Zgodnie z projektem refundacja leku będzie uzależniona od stanu klinicznego pacjenta. Obecnie część specyfików jest dostępna dla chorych ze zniżką tylko w tych wskazaniach medycznych, w których zostały zarejestrowane przez producenta.
Lekarze proponują także, aby wprowadzić mechanizm zwrotu pacjentom wydatków poniesionych w danym roku ponad maksymalny pułap dopłat do leków refundowanych. Ten miałby wynosić trzykrotność płacy minimalnej, czyli obecnie 5040 zł. Po jego przekroczeniu NFZ zwracałby chorym nadwyżkę.
– Wprowadzenie ograniczenia w wydatkach pacjenta na leki na poziomie trzech minimalnych pensji będzie trudne zarówno z logistycznych, jak i politycznych powodów. Rozwiązanie to wymaga nie tylko większych środków budżetowych, ale także bardzo szczelnego systemu informacji o wydatkach pacjentów na leki. Jest on tworzony, ale jego prawidłowe wdrożenie jeszcze potrwa – podkreśla Łukasz Sławatyniec, adwokat, kierujący praktyką farmaceutyczną w kancelarii Deloitte Legal.
Zgodnie z projektem lekarze mieliby też mniej biurokratycznych obowiązków. Nie musieliby wskazywać na recepcie poziomu odpłatności za dany specyfik (np. ryczałt, 30 lub 50 proc.).
– Zmiana jest pożądana, bo ani lekarz, ani aptekarz nie odpowiadają za te poziomy. Jednakże lekarz powinien w jakiś sposób wskazywać na recepcie informację, na podstawie której farmaceuta wiedziałby, czy lek sprzedać pacjentowi za ryczałt, czy określony procent ceny – podkreśla Łukasz Sławatyniec.
Etap legislacyjny
Projekt przed I czytaniem w Sejmie