Zdaniem wicepremiera, ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina, studia medyczne - jako jedyne - powinny być płatne. Student otrzymywałby jednak państwowe stypendium w pełni pokrywające koszty nauki, które po zakończeniu edukacji musiałby odpracować w Polsce (po kilku latach byłoby ono umarzane). Gdyby młody lekarz zdecydował się wyjechać za granicę, wówczas musiałby zwrócić koszt stypendium.
W wydanym w piątek oświadczeniu OZZL ocenił, że propozycja wprowadzenia odpłatnych studiów medycznych jest "bezprawna" i "dyskryminująca jedną grupę społeczną, to jest studentów medycyny".
"Jest to w praktyce propozycja karania tych osób, które chcą zostać lekarzami" - ocenia OZZL. Związek poinformował, że w najbliższych dniach zwróci się do premier Beaty Szydło o ustosunkowanie się do propozycji Gowina.
Zdaniem związku, zapowiedzi te mogą spowodować wzrost emigracji lekarzy, zmniejszenie zainteresowania studiami medycznymi wśród osób mniej zamożnych, a także zwiększenie niedoboru lekarzy w Polsce.
Celem zaproponowanej przez MNiSW zmiany jest powstrzymanie emigracji wykształconych w Polsce lekarzy do zamożniejszych krajów, np. Francji, Niemiec lub Norwegii.
W czwartek rzeczniczka ministerstwa zdrowia Milena Kruszewska poinformowała PAP, że resort analizuje pomysł MNiSW i zasięga opinii ekspertów. "Nie jesteśmy krytyczni. Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo pacjentów" - zaznaczyła.
Tego samego dnia po południu rzecznik resortu nauki Katarzyna Zawada zapewniła PAP, że MNiSW nie zamierza wprowadzać odpłatności za studia. "Takich pomysłów w resorcie nie ma. Zgodnie z artykułem Konstytucji RP 70 ust. 2. nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna" - powiedziała.
To już kolejny raz, gdy powraca dyskusja nad możliwością wprowadzenia odpłatności za studia medyczne. Dokładnie przed rokiem Gowin analogiczną propozycję przedstawiał w jednym z wywiadów. Resort nauki szacował, że wykształcenie lekarza kosztuje co najmniej 500 tys. zł.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł komentował wówczas, że obciążanie młodych lekarzy kosztami kształcenia nie jest dobrym rozwiązaniem, a zakaz wyjazdu z kraju czy odpracowywanie studiów nie zahamują ich emigracji. Wskazywał, że receptą na niedobory kadrowe w niektórych specjalizacjach medycznych jest zwiększanie naboru na polskojęzycznych studiach medycznych.
Z propozycją, by lekarze po zakończeniu rezydentury byli zobowiązani do pracy w Polsce przez określony czas, do ministra zdrowia przed rokiem występowała również ówczesna rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska. Zwracała uwagę, że w Polsce brakuje wielu specjalistów, m.in. pediatrów, chirurgów, diabetologów i lekarzy rodzinnych.
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz przekonywał wówczas, że głównym czynnikiem emigracji lekarzy nie są warunki finansowe, ale nadmierna biurokracja i nierespektowanie dopuszczalnego czasu pracy. Podkreślał, że zaświadczenia potrzebne do podjęcia pracy w innych krajach UE odbierają nie tylko rezydenci i młodzi lekarze, lecz także doświadczeni specjaliści, co potwierdza, że przesłanki ekonomiczne nie są głównym powodem emigracji.