koszty wynagrodzeń chorobowych. Domagają się obciążenia nimi w większym stopniu ZUS lub… pracowników.

Przedsiębiorcy mają powody do niepokoju. Z najnowszych danych ZUS wynika, że tylko w ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2023 r. pracownicy spędzili aż 42,5 mln dni na chorobowym. To wzrost o 8,6 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2022 r. W tym czasie lekarze wystawili 5,1 mln zaświadczeń lekarskich (wzrost o 16,1 proc.).

Pracodawcy zwracają uwagę na problem nadużywania zwolnień chorobowych. Wątpliwości mają zwłaszcza do tych wystawianych w trakcie teleporady (Pisaliśmy o tym w tekście: „Lewe zwolnienia, prawdziwe kłopoty”, DGP nr 36/2023). – Ostatnimi czasy nasiliła się praktyka wystawiania zwolnień lekarskich w formie odpłatnej usługi, czyli sytuacji, gdy pracownik „kupuje” zaświadczenie w ramach prywatnej teleporady. Problem ten ma charakter systemowy i nie dotyczy wyłącznie naszych organizacji członkowskich – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Na początku roku Naczelna Rada Lekarska wyszła z postulatem, aby wprowadzić dodatkowe trzy bądź cztery dni „urlopu chorobowego” – bez uzyskania zaświadczenia lekarskiego. Pomysł ten spotkał się z krytyką pracodawców, którzy z kolei wysunęli własny postulat niskiej odpłatności takiego krótkotrwałego „samozwolnienia”.

– Temat zwolnień lekarskich wraca do nas co jakiś czas, ponieważ absencja stanowi wyzwanie organizacyjne i finansowe dla pracodawców. Zwłaszcza nieobecność pracownika o charakterze krótkotrwałym i cyklicznym – mówi Robert Lisicki, dyrektor departamentu prawa pracy Konfederacji Lewiatan.

Nadużycia w zakresie zwolnień lekarskich to kłopot i strata nie tylko dla firm, lecz także dla ZUS. Obecnie jest tak, że za pierwsze 33 dni niezdolności do pracy w ciągu roku lub 14 dni – w przypadku osób, które ukończyły 50. rok życia – płaci pracodawca. Po tym okresie zasiłek chorobowy jest wypłacany przez ZUS. Co jakiś czas wraca pomysł przerzucenia na ZUS również kosztów zwolnień krótkoterminowych. Na razie jednak propozycja nie zyskała poparcia rządu.

Aby zapobiec nadużyciom, zakład weryfikuje zaświadczenia lekarskie. Zapytaliśmy ZUS, czy w związku z rosnącą liczbą wystawianych zwolnień L4 należy się spodziewać wzmożonych kontroli.

– Zakład na bieżąco kontroluje zwolnienia, jest to obowiązek nałożony przez ustawę. To, ile i z jakiego powodu są wydawane zaświadczenia lekarskie, stanowi sprawę drugorzędną. Kontrole odbywają się poprzez system, który posiada odpowiedni algorytm, a także wyrywkowo z danych statystycznych zakładu. Informacje dotyczące rzeczywistej liczby kontroli i podważonych zaświadczeń poznamy zapewne dopiero w czerwcu – wyjaśnia Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS.

Z danych ZUS wynika również, że przeciętna długość zaświadczenia to 10,31 dnia. Najwięcej dni absencji dotyczyło chorób układu oddechowego – 8,7 mln dni (20,6 proc. ogółu). Jest to zmiana w porównaniu z raportem ZUS za cały 2022 r., gdzie głównym czynnikiem chorobowym były dolegliwości związane z układem mięśniowo-szkieletowym i tkanką łączną. Co istotne, zaburzenia psychiczne i zachowania stanowiły przyczynę 4,2 mln dni absencji chorobowej (9,8 proc. ogółu liczby dni) – potwierdza to ogólny niepokojący trend z 2022 r.

– Dostrzegamy wysoki poziom absencji chorobowych m.in. z powodu „zaburzeń psychicznych i zachowania”. Problemem są na pewno stres w pracy, nadmierne obciążenie obowiązkami i negatywne zjawiska psychospołeczne, np. mobbing – wyjaśnia Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Dodaje, że w ostatnim czasie na problemy psychiczne znaczący wpływ ma również powszechna atmosfera niepewności – pandemia COVID-19 (która dodatkowo spowodowała na dłuższy czas ograniczenia w relacjach międzyludzkich), agresja Rosji na Ukrainę czy problemy finansowe dużej części pracowników (wysoka inflacja i realna obniżka wynagrodzeń, rosnące raty kredytów). ©℗