Dieta Dukana tchnęła nadzieję w życie bezradnych grubasków. Książka "Nie potrafię schudnąć" rozchodziła się jak świeże bułeczki, a jej odbiorcy, wbrew tytułowi, chudli w oczach. Dziś, widać podział na zwolenników i przeciwników diety białkowej, czego przypieczętowaniem był proces dwóch słynnych, francuskich dietetyków.
Pozwany dietetyk, Jean-Michel Cohen, którego diety cieszą się również dużą popularnością, powiedział w jednym z wywiadów, że dieta Dukana jest bardzo niebezpieczna. "Ta dieta powoduje zniszczenia przewodu pokarmowego, co prowadzi do poważnych problemów zdrowotnych u niektórych pacjentów, tj. wzrost poziomu cholesterolu, problemy układu krążenia, a nawet raka piersi" - przekonywał w wywiadzie Jean-Michel Cohen.
Ta wypowiedź stała się przyczynkiem do pozwania dietetyka o zniesławienie. Wielkim przegranym w tym sporze okazał się Dukan, który zgodnie z orzeczeniem sądu został zobligowany do zapłacenia 3 tys. euro odszkodowania na rzecz Cohena.
Czy to początek końca słynnej diety, zastanawiają sie specjaliści? O opinię na ten temat PAP Life poprosił najsłynniejszą brytyjską dietetyk, Gillian McKeith. "O tak, słyszałam o tej diecie. Przyznam, że staram się nie komentować diet opracowanych przez innych dietetyków. Powiem krótko: osobiście nigdy nie zdecydowałabym się jej zastosować i z pewnością nie zalecam jej moim pacjentom" - wyjaśnia McKeith.
Mimo niezmiennego stanowiska lekarzy i dietetyków, którzy podobnie jak Cohen, zgodnym chórem twierdzą, że Dukan może być groźny, zdeterminowanych amatorów protein nie brakuje.
"Większość pań wie, jakie działania uboczne może ta dieta nieść, poczynając od kwasicy ketonowej. Z racji tego, że jest to dieta niskowęglowodanowa, mózg skądś musi czerpać energię do swojej pracy i niestety czerpie ją z ketokwasów, jako produktu pośredniego metabolitu w przemianach tłuszczu. Dieta ta źle wpływa na układ nerwowy, co objawia się osłabieniem koncentracji, pamięci i spostrzegawczości. Dieta może prowadzić do osteoporozy, gdyż na skutek zakwaszenia organizmu następuje wypłukiwanie wapnia z organizmu. Dieta ta powoduje wzrost ciśnienia, jest to spowodowane zesztywnieniem naczyń krwionośnych" - wymienia i alarmuje dietetyk Małgorzata Paprocka-Chylewska.
Gillian McKeith zaleca zdrowy rozsądek, zapewniając, że nie jest zwolenniczkom poddawania siebie dietom, które człowiek musi porzucić po trzech tygodniach, bo nie jest w stanie dłużej ich stosować.
"Nie chcę, żeby ludzie byli na diecie, która kojarzy się z liczeniem kalorii, kontrolowaniem się i głodzeniem, co jest nie do zniesienia na dłuższą metę" - wyjaśnia McKeith. "Tradycyjnie dieta oznaczała zbilansowany sposób odżywiania się, sposób myślenia o jedzeniu. Ja wyznaję zasadę zdrowego stylu życia, który określa sposób, w jaki postrzegamy siebie, uwzględnia ćwiczenia, robienie rzeczy, które sprawiają nam przyjemność, medytację, zrozumienie i kontakt z sobą samym, jedzenie, bycie otwartym na nowe doświadczenia" - dodaje.