Dziś cena prądu dla gospodarstw domowych jest zamrożona na poziomie 500 zł/MWh do końca września. Następnie obowiązywać miały nowe taryfy, które spółki powinny przedstawić do końca lipca. W zeszłym tygodniu Sejm przyjął jednak tzw. ustawę wiatrakową, a do projektu dodano zapis o mrożeniu cen energii w czwartym kwartale 2025 r.

900 mln zł zabezpieczone na mrożenie cen energii

Minister klimatu i środowiska, Paulina Hennig-Kloska, mówiła na antenie Polskiego Radia: „koszt, w zależności od taryf, szacujemy na 500–850 mln zł. Mamy zabezpieczone w oszczędnościach 900 mln zł”. - Mamy przeczucie graniczące z pewnością, że ceny na rynkach jeszcze nie spadają tak bardzo, jak byśmy chcieli – mówi wiceminister klimatu Miłosz Motyka. Z kolei PiS zapowiedział projekt mrożący ceny prądu na poziomie 412 zł dla gospodarstw domowych.

- Mrożenie cen zostało wprowadzone jako interwencja na kryzys energetyczny, który zaczął się jesienią 2021 r. i został spotęgowany przez pełnoskalowy atak Rosji na Ukrainę. Ceny gazu były w 2022 r. nawet dziesięciokrotnie wyższe niż rok wcześniej, więc mrożenie cen było dobrym rozwiązaniem – mówi DGP Jędrzej Wójcik z Forum Energii. Dodaje, że dziś jesteśmy jednak w innej sytuacji: ceny energii na rynku hurtowym spadają. - Weszliśmy w fazę postkryzysową i nie ma większego powodu, żeby kontynuować ten mechanizm – stwierdza. Zauważa, że jeśli mrożenie cen nie będzie kontynuowane, to zgodnie z tegorocznymi taryfami rachunki mogą wzrosnąć o ok. 20–30 zł miesięcznie. - Jednak już w przyszłym roku, czyli od stycznia 2026 r., nowe taryfy powinny zbliżyć się ponownie do 50 gr/kWh, co będzie powrotem do obecnego stanu – mówi.

Miliony, zamiast na mrożenie cen, można przeznaczyć na inne działania

- W normalnych, stabilnych warunkach prąd jest towarem, który w Polsce i tak pozostaje pod kontrolą, ponieważ taryfy sprzedawców zatwierdza prezes Urzędu Regulacji Energetyki – tłumaczy Michał Smoleń z Fundacji Instrat. Według niego setki milionów złotych, które mamy przeznaczyć na mrożenie cen w czwartym kwartale, mogłyby zostać wykorzystane na bardziej skuteczne działania. Jakie? - Precyzyjne wsparcie najuboższych rodzin lub specjalne taryfy dla gospodarstw domowych korzystających z pomp ciepła. Te ostatnie ponoszą obecnie koszty emisji CO2 w ramach systemu ETS dla ciepłownictwa systemowego, w przeciwieństwie do osób ogrzewających gazem lub węglem, które nie są jeszcze obciążone analogicznymi opłatami w ramach ETS 2 – mówi Smoleń.

- Paradoksalnie, najwięcej dopłacamy do rachunków najzamożniejszym, którzy zużywają najwięcej energii. Nie jest to więc rozwiązanie społecznie sprawiedliwe – zauważa Wójcik. I dodaje, że skupiamy się na mrożeniu cen energii, podczas gdy koszty ogrzewania dla przeciętnego gospodarstwa domowego są dwa razy wyższe niż rachunek za prąd.

Spółki energetyczne o mrożeniu cen energii: nie będzie miało istotnego wpływu

PGE Obrót deklaruje, że „jest w pełni przygotowana do wdrożenia rozwiązań związanych z mrożeniem cen w 4 kwartale”, a obecnie jest na etapie analiz związanych z wnioskiem taryfowym na czwarty kwartał, który spółka ma złożyć do końca lipca.

Z kolei Bartosz Krysta, wiceprezes ds. handlowych w Enea S.A., zauważa, że przedłużenie mrożenia cen nie będzie miało istotnego wpływu na wyniki spółek obrotu, ponieważ równolegle zostanie utrzymany mechanizm rekompensat. - Warto jednak zauważyć, że dalsze stosowanie ceny maksymalnej może w dłuższej perspektywie ograniczać konkurencyjność rynku. Może także wpływać na postawy konsumenckie, osłabiając świadomość odbiorców co do realnych kosztów i wyzwań funkcjonowania krajowego systemu elektroenergetycznego oraz rynku hurtowego – dodaje.

Inaczej mówiąc: skoro konsumenci mają zagwarantowaną stałą cenę, a sprzedawcy otrzymują rekompensaty z budżetu, nie mają motywacji do obniżania cen czy poprawy ofert.

Czy prezydent przychylniej spojrzy na ustawę wiatrakową?

Zapis o mrożeniu cen, który pojawił się w ustawie wiatrakowej, miał skłonić prezydenta do podpisania ustawy. - Ale podobna próba nie powiodła się już w 2023 r. Prezydent już publicznie opisał to posunięcie jako próbę wymuszenia podpisu – stwierdza Michał Smoleń. Dodaje, że polityczny koszt weta obniża także fakt, że wygaśnięcie mrożenia nie doprowadzi w tym momencie do dramatycznego wzrostu cen dla odbiorców.

Według Wójcika ustawa wiatrakowa to legislacyjny "bigos". – Łączy w sobie szereg różnych rozwiązań: zmniejszenie minimalnej odległości turbin wiatrowych od zabudowy, mechanizmy korzyści dla społeczności lokalnych, uproszczenie procedur inwestycyjnych, wsparcie dla biogazu i biometanu, a także przedłużenie mechanizmu mrożenia cen energii – wymienia. I dodaje, że choć każdy z tych elementów poza mrożeniem cen jest potrzebny z perspektywy długofalowej polityki energetycznej, to połączenie ich w jednym akcie prawnym niesie ryzyko, że całość zostanie odrzucona w całości.

W uzasadnieniu poprawki czytamy, że przedłużenie mrożenia cen energii zapewni gospodarstwom domowym „odpowiednie wsparcie w okresie przejściowym, czyli zanim nastąpią pozytywne efekty aktualizacji przepisów o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych”.

Smoleń uważa jednak, że rozbudowa wiatraków przyczyni się do tańszej energii w dłuższej perspektywie. - Jednak łączenie tego bezpośrednio z mrożeniem cen jest błędne – efekty ustawy wiatrakowej będą widoczne za kilka lat, a nie miesięcy. Komunikując korzyści transformacji energetycznej, należy stawiać na uczciwość i realizm, by nie podważyć zaufania społecznego do tego procesu nierealistycznymi obietnicami taniej energii w krótkim czasie – tłumaczy.