Ratowanie na skróty Przewozów Regionalnych może się zemścić. Niedługo decyzja Komisji Europejskiej.
/>
Robi się gorąco po tym, jak w październiku rządowa Agencja Rozwoju Przemysłu wpompowała w Przewozy Regionalne 770 mln zł, przejmując kontrolę nad tą zadłużoną spółką. Dzięki temu zastrzykowi firma spłaciła już prawie 665 mln zł zobowiązań wobec PKP Polskich Linii Kolejowych i PKP Energetyki. To oddłużenie oznacza start planu restrukturyzacji, który w przyszłym roku ma przełożyć się m.in. na łatwiejsze pozyskanie finansowania taboru. Problem w tym, że akcja odbyła się przed zgodą Komisji Europejskiej. Bruksela powinna wypowiedzieć się w tej sprawie w ciągu najbliższych tygodni.
– Plan restrukturyzacji opracowany przez Przewozy Regionalne został przygotowany zgodnie z wytycznymi KE i przepisami – twierdzi Joanna Zakrzewska, rzeczniczka ARP. – Liczymy na to, że decyzja będzie pozytywna. Kolej jest wszak najbardziej ekologicznym środkiem transportu i do tego preferowanym przez Brukselę – dodaje.
– Istnieje realne zagrożenie, że KE zakwestionuje pomoc publiczną udzieloną Przewozom Regionalnym przez Ministerstwo Infrastruktury – twierdzi jednak dr Jakub Majewski, prezes Fundacji Pro Kolej. – Ta operacja odbyła się metodą faktów dokonanych i wiąże się z zamknięciem rynku na pięć lat. Na tyle mają być zawierane bez przetargów kontrakty w województwach – tłumaczy. Według eksperta z punktu widzenia Brukseli pomoc nie może być wykorzystywana do eliminowania konkurencji. – To tak, jakby rząd uruchomił pomoc dla LOT-u, a jednocześnie przez pięć lat zabronił latać w Polsce np. Lufthansie – porównuje Majewski.
Merytoryczną podstawę takich ocen stanowią zastrzeżenia Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który przebadał kwestię pomocy publicznej. Wskazał kilka wątpliwości, które rozstrzygać będzie Bruksela. – Z art. 108 traktatu o funkcjonowaniu UE i art. 3 rozporządzenia Rady Europy z marca 1999 r. (...) wynika, że pomoc nie powinna zostać wdrożona do czasu uzyskania pozytywnej decyzji KE – pisze w opinii z 17 września Adam Jasser, prezes UOKiK.
Wątpliwości specjalistów budzi też to, że Przewozy pozostają deficytowe i w trudnej sytuacji finansowej, mimo wsparcia z budżetu w przeszłości. Chodzi np. o 2,16 mld zł przekazanych Przewozom w 2008 r. przy okazji usamorządowienia. Nieegzekwowanie długów przez PKP PLK dwa lata temu też można uznać za pomoc publiczną. Bo w styczniu 2013 r. Przewozy podpisały porozumienie z PLK, w której uzgodniono terminy i wysokość rat. A już w pierwszej połowie 2014 r. spółka przestała regulować zobowiązania z tytułu dostępu do torów.
– Możemy mieć problem formalny wynikający z naruszenia unijnej zasady „pierwszy i ostatni raz”. Pomoc publiczna z zasady jest jednorazowa, tymczasem w przypadku Przewozów jest to kolejne oddłużenie – twierdzi Jakub Majewski.
Spółka czeka na „tak” z Brukseli. – Upadek Przewozów, będących głównym podmiotem w regionalnym sektorze pasażerskim, zagroziłby funkcjonowaniu całego rynku kolejowego – mówi Joanna Bator, rzeczniczka Przewozów.
Ale jeśli Bruksela powie „nie”, problem będzie miał teraz PiS, którego postulaty o dokapitalizowaniu i renacjonalizacji tej spółki pokrywały się z koncepcją PO.
ARP podkreśla, że notyfikacyjny wniosek wraz z planem restrukturyzacji został przesłany do KE przed udzieleniem pomocy. Przelewy poszły jednak do Przewozów bez zgody UE. – Znanych jest wiele sytuacji, nie tylko z Polski, kiedy pomoc publiczna została udzielona przed wyrażeniem zgody przez Komisję. Dotyczyło to np. Stoczni Gdańsk, Huty Stalowa Wola, Alstomu, a także czeskich, słoweńskich i łotewskich linii lotniczych – wylicza Joanna Zakrzewska.
Gra toczy się o wysoką stawkę. – Decyzja o przyspieszeniu pomocy publicznej może się odbić czkawką. Istnieje ryzyko zażądania zwrotu pieniędzy albo na Przewozy zostaną nałożone dodatkowe ograniczenia jak na LOT – przewiduje Marcel Klinowski, szef zespołu ds. transportu Stowarzyszenia Republikanie. Bo skoro pieniądze trafiły już jako spłata długu do PKP PLK i PKP Energetyki, to z ich wyegzekwowaniem przez KE może być problem. Marcel Klinowski zauważa, że bardziej prawdopodobne jest oddanie części rynku i nakaz uczestniczenia przez Przewozy w przetargach, zamiast umów 5-letnich z wolnej ręki.
„Nie jest wykluczone, że Komisja w świetle wysokiej kwoty pomocy oraz projektowych zmian na rynku zaproponuje podjęcie dodatkowych działań zmierzających do większej liberalizacji pasażerskich przewozów kolejowych” – twierdzi UOKiK.
A nacisk na Brukselę jest. Do KE trafiło pismo ze Stowarzyszenia Europejskich Przewoźników EPTO. Podpisali się pod nim m.in. przedstawiciele spółki Arriva, należącej do DB. Z powodu pomocy dla PR zostanie ona wyrugowana z Polski od 13 grudnia. Firma będzie walczyć o odszkodowanie z marszałkiem woj. kujawsko-pomorskiego, który bez przetargu zamienia ją na PR.
Przewozy Regionalne wożą codziennie ok. 220 tys. osób. Według UTK udział w rynku po trzech kwartałach stanowi 28 proc. polskiego rynku.