Dreamliner polskich kolei. Cud na torach. Rewelacja. Nowa jakość, dzięki której będzie żyło się lepiej. Zachwytom nad pendolino nie było końca. Kiedy niemal szybszy od własnych kół pociąg zaprezentowano po raz pierwszy, pół Polski nie mogło spać.
Reklama
Ale potem, dość szybko, skończył się parkiet, a zaczęły się schody. Do głosu doszli malkontenci. A to, że tory będą zbyt archaiczne – przekonywali – by wyśmienity wytwór kolejowej technologii mógł swoje skrzydła rozwinąć. A to, że bilety będą droższe, a jak nie droższe, to na pewno nie tańsze. A to, że tłok nas w tym pendolino czeka.
Ale to wszystko mało istotne. Ważniejsze jest to, że wskutek naszej powszechnej nieumiejętności porozumiewania się między sobą nowoczesne pociągi na tory wyjadą albo... nie wyjadą. To znaczy oczywiście kiedyś wyjadą, ale na razie nie wiadomo kiedy. Mieliśmy piękny show pod hasłem „Polityku, podlansuj się przy pociągu”, ale kiedy operatorzy telewizyjnych kamer rozeszli się do domów, z pendolino odpadł lukier. Ponieważ nikt z polityków, szczególnie przed wyborami, nie będzie miał odwagi tego powiedzieć, napiszę to ja: te pociągi są nam dzisiaj niepotrzebne. Kosztowały krocie, a pojadą z prędkością starych rozklekotanych, pachnących inaczej składów PKP. O ile w ogóle. Mam nowe hasło promujące superpociąg: Pendolino – wiele hałasu o nic.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama
Komentarze(5)
Pokaż:
Czyżbyś był rzecznikiem prasowym kolei, skoro uważasz, że 300 km torowisk
to sukces. W tym przypadku adekwatne jest przysłowie: "jak się pali, to
studnię kopią". Aż się prosi aby CBA zbadała sprawę.
Znamy jego opinię (co samo w sobie nie ma żadnej wartości). Ale autor ZAPOMNIAŁ ją uzasadnić!
Jak egzaltowana licealistka: "nie, bo nie...".
Nie mam żadnych dowodów na korupcję w tej sprawie, natomiast na pierwszy rzut oka sprawa trąci co najmniej nierozsądnym wydawaniem publicznych pieniędzy.
1. Na chwilę ZAKUPU pierwszych składów nie ma ani jednego odcinka użytkowanych torów (pomijając ewentualne odcinki testowe) na którym pociągi mogą rozpędzić się ponad 200 km/h. To dobrze że odcinki mają powstać w przyszłości, ale jaki sens zamawiać dzisiaj pojazd, żeby ewentualnie kiedyś pojechać szybciej? A jak inwestycja w tory się opóźni? Przecież można było składy szybsze zamówić później.
2. Według zapowiedzi PKP IC czas przejazdu Pendolino będzie dłuższy niż czas osiągany w przeszłości przez zwykłe składy (zdarzało się jeszcze 3-4 lata temu jechać Katowice-Warszawa 2h20, Pendolino ma jechać 2h30 albo dłużej). Płacimy krocie żeby pojechać tyle co można i składami kosztującymi ułamek ceny pendolino.
3. Pendolino wymaga skomplikowanego zasilania i dodatkowego zaplecza technicznego, z uwagi na to że nie mamy takich pociągów i nie będzie można ich serwisować częściami innych producentów. Czyli dojdą dalsze koszty w toku eksploatacji.
4. Wedle ostatnich doniesień prasowych, Alstom ponoć nie wywiąże się z obowiązku dostarczenia składów certyfikowanych na ponad 200 km/h i zamawiający będzie miał prawo naliczania kar umownych. Trzymam kciuki i ciekaw jestem jak będzie wyglądać proces egzekwowania tych kar. Jeśli zamawiający ich nie uzyska, to znów jesteśmy (jako podatnicy, ostatecznie finansujący ten cyrk) w plecy.