Zaraz miną dwa miesiące od zmiany na stanowisku ministra sprawiedliwości. Jakie oczekiwania ma wobec Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury Waldemar Żurek?
prof. dr hab. Krystian Markiewicz, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury
ikona lupy />
prof. dr hab. Krystian Markiewicz, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury / Materiały prasowe / fot. Michał Jędrzejowski/Materiały prasowe

W pierwszej kolejności pan minister poprosił komisję, żeby zaopiniowała tę wersję projektu ustawy praworządnościowej, która wyszła z resortu i która została przekazana Komisji Weneckiej. Przy czym oczekiwanie było takie, ale to wynikało też z naszych wspólnych ustaleń, żeby skupić się na tych jej fragmentach, które mają na celu realizację wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wydanego w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce. I komisja zadanie to wykonała, wskazując, jak te obszary ocenia. W ramach tej opinii wskazaliśmy również, co było złego w tej wersji projektu, którą ministerstwo wysłało do Komisji Weneckiej.

I co było złego?

Przede wszystkim poprawki, które naniosło ministerstwo i które dotyczyły skargi nadzwyczajnej oraz Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego. Nasza komisja od początku była za likwidacją skargi nadzwyczajnej, tymczasem resort sprawiedliwości pod kierownictwem poprzedniego ministra Adama Bodnara uważał inaczej. W tej najnowszej opinii myśmy podtrzymali nasze stanowisko, że skarga nadzwyczajna niczemu nie służy, jeżeli chodzi o system prawny.

Jeśli chodzi o system prawny, to być może nie. Ale przecież były przypadki, że pomogła ludziom, którzy byli poszkodowani przez pewne niedopatrzenia ze strony sądów.

I dlatego w miejsce skargi nadzwyczajnej zaproponowaliśmy rozwiązania, które dotyczą zarówno wielokrotnych stwierdzeń nabycia spadku, jak i problemów związanych ze skutecznością nakazu zapłaty. Bo, jak to wynikało z naszej analizy, zdecydowana większość przypadków, w których wnoszone były skargi nadzwyczajne, dotyczyła właśnie tych zagadnień. Skarga nie może jednak być politycznym środkiem destabilizującym stabilność prawomocnych orzeczeń sądowych.

Wspomniał pan również o IOZ SN. Ale przecież wyrok TSUE nie dotyczył tej izby, tylko Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.

To prawda, bezpośrednio dotyczył IKNiSP. Tak naprawdę jednak odnosił się on szeroko do problemu neosędziów i to nie tylko w SN. Dla nas więc było oczywiste, że projekt powinien regulować zarówno status IKNiSP, jak i IOZ. Uważaliśmy, że to jest doskonała okazja do tego, żeby z tym problemem się zmierzyć i to z kilku powodów. Po pierwsze, samo usytuowanie IOZ jest w naszym przekonaniu wadliwe, po drugie, zostali tam wybrani tzw. starzy sędziowie wbrew ich woli. No i wreszcie obecnie izba ta jest de facto sparaliżowana, co powoduje, że nie ma możliwości zgodnego z prawem załatwienia przez nią jakiejkolwiek sprawy dyscyplinarnej.

Z czego paraliż ten wynika?

Z tego, że nie ma w niej wystarczającej liczby sędziów, aby móc utworzyć legalne składy w dwóch instancjach. A to dlatego, że dwóch tzw. starych sędziów wybranych do tej izby odmówiło orzekania w niej, a z kolei sędzia Barbara Skoczkowska zawiesza sprawy, w których jest sprawozdawcą, powołując się właśnie na fakt sparaliżowania izby z powodu niewystarczającej liczby orzekających w niej sędziów. Wyłączając tę trójkę, zostaje nam w IOZ tylko trójka legalnie wybranych sędziów. W takiej sytuacji nie ma więc szans na utworzenie składów drugoinstancyjnych.

Na co jeszcze komisja zwróciła uwagę ministrowi w swojej opinii na temat projektu mającego na celu rozwiązanie problemu neosędziów?

Na problem delegacji i związanych z nimi wynagrodzeniami sędziów. Nasz projekt przewiduje, że ci sędziowie, którzy otrzymali awans od obecnej Krajowej Rady Sądownictwa, po wejściu w życie ustawy, będą delegowani do sądów, w których aktualnie orzekają. Mają też otrzymywać takie same wynagrodzenie, jak to jest obecnie. Uznaliśmy więc, że należałoby tę kwestię ujednolicić i wprowadzić zasadę, że wszyscy sędziowie, którzy idą na delegacje do sądów wyższej instancji, nie będą dostawać już dodatków, a będą otrzymywać takie samo wynagrodzenie jak sędziowie orzekający w danym sądzie na stałe.

