Nie masz pomysłu na wakacje? Nie widzisz sensu, by spędzać kolejny raz urlop w Gdańsku czy Zakopanem? Na świecie są miejsca, które nie znajdują się na oficjalnej liście regionalnych atrakcji. A warto je odwiedzić. W ostatnim czasie turystyka alternatywna zyskuje sobie coraz więcej zwolenników.
Radom / ShutterStock

Jak zacząć ją uprawiać? Ile kosztuje i od czego zacząć? Mamy dla was kilka ciekawych porad.

Pojęcie „turystyka alternatywna” to w dużym skrócie, coś czego nie zobaczysz na zorganizowanych, jednodniowych wycieczkach i… nie zawsze jest ona związana z ponoszeniem kosztów. Charakteryzuje się przede wszystkim innym podejściem w doborze atrakcji. Szukamy nie tego, co najbardziej popularne, ale ukryte i nieznane. I zazwyczaj są to miejsca, z którymi wiążą się niesamowite historie. Czy Polska ma coś do zaoferowania w tym temacie? Fakt, nie mamy raf koralowych, którymi szczyci się m.in. Egipt, czy opuszczonej elektrowni atomowej, ale to nie znaczy, że brak nam unikalnych obiektów.
Do niedawna wiele wycieczek w specyficzne miejsca było organizowanych na zamówienie, co sprawiało, że nie należały one do tanich. Jednak ostatnio turystyka alternatywna staje się coraz bardziej popularna.

Turystykę alternatywną możemy podzielić na dwie główne kategorie: eksploracje i niestandardowe aktywności.

Odkrywaj Polskę za niewielkie pieniądze

Eksploracje: Tutaj przydadzą się nam nie pieniądze, a bardziej czas, cierpliwość, dociekliwość i czasami trochę odwagi. Jedyne koszty poniesiemy na dojazd w miejsca poszukiwań oraz noclegi.
Wiele radości mogą przynieść poszukiwania terenowe. Istotną rolę odgrywa w nich jednak czynnik bezpieczeństwa. Prowadzenie amatorskich badań terenowych, w trakcie których możemy odnaleźć kamienne kręgi sprzed 2-4 tys. lat, raczej nie należy do niebezpiecznych. Ale już eksploracje opuszczonych zakładów przemysłowych, fortyfikacji czy sztolni podejmujemy na własne ryzyko.


Od czego zacząć?

Informacje o miejscach mniej popularnych znajdziemy na forach internetowych, skarbnicą wiedzy są także znajdujący się na miejscu przewodnicy czy pracownicy schronisk. Na rynku pojawia się także coraz więcej książek na ten temat. W eksploracji opuszczonych miejsc niekwestionowanymi liderami są chłopaki prowadzące na YouTube kanał Urbex History. Warto tam zajrzeć.

Polskie zabytki archeologiczne sprzed 4 tys. lat

Kilka lat temu poszukiwacz-amator za pomocą laserowego skanu terenu znalazł koło wsi Góry największe w Wielkopolsce skupisko grobowców megalitycznych. Z pozoru wyglądają jak zwykłe wzniesienia terenu. W rzeczywistości są ta kilkudziesięciometrowej długości grobowce z połowy IV. tys. p.n.e. Zostały usypane z ziemi i obłożone tonowymi kamieniami przez ówczesnych mieszkańców tych terenów. Pozostawili oni po sobie m.in. naczynie z najstarszą odnalezioną na ziemi podobizną pojazdu kołowego. Obiekty takie możemy znaleźć w Wietrzychowicach czy Borkowie. Znalezienie ich w terenie ułatwi nam aplikacja Geoportal, w której wystarczy uaktywnić opcję ISOK cieniowanie.

Kamienne kręgi na Pomorzu

Polskie kręgi kamienne to kolejna ciekawostka. Wybudowane najprawdopodobniej przez Gotów na początku naszej ery. Jeszcze sto lat temu było ponad 20 takich kompleksów. Do naszych czasów przetrwało kilka, jak choćby ten w Odrach. Ale miało być alternatywnie.

Na terenie naszego kraju są także te nieoznaczone i równie cenne, jak te nad Jeziorem Wapieńskim koło Zelgniewa, czy we wsi Dłusko. Dokładną lokalizację określimy używając do tego celu portalu mapa.zabytek.pl. W Zelgniewie do naszych czasów zachowały się dwa słupy kamienne i krąg, a raczej to, co z niego zostało - cztery ogromne głazy. Więcej informacji na temat tego typu obiektów w Polsce znajdziemy na świetnie przygotowanej witrynie kamienne.org.

Radom – przedwojenny budynek poprzemysłowy

Budynek znajduje się na ulicy Dobrowolskiego. Najciekawsza rzecz jednak kryje się na jego podwórzu. Jest tam złomowisko aut, wśród których znajduję się kilka przedwojennych, zardzewiałych perełek. Dla kilku aut nie warto jechać do Radomia, jednak pod Warszawą znajduje się coś o wiele większego.

Chorwacja / ShutterStock

Największe w Polsce cmentarzysko starych aut

Jedno z największych do niedawna na świecie cmentarzysk samochodów znajduje się w Grodzisku Mazowieckim przy ul. Orląt. Należało ono do pracownika Urzędu Bezpieczeństwa i Ministerstwa Transportu PRL. Zgromadził on ponad 500 samochodów i motocykli. Niestety, do naszych czasów przetrwało niewiele, jednak nadal jest to miejsce niezwykle interesujące. Przywita nas tam widok zarośniętej działki, ale w eksploracji zazwyczaj cenne rzeczy są ukryte… w krzakach. W głębi znajdziemy stare syrenki, warszawy czy porsche. Ale nie tylko marki czynią to miejsce niezwykłym. Część z tych aut należała do ludzi takich jak Roman Polański czy Maryla Rodowicz.

