Rada Warszawy przyjęła w czwartek projekt stanowiska ws. zwolnienia z obowiązku opłacania przez miasto do budżetu państwa tzw. janosikowego. Przyjęcie tego projektu poprzedziła blisko trzygodzinna dyskusja.

Za przyjęciem projektu stanowiska głosowało 39 radnych, 18 było przeciw, dwie osoby wstrzymały się od głosu.

Wprowadzenie do harmonogramu czwartkowej sesji rady projektu stanowiska ws. zwolnienia miasta z obowiązku wpłacania do budżetu państwa tzw. "janosikowego", zgłosił na początku sesji w imieniu klubu radnych Koalicji Obywatelskiej wiceprzewodniczący rady Sławomir Potapowicz (KO)

Przekonywał, że panujący stan epidemii jest bardzo ciężki zarówno dla samorządów w całej Polsce, jak i dla samorządu warszawskiego. "W tej chwili borykamy się z ogromnymi problemami finansowymi" – argumentował. Wyraził jedocześnie przekonanie, że te problemy będą narastały w miarę utrzymywania się epidemii, dlatego – jak przekonywał - pieniądze z tzw. "janosikowego" powinny zostać w Warszawie, aby mogły zostać przeznaczone na walkę ze skutkami epidemii. Ocenił też, że bez tych pieniędzy stolicy będzie trudniej wyjść z kryzysu po zakończeniu epidemii.

Przypomniał, że tylko w tym roku stolica musi wpłacić do budżetu państwa aż 1,2 mld zł, a w kolejnych latach kwota "janosikowego" będzie się zwiększać.

Dariusz Figura (PiS) w imieniu klubu radnych PiS mówił, że choć, "janosikowe" jest problemem, to powinno się pamiętać także o innych biedniejszych gminach, które potrzebują tych pieniędzy.

Przekonywał, że radni nie powinni myśleć tylko o Warszawie i apelował, by myśleć wspólnotowo i solidarnie o całej Polsce, ponieważ epidemia dotyka wszystkich. "Nie może być tak, (…) że Warszawa myśli tylko o sobie, dumnie nosi podniesioną głowę, i że w gruncie rzeczy warszawiaków guzik obchodzi cała reszta Polski" – mówił.

Jak dodał, tego typu stanowisko pokazuje także myślenie o dobru lokalnym a nie ogólnopolskim i potwierdza najgorsze stereotypy na temat Warszawy. "Przypominam, że te środki nie idą do rządu tylko do innych, najbiedniejszych samorządów" – podkreślił. Przekonywał, że o Janosikowym warto dyskutować, ale nie w tym momencie, nie w tych czasach.

Również Wiktor Klimiuk (PiS) wyraził ubolewanie przypomniał, że kwestia tzw. janosikowego powraca w takich trudnych okolicznościach. Jak mówił, "janosikowe" nie jest wymysłem, tylko rekompensatą, która została wprowadzona w zamian za zmianę sposobu rozliczania podatku od osób fizycznych, aby wynagrodzić i umożliwić dalsze funkcjonowanie mniejszym i biedniejszym gminom.

"My myślimy o całej Polsce, ale przede wszystkim zostaliśmy wybrani przez warszawiaków i to warszawiacy na nas liczą, że będziemy dbać o interesy miasta stołecznego” – przekonywała z kolei radna Anna Auksel-Sekutowicz (KO). "Już dziś wiemy, jak wprowadzone przez rząd zakazany nakazy będą wpływały na budżet m. st. Warszawy" - dodała.

Podkreśliła, że zdaje sobie sprawę, iż w całej Polsce brakuje pieniędzy, ale – patrząc na to, jak lekką ręką rząd rozdaje pieniądze różnym grupom społecznym – nie boi się, że inne miasta zostaną bez pieniędzy. "Natomiast my w Warszawie jesteśmy traktowaniu dużo gorzej i musimy niestety sobie radzić sami z wieloma problemami" – mówiła.

"My nie chcemy tego, żeby rząd nam dawał pieniądze, my chcemy tego, żeby nam nie zabierał pieniędzy. To są pieniądze wypracowane przez warszawski samorząd. My walczymy o to, by rząd zwolnił Warszawę z +janosikowego+ w najbliższych latach" – odpowiadał na zarzuty Potapowicz.

Tomasz Herbich (PiS) mówił, że propozycja KO jest to wybór pomiędzy egoizmem, a solidarnością. Zauważył też, że radni KO, którzy mają większość w radzie, będą decydować o tym, czy Warszawa jest stolicą Polski, czy miastem, który walczy egoistycznie o własne przetrwanie.

Przewodnicząca rady Ewa Malinowska-Grupińska (KO) zauważyła, że bardzo wiele osób mówiło podczas dyskusji, że "janosikowe" jest źle naliczane. "My nie namawiamy rządu, żeby likwidować +janosikowe+. To jest bardzo dobry moment, żeby to przeanalizować i zmienić" – mówiła. "My tym stanowiskiem chcemy wskazać na problem i prosić o rozwiązanie" – dodała.

Agata Diduszko-Zyglewska (KO) oceniła natomiast, że radni PiS – sprzeciwiając się przyjęciu tego stanowiska – pokazują, że nie rozumieją swojej roli, do której zostali wybrani. "Sprzeniewierzacie się temu, co obiecaliście swoim wyborcom i wszystkim warszawiakom startując do rady miasta" – powiedziała. Argumentowała, że rolą radnych nie jest zajmowanie się tym, jak kryzys przebiega we wszystkich gminach w Polsce. "To jest rola rządu, waszego rządu, który zachowuje się nieudolnie" – oceniła. "Nie możecie przerzucać na nas, na Radę Warszawy, odpowiedzialności za nieudolność waszego rządu. To jest nieetyczne” – dodała.

Przypomniała, że wielu mieszkańców Warszawy nie płaci podatków w stolicy, w związku z czym dochód na głowę mieszkańca jest sztucznie naliczany, a tym samym Warszawa płaci zbyt wysokie Janosikowe.