Premier Donald Tusk zapowiedział, że procedura zapłodnienia in vitro będzie finansowana w ramach programu zdrowotnego, a refundacja będzie dostępna dla par - nie tylko małżeństw - które będą w stanie udokumentować roczne leczenie niepłodności. Program ma objąć 15 tys. par.
Marszałek Sejmu, była minister zdrowia, zaznaczyła na wtorkowej konferencji prasowej, że w Polsce funkcjonuje kilkadziesiąt programów zdrowotnych, co dopuszcza obowiązujące prawo. Dodała, że są programy, które funkcjonują w formie rozporządzenia i dotyczą równie ważnych rzeczy, jak leczenie raka piersi, czy raka jelita grubego. Zastrzegła jednak, że program zdrowotny ws. in vitro nie będzie rozporządzeniem.
"To jest zgodne z obowiązującym prawem i trzeba dużo złej woli, aby dzisiaj tu upatrywać jakieś przekroczenia" - powiedziała Kopacz.
Marszałek powtórzyła, że jest zwolennikiem in vitro i nic w tej kwestii się nie zmieniło. "Byłam zwolennikiem tego twierdząc, że dzisiaj metoda in vitro jest dla tych, którzy chcą z niej skorzystać, którym światopogląd na to pozwala, to nie jest oblig, to jest propozycja" - powiedziała Kopacz.
Zastrzegła, że metoda in vitro nie jest leczeniem niepłodności, a jedną z metod znoszenia skutków niepłodności.
Kopacz zaznaczyła, że nie zna ostatecznej treści programu zdrowotnego ws. in vitro, ale - jak powiedziała - chciałaby, aby był w nim również zapis o bezpieczeństwie zarodków.
Jak wyjaśniła, chodzi o to, by rodzina, która zdecyduje się na to, aby zarodki zamrozić podpisywała umowę z instytucją, czyli ze szpitalem, który będzie dokonywał tego zabiegu, "dotyczącą utrzymania tych zarodków". Miałaby określać co się dzieje z zarodkami, na jaki czas są zamrożone.
Kopacz była pytana, jak program ws. in vitro może wpłynąć na sytuację w klubie PO w związku z komentarzami, że to rozwiązanie jest efektem niemożności porozumienia między parlamentarzystami Platformy.
"Myślę, że (wpłynie-PAP) tylko i wyłącznie cementująco" - oceniła marszałek. Jak mówiła, "nie widzi powodu, dla którego moglibyśmy wyciągać wniosek, że cokolwiek złego dzieje się w PO w związku z programem zdrowotnym (ws. in vitro-PAP)".
Marszałek powiedziała, że z tego co wie, do końca grudnia złożony ma zostać w Sejmie projekt ustawy ws. in vitro, opracowany przez klubowy zespół, który pracował na bazie projektu Jarosława Gowina a także projektu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
"Ale pamiętajmy o czym mówi ten projekt, tak na dobrą sprawę implementuje on dzisiaj konwencję bioetyczną, czyli rozstrzyga te wszystkie dylematy, które dotyczą naszego sumienia, naszego światopoglądu w tej konkretnej sprawie" - powiedziała marszałek.
Jak dodała, ustawa ws. in vitro powinna rozstrzygnąć o czymś, "co jest najbardziej delikatne, mianowicie o ilości mrożonych zarodków i co się z tymi zarodkami będzie działo".
Z kolei rzecznik rządu Paweł Graś przyznał we wtorek w radiu RMF FM, że zarówno klub PO, jak i PSL są podzielone ws. in vitro, "w związku z tym nie ma pewności, jaki ostatecznie ta ustawa miałaby kształt".
Dlatego, jak mówił, ustawa ws. in vitro, zapowiadana wielokrotnie, ciągle jeszcze nie ujrzała światła dziennego. "Według zapewnień zespołu (w PO)- złożonego i z konserwatystów i z liberałów - właściwie już do końca sierpnia ta ustawa powinna ujrzeć światło dzienne" - dodał.
Graś zaznaczył, że zapowiedź programu ws. in vitro to "uruchomienie normalnej procedury".