Spółka informuje w sprawozdaniu, że gdyby nie decyzje regulatora (głównie obniżenie stawek MTR za kończenie połączeń w innej sieci), całkowite przychody skurczyłyby się o 2,2 proc. Na koniec czerwca telekom miał 15,461 mln aktywnych kart SIM, o 66 tys. więcej niż po I kw. A w skali roku baza klientów Orange zwiększyła się o 514 tys. osób, głównie dzięki taniej marce nju mobile.
Lepsze wyniki to głównie zasługa sektora mobilnego, który (także wyłączając efekt obcięcia stawek w rozliczeniach hurtowych) urósł o 1,7 proc. w ujęciu rocznym. Nie przyczyniła się jednak do tego sprzedaż usług, ale ratalna dystrybucja smartfonów. W porównaniu z II kw. 2013 r. w tym samym okresie br. wpływy z tego tytułu wzrosły prawie trzykrotnie – z 40 mln zł do 110 mln zł.
Zarząd Orange poinformował, że drugim czynnikiem pozytywnie oddziałującym na przychody był wzrost pozostałych wpływów o 16 mln zł rok do roku, który przede wszystkim wynikał z realizacji szerokopasmowych projektów infrastrukturalnych, we współpracy z samorządami.
Analitycy uważają, że polskie telekomy w walce o złagodzenie spadku przychodów zaczęły powielać model biznesowy operatorów telewizji kablowych polegający na łączeniu produktów. – Kładą one również nacisk na obniżanie kosztów utrzymania abonenta (niższy wskaźnik rezygnacji) oraz sprzedaż produktów pokrewnych lub droższych (cross-selling i upselling), co może przynieść przyrost średniego przychodu z abonenta, tzw. ARPU – wyjaśnia Konrad Księżopolski, dyrektor zespołu analiz giełdowych Espirito Santo Investment Bank. Dodaje, że głównymi produktami służącymi do różnicowania oferty stały się mobilne usługi szerokopasmowe i płatna telewizja.
Orange ujawnia, że w chwili zawierania umowy 60 proc. klientów dokupiło dodatkowe usługi stacjonarne lub komórkowe, co korzystnie wpłynęło na łączne ARPU. Mimo to w skali roku i tak spadło ono o 9 proc., choć w porównaniu z I kw. tego roku w ostatnich miesiącach ustabilizowało się.
Michał Paschalis-Jakubowicz, dyrektor wykonawczy ds. marketingu rynku masowego Orange, tłumaczy, że największe wzrosty ARPU są nadal z podstawowych usług. – Przejście na niewiele droższy, ale dający nieskończenie więcej minut pakiet, dla klienta oznacza spory skok jakościowy, dla operatora wzrost ARPU – podkreśla Paschalis-Jakubowicz. Dodaje, że klienci coraz częściej wybierają lepsze smartfony, a wraz z nimi droższe taryfy, w których początkowa opłata za urządzenie jest niższa. – Tutaj mamy efekt spirali, bo używanie smartfonu powoduje wzrost ARPU z transmisji danych – zaznacza Paschalis-Jakubowicz. – Drogą do stabilizacji jest też wprowadzanie dodatkowych usług takich jak ubezpieczenia, wcześniejsza wymiana telefonu i pakiety roamingowe – podsumowuje dyrektor.