Zdaniem urzędników wielu mieszkańców nie zdaje sobie sprawy, że pomimo wejścia w życie lex Szyszko nadal muszą uzyskać pozwolenie na wycięcie roślin znajdujących się np. na terenach chronionych. W Gdańsku wszczęto już ponad 30 postępowań wyjaśniających w takich sprawach. Osobom, którym udowodnione zostanie nielegalne działanie, grozi 1000 zł kary za każdy centymetr obwodu usuniętego drzewa. Przykładowo za wycięcie rośliny, której pień miał 100 cm, sankcja wynosi aż 100 tys. zł.
Samorządy w całej Polsce sprawdzają tysiące donosów w sprawie nielegalnego usuwania drzew. Tylko krakowski urząd miejski dostał ich 280, lubelski ok. 200, a gdański ponad 100. W części zbadanych przypadków faktycznie doszło do naruszenia prawa. Efekt: posypią się kary.
Samorządy w całej Polsce sprawdzają tysiące donosów w sprawie nielegalnego usuwania drzew. Tylko krakowski urząd miejski dostał ich 280, lubelski ok. 200, a gdański ponad 100. W części zbadanych przypadków faktycznie doszło do naruszenia prawa. Efekt: posypią się kary.
/>
Senat prawdopodobnie zakończy w tym tygodniu prace nad nowelizacją z 7 kwietnia 2017 r. ustawy o ochronie przyrody, która ukróci samowolną wycinkę drzew. Nie dość, że obecne regulacje pozwoliły na wyrąb kilkusetletnich dębów, to wiele osób wprowadziły w błąd – za co teraz będą one musiały słono zapłacić.
Błędna interpretacja
Zgodnie bowiem z obowiązującymi przepisami właściciel nieruchomości który chce usunąć roślinę, nie musi pytać gminy o zgodę. Taką swobodę wprowadziła nowelizacja ustawy o ochronie przyrody z 16 grudnia 2016 r. (Dz.U. poz. 2249) która weszła w życie 1 stycznia 2017 r.
Jednak w przepisach tkwi haczyk. Po pierwsze, zgoda jest jednak wymagana, jeżeli wycinka ma związek z prowadzeniem działalności gospodarczej. Po drugie, jest potrzebna, gdy teren, na którym rośnie drzewo, objęty jest specjalną ochroną, np. krajobrazową, lub gdy nieruchomość jest wpisana do rejestru zabytków. Po trzecie wreszcie, nie wszyscy mogą skorzystać z możliwości wycięcia drzewa bez pozwolenia – takie prawo nie przysługuje np. działkowcom czy użytkownikom wieczystym nieruchomości.
Sprawdziliśmy, ile osób źle zinterpretowało przepisy i jakie żniwa zebrała obowiązująca przez ostatnich kilka miesięcy nowelizacja.
W Warszawie, Gdańsku czy Krakowie samych zgłoszeń nielegalnej wycinki było po kilkaset. Podobnie w innych miastach. – Dostaliśmy bardzo dużo takich sygnałów. Tylko w formie pisemnej do wydziału zgłoszono 23 przypadki. Część z nich zidentyfikowaliśmy jako legalne, wykonywane na podstawie wcześniej wydanych decyzji przez urząd miasta lub marszałka województwa warmińsko-mazurskiego – mówi Karolina Kamińska z Urzędu Miasta Olsztyna.
Wyjaśnia, że po wizji w terenie, zebraniu danych, złożeniu wyjaśnień przez strony, uzyskaniu informacji o efektach postępowań prowadzonych przez policję itd. trzy przypadki uznano za naruszenie obowiązujących przepisów ustawy o ochronie przyrody i wszczęto postępowania. Dwa dotyczą usunięcia drzew przez osoby fizyczne na cele związane z prowadzeniem działalności gospodarczej, a trzeci – wycinki przez spółdzielnię mieszkaniową.
Urzędy zasypane sprawami
Białystok zbadał 10 tego typu spraw. – Zgłoszenia dotyczą nielegalnej wycinki drzew albo zniszczenia ich na skutek przycięcia koron – wyjaśnia Agnieszka Błachowska z Urzędu Miejskiego w Białymstoku. W dwóch przypadkach zostały wszczęte postępowania administracyjne: w pierwszym sprawa dotyczy usunięcia drzewa z terenu spółdzielni przez jednego z jej mieszkańców, w drugim – usunięcia drzewa na posesji prywatnej, na której jest prowadzona działalność gospodarcza. Natomiast trzy ze zgłoszonych spraw przekazano marszałkowi województwa podlaskiego, gdyż dotyczyły nieruchomości będących własnością gminy Białystok.
O wiele więcej zgłoszeń zanotowano w Gdańsku. – Zaczęły spływać pod koniec lutego 2017 r., kiedy wydział środowiska gdańskiego magistratu stworzył specjalny zespół kontroli i reagowania na sygnały od mieszkańców – wyjaśnia Dariusz Wołodźko z urzędu. Od tego czasu odebrano blisko 100 zgłoszeń e-mailowych i kilkadziesiąt telefonów od zaniepokojonych mieszkańców, dotyczących wycinki drzew na terenie miasta, a także na gmin ościennych. Na tej podstawie wszczęto ok. 30 postępowań dotyczących podejrzanej wycinki drzew. W ubiegłym roku, w analogicznym okresie, było ich zaledwie cztery.
W przypadku Rzeszowa zostały wszczęte postępowania w sprawie trzech zgłoszeń.
– Dotyczą one usunięcia drzew na osiedlach mieszkaniowych oraz w rodzinnym ogrodzie działkowym. We wszystkich przypadkach zostaną wszczęte postępowania administracyjne. Jeżeli w ich trakcie zostanie potwierdzone usunięcie drzew bez wymaganego zezwolenia, zostaną wymierzone administracyjne kary pieniężne – zapowiada Anna Lekowska z referatu ochrony przyrody Urzędu Miasta Rzeszowa.
Gminy jeszcze nie określiły ich wysokości. Maksymalnie może to być 1 tys. zł za 1 cm obwodu nielegalnie wyciętego drzewa.
Koniec samowolki
Na razie nad zmianą niefortunnych przepisów ustawy o ochronie przyrody pracuje parlament. Zgodnie z nowelą już nie będzie można wyciąć drzewa nawet z prywatnej posesji bez poinformowania gminy. Każde drzewo, które ma obwód większy niż 100 cm lub 50 cm (w zależności od gatunku), będzie wymagało zgłoszenia.
Możliwe jednak, że niebawem rząd zaproponuje kolejne zmiany w tej ustawie. Ministerstwo Środowiska negatywnie zaopiniowało poselski projekt nowelizacji ustawy o ochronie przyrody. – Trwają prace nad rządowym projektem tej ustawy, który przewiduje także zmiany regulacji w zakresie usuwania drzew i krzewów. W Ministerstwie Środowiska są prowadzone analizy, a ich rezultatem będzie nowa wersja projektu ustawy – informuje DGP resort.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama