Miasta już wiedzą: nie uda się ściągnąć nowego parapodatku śmieciowego od 100 proc. mieszkańców.

W samorządach trwa gigantyczna akcja logistyczna związana z wymianą pojemników na śmieci. Ale zaraz pojawi się poważniejszy problem – ściąganie pierwszych opłat śmieciowych.

Niektóre gminy nawet nie wiedzą, jak dużą sumę powinny zebrać z nowego parapodatku. I to mimo że składaliśmy w urzędach deklaracje śmieciowe. – Pierwsze wpłaty pojawią się do 10 sierpnia. Deklaracje nadal spływają. Spływają także korekty deklaracji, więc na razie nie jest możliwe wygenerowanie raportu z należną sumą, wynikającą z deklaracji. Taki raport powinien być dostępny w połowie lipca – deklaruje Anna Ciulęba, rzecznik prezydenta Kielc.

– Nie ma szacunków tego, czego możemy się spodziewać w pierwszym miesiącu po uruchomieniu systemu. Będziemy pracować nad ściągalnością, każdą ilość uznamy za sukces – przyznaje Katarzyna Kaczmarek, rzecznik Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku.

Są jednak miasta, które już dokonały pewnych szacunkowych wyliczeń. – Zgodnie z danymi wynikającymi z deklaracji za lipiec z opłat śmieciowych do kasy miasta powinno wpłynąć około 3 mln zł – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. Katowice szacują poziom wpłat w przedziale 3,5 – 3,7 mln zł miesięcznie.

Szacunki to jedno, ściągalność to już inna sprawa. Przed 1 lipca firmy odpadowe mające podpisane indywidualne umowy z klientami raczej nie miały problemu z wyegzekwowaniem płatności za świadczone usługi. – Długi miał ok. 1 proc. klientów. Większość opłat udawało nam się ściągać – zapewnia Wojciech Byśkiniewicz, właściciel firmy Byś.

Teraz, gdy zajmą się tym urzędnicy, problem może być poważniejszy. – Większość miast szacuje pierwsze płatności na poziomie ok. 70 proc. – twierdzi Dariusz Czapla z urzędu miasta w Katowicach. Zdarzają się jednak więksi optymiści. Szczecin przewiduje ściągalność na poziomie 83,5 proc., Lublin – 90 proc., a Toruń – 95 proc.

Jak to wyliczyli? Nie ma jednego algorytmu, najczęściej jednak bierze się pod uwagę ściągalność innych danin publicznych, np. podatku od nieruchomości. Samorządy mają też wiedzę o liczbie notorycznych dłużników i osobach, z których majątku trudno cokolwiek już zwindykować. Wiceprezes Związku Miast Polskich Marek Miros dodaje, że gminy muszą uwzględnić to, że opłata śmieciowa na rzecz gminy jest nowością, która jeszcze przez kolejne miesiące może sprawiać problemy.

A im mniej opłat gmina zbierze, tym gorzej. – Różnicę będzie musiała dopłacić z własnego budżetu – przyznaje Tadeusz Arkit (PO), przewodniczący podkomisji stałej ds. monitorowania gospodarki odpadami. Dziwi go, że niektóre gminy nie wiedzą, jaką kwotę powinny zebrać. – Stanowiłoby to punkt odniesienia w momencie, gdy te opłaty spłyną – dodaje.

Samorządy głowią się teraz, jak efektywnie ściągać opłaty śmieciowe. W skali kraju ich windykacją zajmować się będzie armia urzędników. – W strukturach służb finansowych urzędu miasta powołana została nowa komórka licząca 10 osób, która ma się zająć rozliczaniem opłat, prowadzeniem postępowań i windykacji nieuregulowanych wpłat – wyjaśnia Grzegorz Gawlik z urzędu miasta w Łodzi.

W Katowicach w utworzonym Referacie Księgowości i Windykacji Opłat Komunalnych pracuje 6 osób, w Lublinie – 5. W krakowskim urzędzie stworzono do 1 lipca 14 nowych etatów, trwa nabór na 7 kolejnych. – Stanowiska pracy tworzono poprzez wewnątrzurzędowe przesunięcia (11 osób), jak i nabory zewnętrzne – tłumaczy Jan Machowski z urzędu miasta.

W Zarządzie Dróg i Zieleni w Gdańsku do obsługi systemu gospodarowania odpadami wyznaczono 9 osób: 3 do wymiaru opłaty śmieciowej, 3 do księgowości i 3 do windykacji. – Kolejne 4 to pracownicy Urzędu Miejskiego w Gdańsku, którzy będą zajmować się egzekucją należności – dodaje Katarzyna Kaczmarek z ZDZ.

Pojawiają się także pomysły udogodnień dla mieszkańców. – Płatnicy mają różne możliwości dokonywania wpłat: przelewem na rachunek, gotówką w oddziałach Banku Śląskiego bez opłat, w kasie urzędu miasta i nowo uruchomionych dwóch opłatomatach przy ulicy Francuskiej 70 – mówi Dariusz Czapla z Katowic.

Gminy zapewniają, że nie będą ścigać dłużników za pomocą firm windykacyjnych. – Zgodnie z obowiązującym stanem prawnym tylko organy gminy są upoważnione do prowadzenia działań windykacyjnych w tym zakresie – wyjaśnia Magdalena Krzyżanowska z urzędu miasta w Toruniu.