Jeżeli ktoś w Małopolsce buduje dom i nie zdecydował jeszcze, jak go ogrzewać – ma już ograniczone pole manewru. Od 1 lipca nie zamontuje ani byle jakiego kotła, ani kominka. I nie sypnie do niego najgorszego jakościowo węgla ani mokrego drewna.
To skutki wejścia w życie pierwszej w Polsce uchwały antysmogowej, która swoim zasięgiem obejmuje całe województwo.
Podobną uchwałę zdążyło przyjąć już także województwo śląskie (wchodzi w życie we wrześniu tego roku). Kilka innych pracuje nad podobnymi rozwiązaniami (m.in. dolnośląskie i mazowieckie), często za punkt odniesienia biorąc właśnie przepisy małopolskie.
A tam obowiązuje teraz całkowity zakaz stosowania m.in. mułów i flotów, czyli wysokoemisyjnych odpadów węglowych, które zawierają duże ilości wilgoci, popiołu i innych zanieczyszczeń. Co prawda, dalej będzie można je kupić (bo sejmik województwa nie może zakazać ich sprzedaży), ale już nie nimi palić. Przynajmniej legalnie. Przyłapanych na gorącym – i kopcącym – uczynku czekają srogie kary od 500 zł do 5 tys. zł.
Fatalna jakość takiego opału uznawana jest zaś za jedną z największych przyczyn smogu. Zwłaszcza jeżeli spalanie odbywa się w przydomowych piecach, które swoje już wysłużyły. Jak natomiast podaje GUS w najnowszym opracowaniu „Zużycie energii w gospodarstwach domowych w 2015 r.”, średni wiek pieców w Polsce przekracza 24 lata.
Mieszkańcy Małopolski będą pierwszymi, których czeka stopniowa i obowiązkowa wymiana takich urządzeń (a jest ich w całym województwie od 485 tys. do nawet 540 tys.). W najbliższych latach będą musieli pozbyć się wszystkich instalacji grzewczych, które nie spełniają jakichkolwiek norm emisyjnych. Mają na to czas do końca 2022 r. Cztery lata później do tych najgorszych, zutylizowanych urządzeń dołączą te, które teraz spełniają jeszcze normy Euro 3 i 4. One również mają zostać wymienione na lepsze, już do 2026 r.
Na razie spokojnie mogą spać tylko ci, którzy już korzystają z ekologicznego ogrzewania: sieci ciepłowniczych, gazu, oleju, ogrzewania elektrycznego lub pomp ciepła. Uchwała antysmogowa nie nakłada na nich żadnych nowych obowiązków lub ograniczeń. Gdyby chcieli jednak zrezygnować z obecnego ogrzewania na rzecz węgla lub drewna, są już zobowiązani od razu zainstalować nowoczesny kocioł.
To nie przypadek, że szlaki z tak radykalnymi rozwiązaniami przeciera właśnie Małopolska, która od lat boryka się ze smogiem. Jak się okazuje, problem zanieczyszczeń powietrza na tyle zjednoczył radnych sejmiku województwa, że przyjęli oni uchwałę antysmogową jednogłośnie – i to mimo różnych afiliacji partyjnych – jeszcze w styczniu tego roku. Andrzej Guła, założyciel Krakowskiego Alarmu Smogowego, nie kryje zadowolenia, że przepisy już obowiązują. – Walczyliśmy o takie regulacje od lat – mówi.
Wielu ekspertów studzi jednak hurraoptymizm, że dzięki zakazowi spalania najgorszego opału problem smogu od razu zniknie. Podkreślają, że dopóki opał najgorszej jakości w ogóle jest dostępny na rynku, to chętni na niego zawsze się znajdą. A straż miejska lub policja nie wykryje wszystkich, którzy zdecydują się nim palić. Bez rozwiązań systemowych niewiele się zmieni, zwłaszcza że powietrze nie zna granic – przekonują. I zwracają uwagę, że rząd wciąż nie kwapi się, aby wprowadzić normy jakościowe dla paliw stałych. Powód? Takie regulacje uderzyłyby w polski węgiel.