Notowania spółek giełdowych pikują. W ocenie ekspertów przyczyniają się do tego zapowiedzi polityków. W grę może wchodzić nawet odpowiedzialność karna zarządzających firmami
/>
WIG 20 zanotował wczoraj najniższy wynik od sześciu lat. Szczególna sytuacja dotyczy energetyki.
Od początku roku rząd Platformy Obywatelskiej szukał sposobu na uratowanie kopalń. Miały w tym pomóc inwestycje spółek energetycznych uzależnionych od Skarbu Państwa. Wówczas politycy PiS nieoficjalnie mówili, że za brak odcięcia się od planów rządu przez zarządzających firmami – a co za tym idzie, za spadki notowań na GPW – można rozważać nawet zastosowanie odpowiedzialności karnej. Chodzi o art. 296 kodeksu karnego, który określa odpowiedzialność osób decyzyjnych za nadużycie uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nich obowiązku, które doprowadza do wyrządzenia spółce szkody majątkowej. Może za to grozić od 3 miesięcy do 5 lat więzienia, a jeżeli wyrządzona szkoda jest wielkich rozmiarów, zagrożenie wzrasta do 10 lat pozbawienia wolności.
Teraz sytuacja się odwraca: władzę w spółkach energetycznych lada moment przejmą nominaci PiS. Powraca więc pytanie, czy udział w ratowaniu kopalń można by traktować jako przestępstwo.
Zapowiedź bez słów
Premier Beata Szydło w exposé sporo mówiła o górnictwie, zaś niewiele o przyszłości spółek energetycznych. Zdaniem ekspertów świadczy to o tym, że to właśnie na nich spocznie ciężar ratowania kopalń, np. w formie sfinansowania utworzenia specjalnej spółki, która przejmie część zakładów.
– Gdyby miało być inaczej, pani premier na pewno by o tym wspomniała – wskazuje prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.
Dodaje, że plan ratunkowy zapewne będzie podobny do tego poprzedniej ekipy. I najpewniej problemem również będzie stanowisko Komisji Europejskiej, która może uznać ratunek poprzez inwestycje poczynione przez inne spółki zależne od Skarbu Państwa za niedozwoloną pomoc publiczną.
Jak słyszymy, nowy minister energetyki sam nie wie jeszcze dokładnie, jak z jednej strony zrealizować obietnicę ratowania górnictwa, a z drugiej – nie zaszkodzić sektorowi energetycznemu.
– Bez wątpienia fatalna sytuacja spółek energetycznych na giełdzie wynika z niepewności, czy i w jakim wymiarze wezmą one udział w tym planie – twierdzi prof. Gomułka.
Podobnie uważa dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. Jej zdaniem kwestie polityczne wpłynęły na decyzje akcjonariuszy i inwestorów.
– Tuż po exposé mówiono, że nie odbiło się ono niekorzystnie na notowaniach. Teraz widzimy, że wpływ zapowiedzi jest widoczny, tyle że ujawnił się z opóźnieniem – twierdzi Starczewska-Krzysztoszek.
Jak wskazuje, jednym z powodów spadków spółek energetycznych jest zapowiedź premier Szydło, iż o miliard złotych zwiększony zostanie pobór dywidend. Oznacza to, że spółki energetyczne będą miały mniej pieniędzy na inwestycje, zaś wypłacone środki zostaną przeznaczone na bieżące potrzeby gospodarcze rządu.
– To ułamek tego, co spółki powinny zainwestować w rozwój swojej działalności, ale pokazuje trend. Zamiast wzmacniać energetykę, rząd planuje ją osłabić – komentuje główna ekonomistka Lewiatana.
Ryzyko menedżerów
Eksperci nie mają wątpliwości: lada dzień czekają nas roszady w zarządach i radach nadzorczych spółek. I tajemnicą poliszynela jest, że nowo wybrani do władz biznesu energetycznego będą musieli zaakceptować udział w ratowaniu górnictwa.
To jednak zdaniem ekspertów duże ryzyko dla zarządzających. Mateusz Bednarz, radca prawny w JSLegal, zaznacza, że gdy w grę wchodzi prawo karne, należy wystrzegać się generalizowania. Jednak w zakresie odpowiedzialności menedżerów w związku z zaangażowaniem spółek w projekt czy to Nowej Kompanii Węglowej, czy innej formy ratowania górnictwa, nie można wykluczać zastosowania art. 296 kodeksu karnego.
Przestępstwo to można popełnić zarówno umyślnie, jak i nieumyślnie. Wystarczy więc, że decyzja biznesowa będzie w oczywisty sposób błędna: same intencje zarządzającego będą bez większego znaczenia. Wytłumaczeniem nie może być tu presja większościowego akcjonariusza. Tej bowiem profesjonalny menedżer nie może ulegać. Musi dbać o interes wszystkich akcjonariuszy, w tym mniejszościowych.
Ci zaś w odniesieniu do sytuacji w spółkach energetycznych są zaniepokojeni. Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych w podsumowaniu exposé nowej premier zwróciło uwagę, że rząd wiele nadziei pokłada właśnie w spółkach energetycznych. Zdaniem SII to ten sektor zajmie się wszystkim, co kosztowne: i zapłaci wyższe dywidendy, i zaangażuje się w ratowanie górnictwa. To zaś małym inwestorom jest wybitnie nie na rękę.
Mecenas Bednarz uważa, że przy ocenie, czy doszło do sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej, należy brać pod uwagę przeznaczenie pieniędzy. I jeśli poszłyby na premie górnicze, a nie na działalność operacyjną, zwiększa się ryzyko zarzutów.
Adwokat Dawid Korczyński jednak zaznacza, że art. 296 k.k. nie może w sztuczny sposób blokować inwestycji.
– Nie o to chodzi, aby władze spółki unikały wszelkiego ryzyka, bo to jest wpisane w prowadzenie biznesu, lecz o to, by było ono podejmowane w przemyślany sposób, w którego powodzenie menedżer wierzy – tłumaczy Korczyński.
Do tej pory zresztą próżno szukać głośnych przykładów postępowań karnych wytaczanych menedżerom spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa za działanie na ich szkodę.