Kiedy opinia komisji trafiła do resortu?

W zeszłym tygodniu.

Czy komisja otrzymała od ministerstwa jakąś informację zwrotną po przekazaniu swojej opinii?

Nie, ale też tego nie oczekujemy. Myśmy, zgodnie z prośbą pana ministra, przedstawili swoje stanowisko i teraz piłeczka jest po stronie resortu. Czekamy więc cierpliwie, aż departament legislacyjny MS przedstawi już ostateczny projekt, który zostanie skierowany na ścieżkę legislacyjną. Tak jak jednak powiedziałem, opinia została przekazana niedawno, więc zapewne trochę czasu musi jeszcze upłynąć. Z drugiej strony, to, co zaproponowała komisja, nie stanowi jakiejś rewolucji, to raczej podtrzymanie naszego dotychczasowego stanowiska, więc nie powinniśmy czekać teraz kilka miesięcy na ruch ze strony ministerstwa. Oczekuję, że projekt będzie gotowy w ciągu dwóch–trzech tygodni.

Nad czym obecnie pracuje komisja?

Jeżeli chodzi o duże projekty, to na pewno należy tutaj wymienić projekt nowej ustawy o SN. Jego przygotowanie jest już na ukończeniu, ostateczna wersja zostanie zaprezentowana jeszcze na wrześniowym plenarnym posiedzeniu komisji. Myślę, że w tym roku nastąpi finał prac. Toczą się również intensywne prace w zespole mającym opracować projekt ustawy o prokuraturze. Efekty prac tego zespołu będą omawiane na posiedzeniu komisji w październiku i listopadzie. Komisja opracowywała też przepisy dotyczące samorządu sędziowskiego oraz postępowania dyscyplinarnego.

W ostatnim czasie powołałem również zespół do spraw pozycji ustrojowej sędziów, który ma się zająć m.in. przepisami o jednolitym statusie sędziego. To jednak bardzo świeża sprawa, więc efekty prac tego zespołu poznamy zapewne dopiero za kilka miesięcy.

Będziemy zapewne poproszeni również, bo to wynika z naszych rozmów z panem ministrem, o zaopiniowanie kilku ważnych projektów – ustawy o KRS oraz ustawy, która będzie dotyczyła całościowego uregulowania statusu sędziów, którzy ukończyli wiek uprawniający ich do przejścia w stan spoczynku. Chodzi o to, aby umożliwić im dalsze orzekanie.

Ma pan na myśli tych sędziów, którzy ukończyli już 65. rok życia i którzy nie złożyli KRS wymaganych ustawą oświadczeń o woli dalszego zajmowania stanowiska, a mimo to nadal orzekają?

Tak, ale też i takich, którzy takie oświadczenia złożyli, ale nie otrzymali zgody na dalsze orzekanie. Chodzi o to, aby sędziowie ci mogli wesprzeć te sądy, które są najbardziej obciążone.

Czyli ministerstwo zamierza przedstawić projekt ustawy, która by umożliwiała takim sędziom dalsze orzekanie?

Gdy mamy już stwierdzone, że coś jest niezgodne np. z prawem unijnym, w tym przypadku chodzi o KRS, mamy dwie ścieżki wyjścia z tej sytuacji. Można albo podejmować pewne działania zmierzające do rozstrzygania indywidualnych spraw konkretnych osób, których problem ten dotyka, albo przygotować całościowy projekt, który rozwiąże ten problem w sposób całościowy. Minister sprawiedliwości skorzystał już z tej pierwszej ścieżki, stwierdzając, że wobec braku prawidłowo ukształtowanej KRS postępowanie dotyczące dalszego zajmowania stanowiska przez sędzię Beatę Najjar nie uległo zakończeniu, wobec czego pozostaje ona na stanowisku.

Jednocześnie minister może podjąć kroki zmierzające do uregulowania w drodze ustawy kwestii statusu sędziego, który osiąga wiek uprawniający go do przejścia w stan spoczynku. I może to zrobić w taki sposób, żeby z tego postępowania została wyeliminowana KRS. W przeszłości zresztą sędziowie nie musieli ubiegać się o zgodę tego organu na dalsze orzekanie, więc spokojnie mogę sobie wyobrazić powrót do tego rozwiązania.