Nie tylko Polska… Podziemna baza myśliwców w Chorwacji

Cofnijmy się trochę dalej w czasie i przestrzeni. Jeśli mamy możliwość na zorganizowanie zagranicznego wypadu, polecamy zdecydowanie opuszczoną podziemną bazę odrzutowców w Chorwackiej Željavie. Została ona zbudowana w latach 1948- 1968. Obiekt 505 składał się m.in. z pięciu betonowych pasów startowych i radarów położonych na górze Plješivica. Jednak to, co najbardziej nas interesuje, to podziemny kompleks o łącznej długości korytarzy 3,5 km, który mógł pomieścić 58 samolotów MI-21. Ich fragmenty do dziś można jeszcze znaleźć. Do środka prowadzą cztery wejścia w kształcie samolotów, które były chronione przez 100 tonowe wrota.

Teren jest dostępny, jednak zwiedzanie bazy nie należy do bezpiecznych. Lasy otaczające górę skrywają wiele min. W 2000 roku podczas grzybobrania jedna z osób zginęła przez eksplozję miny przeciwpiechotnej. By przeprowadzić eksplorację tego miejsca w zrobić w pełni legalnie, należy zgłosić się do chorwackiej policji, od której można zdobyć przepustkę na zwiedzanie obiektu. Udzieli ona także informacji, którędy w bezpieczny sposób dostać się do środka.

Czarnobyl, Ukraina / ShutterStock

Czarnobyl, czyli radioaktywna wisienka na torcie turystyki alternatywnej

Ze względu na coraz większe zainteresowanie eksploratorów zwiedzaniem Prypieci i okolic reaktora, pojawia się bardzo dużo ofert wycieczek do owianej złą sławą czarnobyskiej zony. Promieniowanie w rejonach odwiedzanych przez turystów nie jest szkodliwe. Koszt 4 dniowego wyjazdu zorganizowanego z Warszawy, uwzględniającego jednodniowy pobyt w zonie, wynosi około 900 zł. Co ciekawe, w strefie wykluczenia mieszkają ludzie pracujący przy obsłudze elektrowni, bowiem działała ona do 2000 roku. O czym warto pamiętać? Przede wszystkim będzie nam potrzebny paszport. Wycieczki są także organizowane bezpośrednio z Kijowa. Koszt takiego wypadu wynosi około 100 dol., wliczając w to licznik Geigera, który pozwoli nam samodzielnie badać promieniowanie. Największą atrakcją jest oczywiście reaktor nr 4. Obecnie jest przykryty sarkofagiem, na którego budowę wydano 1,5 mld eur. Warto zobaczyć też Oko Moskwy. Jest to potężna instalacja radarowa z lat 70’, która służyła do wykrywania pocisków balistycznych NATO. Od czasu awarii reaktora w Czarnobylu nie jest używana.

Połonina Wetlińska, Bieszczady, przyroda / ShutterStock

Zorganizowane wycieczki indywidualne

O ile poprzednie propozycję pociągały za sobą koszty jedynie transportu i noclegu w okolicy, w tym wypadku będzie trochę inaczej. Większość pomysłów jakie polecamy w tym wypadku, to indywidualne wycieczki. Tutaj liczy się wyobraźnia. Obecnie wiele firm zajmuje się spełnianiem nietypowych marzeń.

Drezyną przez góry

Od niedawna po Bieszczadach można poruszać się także drezyną. Dokładnie drezyną rowerową. Polecamy to przede wszystkim miłośnikom malowniczych krajobrazów. Tras jest kilka. Mają od 8 do 18 km. Przejazd z Ustrzyk Dolnych do Krościenka i z powrotem potrwa 2 godziny. Wypożyczenie pojazdu będzie nas kosztować od 90 do 108 zł.

Morskie Oko, Tatry / ShutterStock

Wejdź na Mnicha

Osobom stojącym nad Morskim Okiem ukazują się ogromne tatrzańskie szczyty. Z pozoru nieosiągalne dla osoby niepotrafiącej się wspinać. Nie jest to jednak niemożliwe. Okazuje się, że jest sporo ofert wejścia z asekuracją taternika np. na Mnicha. Ceny zaczynają się od 500 zł. Firmy, które się tym zajmują, mają także w ofercie wycieczki na słowackie szczyty.

Rajd tunelami Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego

Część podziemna MRU ma w sumie 35 km długości. Zwiedzanie jej bez przewodnika nie należy do najłatwiejszych. Warto pamiętać, że na jej terenie mieszka ponad 30 tysięcy nietoperzy. Wchodzicie na własne ryzyko.

Turystyka alternatywna w naszym kraju ma się coraz lepiej. Coraz więcej opuszczonych miejsc jest już opisanych w internecie, co sprawia, że możemy się tam łatwiej dostać i zwiedzić je w miarę bezpiecznie. A co najważniejsze, stale poszerza się oferta alternatywnych atrakcji turystycznych. Nie pozostaje zatem nic innego, jak tylko ruszać na spotkanie z przygodą!

Oprac. Mikołaj Czyż