Budimex i Mosty Łódź już złożyły pozwy przeciwko GDDKiA. Będzie więcej chętnych na rekompensaty za wzrost cen materiałów.
Liczne inwestycje drogowe, deweloperskie i modernizacje torów sprawiają, że ceny wielu materiałów rosną, uderzając w wykonawców. Dotarliśmy do wyliczeń jednej z dużych firm budowlanych, z których wynika, że kruszywa i cement zdrożały w pierwszym półroczu o 10–11 proc. Cena asfaltu wprawdzie na wiosnę nieco spadła, ale potem znowu wróciła do wysokiego poziomu, który utrzymuje się od końca 2018 r. O kilka procent staniała stal. Na podwyżki narzekają zwłaszcza firmy, które mają kilkuletnie umowy na budowę dróg.
– Ceny stali się uspokoiły, ale kruszyw i cementu wciąż rosną. To na pewno nie poprawi trudnej sytuacji dużych wykonawców, którzy mają w portfelu kontrakty podpisywane w latach 2015–2017 – mówi Marcin Lewandowski, prezes Trakcji. Wojciech Pater, szef firmy Mosty Łódź, dodaje: – Cement ostatnio rzeczywiście mocno zdrożał. Mamy podpisany kontrakt „projektuj i buduj” na realizację trasy S3 z Kamiennej Góry do granicy z Czechami i teraz szykujemy się do zakupów materiałów. Dzisiaj za tonę cementu trzeba zapłacić 320–330 zł, podczas gdy jeszcze w październiku 2018 r. było to 260 zł. Mamy więc wzrost o ponad 20 proc. – mówi. Dodaje, że rosną też ceny rur kanalizacyjnych i wszelkie usługi związane z robotami elektrycznymi.
Licząc od początku 2016 r. do połowy 2019 r., ceny betonu wzrosły o 44 proc., asfaltu o 76 proc., stali o 45 proc., a oleju napędowego o 36 proc. Dlatego branża budowlana od dawna domaga się waloryzacji kontraktów podpisywanych w latach 2015–2017. W połowie sierpnia list w tej sprawie do premiera Mateusza Morawieckiego wspólnie wystosowały Polski Związek Pracodawców Budownictwa i Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa. Piszą w nim m.in., że przez nieprzewidywalny wzrost cen materiałów, kosztów pracy i usług koniecznych do budowy dróg i kolei „kontrakty zawierane w latach 2015–2017 generują ogromne straty, zagrażające bezpośrednio płynności finansowej realizujących je wykonawców, a w konsekwencji płynnemu realizowaniu inwestycji publicznych”. Podają przykład firmy Energopol Szczecin, która w lipcu złożyła do sądu wniosek o upadłość. Później wprawdzie dołączyła kolejny wniosek – o restrukturyzację, ale prowadzone przez przedsiębiorstwo inwestycje drogowe od kilku tygodni praktycznie stoją w miejscu. Obie organizacje przypominają, że to właśnie gwałtowny skok cen materiałów był głównym powodem zerwania w tym roku ośmiu kontraktów drogowych. Do listu do premiera dołączono m.in. analizę prawną kancelarii Pieróg i Partnerzy, według której waloryzacja starych kontraktów jest możliwa. Obie organizacje przypomniały także o wyliczeniach Federacji Przedsiębiorców Polskich, według których koszt realnej korekty wynagrodzeń wyniósłby dla Skarbu Państwa od 1,5 mld do 2,7 mld zł. Dla porównania, koszt zaniechania waloryzacji ma wynieść od 4,7 mld zł (z tytułu dokończenia kontraktów) do 10,4 mld zł (po doliczeniu kosztów upadłości firm czy możliwości utraty ok. 4 mld zł z UE).
– Wciąż nie mamy żadnej odpowiedzi na pismo – mówi Jan Styliński, szef Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Spodziewa się, że przed wyborami nie będzie jasnego stanowiska rządu tej sprawie. Dotychczas Andrzej Adamczyk, szef resortu infrastruktury, powtarzał zaś, że po wielu analizach nie udało się znaleźć takiego sposobu waloryzacji starych kontraktów, który byłby zgodny z polskimi i unijnymi regulacjami.
Do listu kilka dni temu odniósł się w rozmowie z portalem WNP.pl szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Tomasz Żuchowski. – Każda z tych firm składała ofertę, walczyła o kontrakt, znając jego uwarunkowania, zakres robót i czas na ich realizację, i trudno mi sobie wyobrazić, że teraz wszystkim, którzy twierdzą, że się one nie spinają finansowo, równo dosypujemy pieniędzy ekstra poza zawartymi umowami – stwierdził.
W tej sytuacji firmy zaczynają walkę o swoje w sądach. Jak się dowiedzieliśmy, właśnie pozew przeciw drogowcom o zapłatę złożyła firma Mosty Łódź. Domaga się dodatkowych 35 mln zł z tytułu gwałtownego i nieprzewidzianego wzrostu kosztów materiałów. Chodzi o kończony 20-kilometrowy odcinek drogi S6 z Nowogardu koło Szczecina do miejscowości Płoty. – Mamy opinię biegłych, którzy szczegółowo wszystko wyliczyli – mówią w Mostach Łódź. Jak się dowiedzieliśmy od przedstawicieli branży, podobne pozwy wpłynęły niedawno w przypadku odcinka trasy S17 koło Garwolina i jednego z fragmentów trasy S5 z Poznania do Wrocławia.
To pierwsze po dłuższym okresie batalie sądowe z GDDKiA o dodatkową zapłatę. Wcześniej wiele takich pozwów kierowano tuż po Euro 2012, kiedy ceny materiałów też mocno rosły, a wiele firm wpadało w tarapaty. Tyle że sprawy w sądzie trwają długo. W listopadzie 2017 r. było głośno o przypadku firmy PORR, która po pięciu latach wygrała spór z GDDKiA. Sąd uznał, że autostradowa dyrekcja musi dopłacić za drogi asfalt, który w latach 2009–2012 układano na obwodnicy Zambrowa.
– Sądzę, że dopiero możemy spodziewać się fali pozwów za straty na kontraktach podpisywanych w latach 2015–2017 – mówi Jan Styliński. Budimex kilka miesięcy temu swoje roszczenia szacował aż na 500 mln zł.
Kruszywa zdrożały w pierwszym półroczu o 10–11 proc.
ILE WYNOSIŁA MARŻA FIRM BUDOWLANYCH W 2018 R.