Wspomniał pan o powołaniu zespołu, który ma pracować nad ustawą o jednolitym statusie sędziego. Z czyjej inicjatywy do tego doszło?

Z inicjatywy przewodniczącego komisji, czyli mojej.

Czy mający powstać na skutek prac tego zespołu projekt ma być gałązką oliwną wyciągniętą w stronę prezydenta?

Po części tak, jednak to przede wszystkim próba znalezienia docelowego rozwiązania systemowego. Dyskusja na temat ujednolicenia statusu sędziego toczy się przecież w środowisku prawników od wielu już lat. Moim zdaniem ten podział na sędziów rejonowych, okręgowych i apelacyjnych niczemu nie służy. Prowadzi to tylko i wyłącznie do nieuzasadnionego różnicowania sędziów i rozwarstwienia ich wynagrodzeń, z czym należy skończyć. Wprowadzenie jednolitego statusu sędziego będzie skutkowało także tym, że w sądach będzie mniej polityki. Ponadto doprowadziłoby to do tego, że w 90 proc. mielibyśmy rozwiązany problem neosędziów w sądach powszechnych. Zmiana bowiem nie mogłaby objąć tych, którzy przed tym, jak otrzymali nominację na wniosek wadliwej KRS, nie byli sędziami oraz, co oczywiste, sędziów SN. Nie zapominamy też o problemie sędziów administracyjnych.

Czy to oznacza, że jest to projekt konkurencyjny względem ustawy praworządnościowej?

Nie, ponieważ komisja, niezależnie od problemu neosędziów, zawsze stała na stanowisku, że należy uregulować jednolity status sędziego. Jedno jest niezależne od drugiego.

To może w takim razie projekt o jednolitym statusie sędziego to plan B, na wypadek gdyby pan prezydent nie zechciał podpisać ustawy praworządnościowej?

Tak, jak już powiedziałem, byłoby to jakieś rozwiązanie problemu neosędziów, choć niecałościowe.

Czyli na skutek wprowadzenia jednolitego statusu sędziego doszłoby do zalegalizowania neosędziów?

To nie jest kwestia zalegalizowania neosędziów. Na skutek ewentualnego wejścia w życie takiej ustawy neosędziowie zostaliby sędziami sądu powszechnego, a inną rzeczą byłoby wówczas to, czy zasadnie orzekają w tych sądach, do których zostali awansowani na skutek rekomendacji neo-KRS.

Ale rozumiem, że przy takim rozwiązaniu zniknąłby problem podważania orzeczeń wydawanych przez neosędziów?

Na pewno jest to problem, nad którym komisja po raz kolejny się pochyli. Współpracujemy w tej kwestii z Komisją Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego oraz Prawa Karnego. Istotnym czynnikiem, którego komisja nie może lekceważyć, jest niedawny, niezwykle ważny wyrok TSUE wskazujący na traktowanie orzeczeń SN wydanych choćby przez jednego neosędziego jako niebyłych. Co warte podkreślenia, już teraz muszą, a nie tylko mogą, wziąć pod uwagę ten wyrok sędziowie sądów powszechnych, SN, Naczelnego Sądu Administracyjnego, adwokaci, radcowie, prokuratura oraz wreszcie MS i cały rząd. Wynika to z faktu, że trzeba ocenić, czy sprawa jest zakończona, czy nie, co zrobić z wykonanymi orzeczeniami, w których, jak się okazuje, nie doszło do zakończenia sprawy przez SN i co niemniej istotne, co zrobić, by do takich sytuacji dalej nie dochodziło.

Odpowiedź na ostatnią część pytania musi być dwuwariantowa – jedna przy uwzględnieniu regulacji ustawowej, a druga przy założeniu, że jednak nie dojdzie do uchwalenia lub podpisania ustawy praworządnościowej. To bardzo ważny egzamin dla krajowego środowiska. Tym razem już nie można mówić, że TSUE czegoś nie powiedział. Powiedział, a naszym obowiązkiem, jako państwa Unii Europejskiej, jest to orzeczenie wykonać. Tak oto i w naszej rozmowie, i w orzecznictwie doszło do zatoczenia koła, którego punktami są orzeczenie ETPC w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce oraz orzeczenie TSUE z 4 września (C-225/22), co do skutków wynikających z wadliwych powołań. ©℗

Rozmawiała Małgorzata Kryszkiewicz