600 tys. gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym – taka różnica dzielić może scenariusz wejścia w życie systemu ETS2 od ścieżki, w której, przez najbliższe cztery lata transformacja objętych nim sektorów (budynków i transportu) realizowana byłaby bez opłat za emisje.
Stawka walki o ETS2
Jak wynika z szacunków Instytutu Badań Strukturalnych (IBS), do których uzyskaliśmy wgląd, ten drugi scenariusz oznaczałby sukcesywne ograniczanie zasięgu zjawiska. To efekt – z jednej strony – wspieranych z funduszy publicznych inwestycji. Z drugiej, dynamiki zmian demograficznych. Koszty związane z objęciem opłatami za emisje indywidualnych źródeł ciepła i paliw silnikowych całkowicie zniwelują te efekty niemal w stu procentach, "mrożąc" poziom wskaźnik ubóstwa energetycznego na poziomie 12-13 proc.
Wyższe rachunki nie ominą lepiej sytuowanych gospodarstw. U progu przyszłej dekady rosnące koszty uprawnień do emisji podniosą ceny węgla ponad dwukrotnie, a gazu ziemnego o ok. 1/3 – prognozuje IBS. Niewiele mniejsza będzie skala podwyżek cen benzyny czy diesla. Unikną ich użytkownicy instalacji i pojazdów zasilanych energią elektryczną oraz mieszkańcy budynków podłączonych do miejskich sieci ciepłowniczych.
Zgodnie z przyjętymi dwa lata temu przepisami obowiązek płacenia za emisje w nowych sektorach ma wejść w życie z początkiem 2027 r. Koszty społeczne złagodzić miał Fundusz Społeczno-Klimatyczny o wartości szacowanej na ok. 87 mld euro w skali UE. W Polsce do wydania przewiduje się ok. 65 mld zł. Dodatkowo przepisy o ETS2 zakładają tzw. miękki limit cenowy emisji na poziomie 45 euro za tonę CO2, który ma obowiązywać do 2030 r. W przypadku, gdy notowania przekroczą ten pułap, z rezerwy rynkowej (MSR) uwalniane będą na dodatkowe uprawnienia, które teoretycznie powinny ostudzić rynek.
UE oczekuje korytarza cenowego
W zeszłym tygodniu szeroka koalicja unijnych stolic uznała, że to nie wystarczy i zaproponowała wzmocnienie tego narzędzia. Kilkanaście państw, w tym: Polska, Niemcy i Włochy, poparło wniosek do Komisji Europejskiej o dodatkowe mechanizmy ochrony przed wahaniami kosztów emisji. Sygnatariusze nieformalnej propozycji (tzw. non paper) reprezentują większość kwalifikowaną rządów, czyli są grupą wystarczająco silną, by zapewnić poparcie dla ewentualnych zmian legislacyjnych w Radzie UE.
„Aby rozwiać uzasadnione obawy związane z niepewnością cenową i skutkami społecznymi oraz zwiększyć akceptację społeczną systemu, należy rozważyć wprowadzenie ulepszeń jeszcze przed uruchomieniem rynku” – głosi dokument.
W tle inicjatywy są coraz liczniejsze prognozy mówiące o ryzyku bardzo szybkiego wzrostu cen uprawnień do emisji w nowym systemie. Jedna z nich, autorstwa ośrodka BloombergNEF, wskazuje, że mogłyby one sięgnąć aż 149 euro za tonę dwutlenku węgla w 2030 r., powodując znaczący wzrost rachunków dla konsumentów (średnio o 31-41 proc. za ogrzewanie, a 22-27 proc. za paliwo na tankowane na stacjach).
Wśród zaproponowanych przez kraje członkowskie rozwiązań są m.in.:
- wcześniejsze uruchomienie aukcji ETS2, które miałoby zwiększyć płynność funkcjonowania systemu oraz jego przewidywalność;
- korekta funkcjonowania MSR, w tym stopniowy mechanizm aktywujący interwencję zamiast sztywnego progu cenowego (zabezpieczenie przed nieproporcjonalnymi skutkami niewielkich odchyleń od pułapu 45 euro za tonę CO2);
- „utwardzenie” limitu poprzez zwiększenie skali lub częstotliwości uwolnień z rezerwy;
- wydłużenie funkcjonowania mechanizmu (zgodnie z obowiązującymi przepisami MSR ma wygasnąć w 2031 r.).
ETS2 z ludzką twarzą
Zdaniem Jakuba Sokołowskiego z IBS, zamiast przyspieszenia należałoby walczyć o opóźnienie aukcji. Przy uwolnieniu pieniędzy na inwestycje ze Społecznego Funduszu Klimatycznego pozwoliłoby to znacząco zredukować zapotrzebowanie na paliwa kopalne jeszcze przed wejściem w życie ETS2. To zmniejszyłoby presję cenową na gospodarstwa domowe i skalę koniecznego wsparcia – podkreśla. Ale, jak dodaje, inne rekomendacje państw – dot. m.in. łagodniejszych i częstszych interwencji na rynku uprawnień czy wydłużenia funkcjonowania rezerwy – zmierzają w dobrą stronę.
