Czy można przenosić godziny dyżuru medycznego do godzin etatowych? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo chociaż do Sądu Najwyższego trafiają podobne sprawy, zapadają różne wyroki
Kolejny już raz Izba Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego (SN) zajmie się problemem transferowania części godzin dyżurów medycznych do puli etatowej i idącego w ślad za tym pomniejszania wynagrodzenia dyżurowego. Przenoszonymi w ten sposób godzinami pozwane szpitale uzupełniały deficyt normalnego (etatowego) czasu pracy powstały wskutek ustawowego obowiązku korzystania z odpoczynku. Dzięki temu pracownicy wykonujący dyżury medyczne otrzymywali pełne wynagrodzenie zasadnicze, ale uszczuplone dyżurowe.

Prawo do odszkodowania

SN 29 stycznia br. przyjął do rozpoznania czwartą już skargę kasacyjną na ten temat (sygn. akt I PK 229/13) o bardzo podobnym stanie faktycznym i prawnym jak poprzednie. Dotychczasowe rozstrzygnięcia SN różniły się diametralnie.
Pierwszą z tego cyklu skargę pozwanego szpitala SN z przewodniczącym składu orzekającego sędzią Józefem Iwulskim oddalił po jej rozpatrzeniu 4 czerwca 2013 r. (sygn. akt I PK 293/12). Oto fragmenty uzasadnienia pisemnego: „...Skarga kasacyjna nie ma usprawiedliwionej podstawy, bowiem pomija się w niej zasadniczą regułę, zgodnie z którą czas pełnienia dyżurów medycznych stanowi dla pracowników wykonujących zawody medyczne odrębną od ich zwykłej pracy kategorię aktywności zawodowej, wobec czego praca świadczona w ramach tego dyżuru musi być wynagradzana na innych zasadach niż normalna praca...”. W uzasadnieniu możemy też przeczytać, że „...Dla rozstrzygnięcia rozpoznawanej sprawy przesądzające (i wystarczające) jest stwierdzenie, że za czas dyżuru medycznego pracownikowi zawsze przysługuje wynagrodzenie, jak za godziny nadliczbowe, bez względu na to, czy czas dyżuru spowodował przekroczenie obowiązującego go czasu pracy w ramach etatu oraz bez względu, czy pracownik jest zatrudniony w pełnym, czy niepełnym wymiarze czasu pracy. Dla takiego sposobu ustalenia wynagrodzenia za czas dyżuru medycznego (jak za pracę w godzinach nadliczbowych) nie mają też znaczenia przyczyny, dla których nie było możliwe wypracowanie obowiązującego pracownika nominału czasu pracy...”.
Oddalając skargę kasacyjną, SN potwierdził 4 czerwca prawo lekarzy do odszkodowania z tytułu uszczuplania wynagrodzenia dyżurowego. Podobnie zresztą orzekały w tego rodzaju sprawach sądy rejonowe i okręgowe w Rzeszowie, Krakowie, Łodzi i w Białymstoku.

Sprzeczne wyroki

Rozstrzygając drugą z kolei skargę kasacyjną w podobnej sprawie, z zastosowaniem przez stronę pozwaną tego samego mechanizmu rozliczania wynagrodzenia, SN 8 października 2013 r. orzekł odwrotnie (sygn. akt III PK 110/12). W uzasadnieniu pisemnym zespół pod przewodnictwem sędziego Kazimierza Jaśkowskiego zamieścił nawet krytykę poprzedniego wyroku SN. Ponadto z uzasadnienia wynika, że „...Pozwany mógł zaliczyć zasadnicze wynagrodzenie miesięczne w części wypłaconej za czas niewykonywania pracy na poczet należnego pracownikowi wynagrodzenia za czas pracy rzeczywiście wykonanej w postaci dyżurowania. (...) Z wyroku z 4 czerwca 2013 r., sygn. akt I PK 293/12 (...) wynika, że Sąd Najwyższy zaakceptował równoczesne uzyskanie przez pracownika wynagrodzenia zasadniczego za nieprzepracowany normalny czas pracy oraz za czas rzeczywiście pełnionego dyżuru. (...) należy stwierdzić, że lekarz, który godzi się na pełnienie dyżurów w rozmiarze wyłączającym możliwość wykonania pracy w pełnym wymiarze normalnego czasu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym, nie nabywa prawa do wynagrodzenia za czas nieprzepracowany z tego powodu w normalnym czasie pracy”.
Jednak w pisemnym uzasadnieniu krytykowanego wyroku próżno szukać imputowanej akceptacji. Aprobując uzyskanie pełnego wynagrodzenia za rzeczywisty czas dyżuru, wyrok ów bowiem wcale nie utożsamił tej zasady z prawem do uzyskania przez pracownika wynagrodzenia zasadniczego za nieprzepracowany normalny czas pracy. W omawianej sprawie SN zajął stanowisko tylko odnośnie do braku możliwości przenoszenia godzin dyżurowych do puli etatowej i idącego w ślad za tym pomniejszania wynagrodzenia dyżurowego. Nie wypowiadał się zaś w ogóle co do tego, czy dni wolne po dyżurze należy wynagradzać, czy nie. Jest to bowiem całkowicie odrębny temat, który można uregulować chociażby w obrębie zakładowego regulaminu pracy. Uchylając zaskarżony wyrok i przekazując sprawę o sygn. akt III PK 110/12 do ponownego rozpoznania przez sąd okręgowy, SN zanegował prawo lekarzy do wynagrodzenia z tytułu dnia wolnego po dyżurze. Zajął więc stanowisko przeciwne niż SN w sprawie o sygn. akt I PK 293/12.

Godziny odjęte

Była jeszcze trzecia sprawa, rozpoznawana 13 listopada 2013 r., dotycząca nieprawidłowego wyliczania dodatków dyżurowych przy przerzucaniu godzin dyżurowych do etatu (sygn. akt I PK 110/13).
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Józef Iwulski stwierdził wówczas: „Godziny dyżuru stanowią odrębną jednostkę czasu pracy i muszą być wydzielone w harmonogramie czasu pracy, zaś po ich wypełnieniu nie wolno ich zmieniać”.
Trzeba jednak zwrócić uwagę, iż w omawianych pozwach występowała istotna różnica w żądaniu zasądzenia. O ile w sprawie z 4 czerwca powództwo dotyczyło wniosku o zwrot pieniędzy potrąconych z puli dyżurowej, a tej z 13 listopada – zwrotu dodatków dyżurowych, o tyle w pozwie z 8 października lekarze domagali się wręcz zapłaty za dni po dyżurach.
Jaki werdykt można przewidywać w przyjętej 29 stycznia do rozpoznania skardze kasacyjnej (sygn. akt I PK 229/13)? Dotychczas o korzystnych rozstrzygnięciach mogą mówić ci, którzy żądali odszkodowania za godziny odjęte z puli dyżurowej. Z kolei ci, którzy domagali się wprost zapłaty za dni wolne po dyżurach, przegrywali swoje sprawy.

Ryszard Kijak, sekretarz generalny Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy