Taki pomysł powstał w Ministerstwie Zdrowia. Podzielił się nim z posłami wiceminister Krzysztof Łanda.
– Chcielibyśmy, żeby pacjenci łatwo odróżniali suplementy diety od leków. Dlatego pojawią się na nich niebieskie paski – tłumaczył parlamentarzystom.
Dodatkowo resort chce wprowadzić opłaty za możliwość wprowadzenia na rynek danego środka spożywczego. Tyle że tu wszelkie zmiany muszą być przeprowadzane ostrożnie. Urzędnicy dostrzegają bowiem, że Trybunał Sprawiedliwości UE w przypadkach, gdy państwa członkowskie chciały radykalnie ograniczyć sprzedaż suplementów, stawał najczęściej po stronie przedsiębiorców. Stąd ewentualne opłaty nie będą mogły być zbyt wygórowane – tak, by nie uniemożliwić niektórym prowadzącym biznes działania na rynku aptecznym. Część ekspertów uważa jednak, że obawy o ewentualną niezgodność polskich przepisów z prawem unijnym są bezpodstawne.
– Osoby mówiące, że radykalne ograniczenia są niedopuszczalne w świetle prawa unijnego, się mylą. Traktat pozwala każdemu z krajów członkowskich swobodnie realizować własną gospodarkę lekową – wskazywał niedawno na łamach DGP Walenty Zajdel, przewodniczący komisji ds. aptek szpitalnych Okręgowej Izby Aptekarskiej w Krakowie.
Ekspert mówił przede wszystkim o zmianach dotyczących reklamy leków i suplementów. Bo i w tym zakresie Ministerstwo Zdrowia chce znowelizować prawo farmaceutyczne.
Po pierwsze, na wzór przepisów mówiących o zakazie udziału lekarzy i farmaceutów w reklamach leków, wprowadzony zostanie analogiczny zakaz dotyczący udziału w spotach wykupywanych przez producentów środków spożywczych.
Po drugie, zabronione będzie promowanie suplementów w trakcie audycji dla dzieci.
Po trzecie, ograniczenia obejmą nazewnictwo produktów. W ocenie resortu zdrowia nazwy suplementów nie mogą być mylące i sugerować, że pacjent kupuje lek, a nie środek spożywczy.
I wreszcie po czwarte, naruszający przepisy przedsiębiorcy będą płacić kary znacznie wyższe niż obecnie. Będą to sankcje administracyjne, więc mają być błyskawicznie egzekwowane. Mowa nawet o kwotach sięgających 10 proc. rocznego obrotu naruszyciela. Dodatkowo nierzetelne w ocenie urzędników reklamy będą mogły być natychmiast wstrzymywane.
Na razie nie wiadomo, kiedy nowe przepisy wejdą w życie. Ministerstwo Zdrowia chce, by zaczęły obowiązywać jeszcze w 2017 r. Ale mając na względzie, że projekt nowelizacji ma objąć wiele zmian, trudno wyrokować, ile potrwają konsultacje.
Sprawa jednak, jak przekonuje Krzysztof Łanda, jest priorytetowa. Polacy w aptekach zostawiają rocznie ponad 30 mld zł. A nawet 13 proc. hospitalizacji spowodowanych jest złym przyjmowaniem leków i suplementów.