– Ugruntowanie limitu 45 euro/t to szansa na niższe koszty społeczne w tych pierwszych latach, zwłaszcza jeśli uzupełnią go mądrze wydane pieniądze ze Społecznego Funduszu Klimatycznego – uważa Robert Jeszke, wicedyrektor Instytutu Ochrony Środowiska-Państwowego Instytutu Badawczego odpowiedzialny za kwestie zarządzania emisjami. Ma jednak nadzieję, że za tym krokiem pójdą kolejne, bo nawet przy optymalnym wykorzystaniu dostępnych narzędzi polskie gospodarstwa domowe ucierpią na ETS2 bardziej niż te w innych krajach UE. – Większa skala problemu to także więcej czasu potrzebne na przeprowadzenie inwestycji. Radykalne zwiększenie zapotrzebowania na pompy ciepła, termomodernizacje itd. oznaczać będzie nieuchronnie wzrost cen i pojawienie się wąskich gardeł w łańcuchach dostaw – dodaje Jeszke.
Ciąg dalszy nastąpi? Polska w głównym nurcie
Na liście rekomendacji dla Komisji zabrakło jednak głównego postulatu podnoszonego przez polski rząd: opóźnienia wejścia w życie opłat o trzy lata. Kontynuację starań o takie rozstrzygnięcie zapowiadała w maju minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. Jak mówiła, w przypadku, w którym nie udałoby się zmienić terminu uruchomienia ETS2, celem Polski będzie uzyskanie derogacji. Również dziś słyszymy w MKiŚ zapewnienia, że wysiłki dyplomatyczne na rzecz odsunięcia ETS2 w czasie będą nadal podejmowane, a budowanie w tej sprawie koalicji trwa. Dotąd apetyt na opóźnienie opłat w czasie sygnalizowało jednak, oprócz Polski, tylko kilka mniejszych państw, m.in. Czechy, Słowacja i Estonia.
Jedną z podstawowych zalet, którą z punktu widzenia unijnych instytucji mają rekomendacje przedstawione przez państwa członkowskie w zeszłym tygodniu, jest fakt, że ich realizacja nie wymaga zmian w dyrektywie ETS, uwikłanej w gąszcz sprzecznych interesów. – Obawa przed jej "otwieraniem", zwłaszcza w zakresie dotyczącym tej najbliższej perspektywy, jest nawet w tych państwach i środowiskach politycznych, które co do zasady nie miałyby nic przeciwko opóźnieniu ETS2 – mówi nam osoba z wieloletnim doświadczeniem w Brukseli. Stosunkowo łatwą ścieżką byłoby opóźnienie wejścia w życie systemu o rok, bo taką opcję, w przypadku wystąpienia wysokich cen paliw w pierwszej połowie 2026 r., przewiduje dyrektywa w obecnym kształcie. Ale sięgnięcie po ten argument wymagałoby woli politycznej Komisji, której dziś, w ocenie naszych rozmówców, nie widać.
Mimo to w rządzie dominuje optymizm. – Jeszcze rok temu rozmowa o jakichkolwiek zmianach w nowym systemie opłat wydawała się misją straceńczą. Dziś płyniemy raczej w głównym nurcie, panuje szeroka zgoda, że coś zrobić trzeba – mówi DGP Jan Szyszko, wiceminister funduszy i polityki regionalnej. Od innej osoby z rządu słyszymy nawet, że po zakończeniu prezydencji, która zgodnie z unijnym obyczajem musi dbać o pozory bezstronności, Polska będzie odważniej podnosić postulat całkowitego odstąpienia od ETS2. – Prawdopodobieństwo dalszych kroków UE mocno wzrosło – przekonuje nasz rozmówca.
Wąskie okno na dyplomatyczną ofensywę
– Nie wierzę w opóźnienie. Nie ma żadnego większego bloku, który mógłby poprzeć ten postulat. Na dziś propozycje, które trafiły do KE, to maksimum tego, co jest do ugrania – kontruje Maciej Burny, szef firmy doradczej Enerxperience, w przeszłości związany z PGE, gdzie odpowiadał m.in. za kwestie regulacyjne oraz kierował brukselskim przedstawicielstwem spółki.
Układ sił znacząco zmieniłoby poparcie dla anulowania lub odsunięcia w czasie ETS2 przez jedno z dużych państw członkowskich. Za potencjalnego sojusznika uważana jest – jak słyszymy nieoficjalnie – Francja, gdzie 2027 będzie rokiem wyborów prezydenckich. – Obciążenie dodatkowymi kosztami gospodarstw, które zainwestowały w ostatnich latach wymianę bardziej emisyjnych źródeł ciepła na instalacja gazowe, nie będzie popularne. I to nie jest tylko problem Polski – mówi osoba z polskiej administracji.
Ale w ocenie osób zaangażowanych w dyplomatyczne wysiłki w tej sprawie masa krytyczna powstanie dopiero w przyszłym roku. W drugim półroczu Komisja ma zaplanowaną rewizję dyrektywy ETS (jej głównym celem ma być rozwiązanie kwestii wyczerpujących się uprawnień do emisji dla energetyki i przemysłu, oraz innych wyzwań dotyczących kolejnej już dekady). ©℗