Problemom bezrobocia był poświęcony poniedziałkowy panel dyskusyjny pt. "Perspektywy rynku pracy w spowalniającej gospodarce", zorganizowany przez Szkołę Główną Handlową i Towarzystwo Ekonomistów Polskich.
Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zwrócił uwagę podczas konferencji na efektywność urzędów pracy w walce z bezrobociem. Jego zdaniem niewielki wzrost bezrobocia (GUS podał w poniedziałek, że wzrosło w październiku do 12,5 proc. z 12,4 we wrześniu), zawdzięczamy uruchomieniu w drugiej połowie roku 0,5 mld zł z Funduszu Pracy. Pieniądze przekazano do powiatowych urzędów pracy. "We wniosku do ministra finansów (o wyrażenie zgody na przekazanie tych pieniędzy - PAP) wskazywaliśmy dużą efektywność i też taką narzuciliśmy urzędom pracy" - powiedział minister.
Wskazał, że z ostatnich analiz Narodowego Banku Polskiego wynika, że jedynie 18 proc. ofert, które doprowadziły do rozmów kwalifikacyjnych, to te skierowane do bezrobotnych za pośrednictwem urzędu pracy. Dodał, że tylko 9 proc. powiatowych urzędów pracy ma w swoich bazach wszystkie oferty pracy dostępne na ich rynku.
"To potwierdza nasz kierunek zmian w urzędach pracy, który chcemy zaproponować zmieniając ustawę o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy" - powiedział. Wskazał, że zachętą dla urzędów pracy do bardziej efektywnego działania byłoby wprowadzenie rankingu urzędów. Poinformował, że jego resort rozważa także wprowadzenie motywacyjnego systemu wynagrodzeń w urzędach pracy, który promowałby m.in. innowatorskie podejście do polityki zatrudnienia.
Minister zaznaczył, że obecny, rozbudowany system doradztwa dla bezrobotnych i poradnictwa nie spełnia oczekiwań. Uważa, że nie należy rozdzielać funkcji doradztwa i pośrednictwa w znalezieniu pracy. Ponadto ministerstwo chciałoby, by urzędy pracy współpracowały z podmiotami prywatnymi w kwestiach zwalczania długotrwałego bezrobocia. "Dlatego już niedługo uruchomimy pilotaż dotyczący współpracy z takimi jednostkami w trzech województwach: mazowieckim podkarpackim i dolnośląskim" - poinformował minister.
Podczas panelu omawiano m.in. koncepcję zróżnicowania wysokości płacy minimalnej od regionu. Kosiniak-Kamysz powiedział, że jest przeciwnikiem takiego rozwiązania. "Analizowaliśmy różne warianty (...) Nie wchodzi w grę regionalnie uwarunkowana płaca minimalna. To musiałoby się odbywać na poziomie powiatu, a nie regionu" - dodał. Według ministra taka zmiana mogłaby jednak prowadzić do tego, że pracodawcy z jednego powiatu przenosiliby działalność do sąsiedniego, z niższą płacą minimalną.
Paweł Strzelecki z NBP powiedział, że bank centralny gruntownie badał ten temat. "Zaobserwowaliśmy, że wzrost płacy minimalnej mógł mieć dla nas - NBP - dość niekorzystne konsekwencje, podbijając wzrost płac (...) Jeżeli zróżnicujemy płacę minimalną, to należałoby zróżnicować cały system pomocy społecznej" - zwrócił uwagę ekspert.
Zdaniem Piotra Lewandowskiego z Instytutu Badań Strukturalnych polityka gospodarcza nie powstrzyma wzrostu bezrobocia, ale może sprawić, by zjawisko to było jak najmniej dotkliwe.
Natomiast główny ekonomista Invest Banku Wiktor Wojciechowski powiedział, że nie zna kraju, w którym zmniejszono by bezrobocie w sposób istotny i trwały dzięki zwiększeniu wydatków na aktywną politykę rynku pracy. "To może być dodatek do pewnych innych działań dużo ważniejszych (...) Pokładanie nadmiernych nadziei w tym, że zwiększenie wydatków z Funduszu Pracy o miliard, dwa, pięć miliardów złotych (...) z małym prawdopodobieństwem będzie prowadziło do trwałych efektów" - uważa ekonomista.