Niemal rzutem na taśmę Ministerstwo Zdrowia przyjmie wzór książeczki zdrowia dziecka.
ikona lupy />
Choroby wśród dzieci / Dziennik Gazeta Prawna
Do jutra resort zdrowia ma zakończyć prace nad książeczką zdrowia dziecka. To jedna z ostatnich decyzji przed dymisją rządu Ewy Kopacz. Dokument znów ma być obowiązkowy, przy narodzinach dziecka będzie go wydawał szpital lub położna. W całym kraju będzie obowiązywał wzór jednolity dla wszystkich. W nowej książeczce znajdą się informacje, czy dziecko zaraz po porodzie miało kontakt z matką (tzw. kangurowanie), kto się nim opiekuje, jakie ma warunki mieszkaniowe, w co się bawi i czy nie jest otyłe. A to dopiero początek listy – dokument może liczyć nawet 70 stron.
W zeszycie formatu A5 znajdzie się drobiazgowy opis życia dziecka od pierwszej minuty po narodzinach. Książeczka wyznacza sztywne terminy badań lekarskich: w pierwszym tygodniu, między 6. a 9. tygodniem życia, 3. a 4. miesiącem, a następnie co kwartał. Po drugim roku życia badanie będzie obowiązkowe co rok, aż do wieku, w którym dziecko odbędzie obowiązkowe przygotowanie przedszkolne. Dalej kolejno – w pierwszej, trzeciej i szóstej klasie podstawówki, w pierwszej klasie gimnazjum, pierwszej liceum i na zakończenie edukacji.
Lekarz oglądający dziecko będzie musiał zanotować wiele szczegółowych informacji. Na początku, oprócz wyników podstawowych badań, trzeba będzie zapisać m.in., czy dziecko jest karmione piersią, jak często i czy dobrze śpi. W późniejszych latach do książeczki ma trafić informacja, czy malucha interesują zabawki, czy dobrze się wysławia. Lekarz będzie też musiał ocenić przebieg rozwoju intelektualnego i emocjonalnego dziecka. W książeczce będzie osobna rubryka przeznaczona na uwagi dotyczące diety dziecka. Od czwartego roku życia będzie też wpisywane BMI, czyli wskaźnik wagi.
W dokumencie znajdzie się wiele nowości, których w książeczkach zdrowia dziecka nie było nawet przed 2002 r., kiedy jeszcze były one obowiązkowe. W dokumencie znajdzie się adnotacja, kiedy i dlaczego dziecko zostało zwolnione ze szkolnego WF. Lekarze będą też musieli zadbać o zęby dzieci, nie tylko wpisując aktualne wyniki przeglądu stomatologicznego, ale także już w pierwszych latach życia uwzględniając informacje, jak często i jaką pastą dziecko myje zęby.
Czy lekarze znajdą czas na wypełnianie kilkudziesięciu stron dokumentu? Profesor Anna Dobrzańska, była konsultant krajowa ds. pediatrii, nie ma wątpliwości. – Lekarz i tak powinien o to wszystko pytać w czasie wizyty. Jeśli natomiast do tej pory takie pytania nie padały, to oznacza, że wizyty były niezgodne ze standardem opieki nad dzieckiem, więc i tak musiałyby się zmienić – zaznacza i dodaje, że wartość jednolitej książeczki trudno przecenić. – Każdy kolejny lekarz wie, co się z dzieckiem działo, nie będzie trzeba np. powtarzać już wykonanych badań – wskazuje.
Batalia o ponowne wprowadzenie książeczki trwała kilka lat. Zdaniem rzecznika praw dziecka Marka Michalaka, który był inicjatorem projektu, dzięki temu będzie można dokładnie prześledzić losy dziecka. – Z jednej strony pomoże monitorować jego stan zdrowia. Z drugiej będzie też można wychwycić niebezpieczne sytuacje – lekarz będzie mógł np. zapisać w uwagach, że zaobserwował u dziecka siniaki. Przy kolejnej takiej sytuacji łatwiej można będzie podjąć odpowiednie kroki – tłumaczy Marek Michalak.
I dodaje, że dzięki książeczce będzie można uniknąć błędów medycznych, m.in. dzięki porównaniu postępowania lekarzy wobec dziecka, częstotliwości stosowania antybiotyków lub występowania infekcji. Przyda się także w sytuacjach nagłego zagrożenia. Wszystkie ważne informacje będą w jednym dokumencie, który być może będą mogły również otrzymać dzieci starsze – na ten temat wciąż toczą się rozmowy. I MZ, i RPD deklarują, że powinno być to możliwe. Ostateczne rozwiązanie będzie znane najpóźniej w środę.