Wiceminister Hanna Majszczyk zaznaczyła, że w granicach dwóch tygodni nowe propozycje powinny zostać przedstawione do wiadomości samorządom. Podkreśliła, że doświadczenia samorządów będą miały wpływ na końcowy efekt prac.
"Prace te co do zasady zostały zakończone. Oczekujemy na drobne kwestie, które wiążą się z zakończeniem pewnych analiz i podsumowań co do korelacji pomiędzy podziałem wpłat, potrzebami poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego a ich poziomem wydatków" - powiedziała.
Według Majszczyk zaproponowane przez resort finansów rozwiązanie zapewni w jednostkach samorządu terytorialnego, które dokonują wpłat zachowanie "odpowiedniej proporcji dochodów, tak by nie była zachwiana możliwość realizacji ich zadań". "Przewiduje się również umocnienie zasady, aby system był w miarę elastyczny na zmieniającą się koniunkturę gospodarczą" - dodała.
Wskazała, że przy dekoniunkturze, opieranie dochodów samorządów o podatek CIT, spowodowało "znaczne zniekształcenie planowanych dochodów samorządów".
Propozycje zmian w janosikowym zostały przygotowane m.in. we współpracy z ekspertami Banku Światowego i samorządów. Dyrektor Regionalny Banku Światowego dla krajów Europy Środkowej i krajów bałtyckich Mamta Murthi mówiła PAP pod koniec 2014 r., że "rozwiązanie problemu to wielkie wyzwanie, bo Polska ma bardzo złożony system finansowania samorządów i wyliczania transferów poziomych pomiędzy poszczególnymi samorządami". "Wyraźnie widoczne są zwłaszcza dwa problemy. Jeden z nich wynika z tego, że janosikowe jest systemem wymuszonym - Janosik, tak jak Robin Hood, zabierał bogatym, żeby dać biednym. To wpływa na postawy płatników, którzy mogą tracić motywację, żeby zabiegać o przychody. Bo i tak sporą ich część muszą potem oddać" - wskazywała.
Dodawała, że drugim problem z polskim systemem janosikowego wiąże się z wyliczaniem podstawy transferów. "W Polsce są to dochody sprzed dwóch lat. Oznacza to, że jeśli przyjdzie kryzys, to jednostki samorządu terytorialnego muszą dokonywać wypłat, mimo że spadają ich własne dochody. Taki system nie jest stabilny" - zwracała uwagę Murthi.