Nowe odcinki tras ekspresowych

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad szykuje się do otwarcia w najbliższych tygodniach kilku odcinków tras szybkiego ruchu.

W piątek, 6 września kierowcy mają zacząć korzystać z 20-kilometrowej, ekspresowej obwodnicy Ryk. To część trasy S17 z Warszawy do Lublina. Dzięki temu ekspresowa „siedemnastka” będzie się nieprzerwanie ciągnąć od Garwolina na Mazowszu do miejscowości Piaski za Lublinem (to prawie 140 km). Przed końcem tego roku trasa S17 przybliży się jeszcze nieco do Warszawy, bo otwarty zostanie odcinek Garwolin – Kołbiel.

Jesienią otwarte mają być także ostatnie, brakujące odcinki trasy S5 z Wrocławia do Poznania. Ucieszą się również kierowcy na Pomorzu Zachodnim. Trasa S6 ma się wydłużyć z Nowogardu do Koszalina.

Nie uda się jednak zrealizować wszystkich tegorocznych planów drogowców. Jeszcze na początku roku zakładali, że w 2019 r. uda się otworzyć prawie 500 km nowych dróg szybkiego ruchu. Po zerwaniu kilku kontraktów z wykonawcami z tych obietnic wypadło m.in. udostępnienie odcinka trasy S3 koło Lubina czy fragmentu S5 z Bydgoszczy w stronę Poznania. Mimo trudności GDDKiA liczy, że w tym roku uda się oddać ok. 450 km nowych dróg. Wszystko będzie zależało od tempa budowy, pogody i terminów wydawania pozwoleń na użytkowanie. Ważą się m.in. losy obwodnicy Góry Kalwarii czy obwodnicy Wałcza w ciągu drogi ekspresowej S10 Bydgoszcz – Szczecin.