Przedsiębiorstwa zwalniały trzeci miesiąc z rzędu. W III kwartale odeszło z nich 17,3 tys. osób. Zatrudnionych jest nadal 5 mln 514 tys. osób – podał GUS.
– Powodem spadku popytu na pracę była słabnąca dynamika inwestycji. To efekt wyhamowania tempa wzrostu jej wszystkich trzech składowych: inwestycji mieszkaniowych, przedsiębiorstw i publicznych – ocenia Adam Czerniak, ekonomista Kredyt Banku.
Podobnie jak w sierpniu, najtrudniejsza sytuacja była w branży budowlanej. – W trzecim kwartale liczba zatrudnionych zmniejszyła siętam o ok. 10 tys. osób, co oznacza, że zwolnienia w tej branży odpowiadają za ponad połowę spadku zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw – dodaje.
Skala zwolnień w firmach budowlanych zwiększy się jeszcze w ostatnich trzech miesiącach roku, gdy na ograniczenie publicznych wydatków inwestycyjnych nałoży się sezonowy spadek popytu. W 2013 r. w związku z wygaśnięciem programu „Rodzina na swoim” popyt na mieszkania jeszcze się obniży. Inwestycje infrastrukturalne także nie ruszą. W efekcie, jak szacują eksperci, branża może w tym i przyszłym roku zwolnić ponad 100 tys. osób. A w dużych firmach budowlanych (ponad dziewięciu zatrudnionych) pracuje dziś ponad 470 tys. osób. W poniedziałek jedna z największych – Polimex-Mostostal – poinformowała, że chce zwolnić 20 proc. załogi. Odejdzie 1,8 tys. osób.
Ale nie tylko budowlanka ma problemy. Coraz więcej firm z innych sektorów mówi o zwolnieniach. Motoryzacja – np. Fiat – rezygnuje z pracowników czasowych. Przewozy Regionalne zwolnią 1,3 tys. osób na południu Polski.
Redukcje dotyczą też sektora finansowego – m.in. Citi Handlowy, Nordea, BNP Paribas, DnB Nord. Zamykanie oddziałów także u nich oznacza zwolnienia.
Nawet PGE poinformowała, że do 2016 r. z powodu restrukturyzacji zwolni 10 tys. osób, niemal co czwartą osobę z załogi. Zwalnia też sektor przetwórstwa przemysłowego. – W efekcie oczekujemy, że stopa bezrobocia na koniec tego roku wzrośnie do 13,4 proc., z 12,5 proc. na koniec 2011 r. – mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku.
W tej sytuacji nie ma mowy o naciskach płacowych. Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw we wrześniu wyniosło 3640 zł. Spadało, tak jak zatrudnienie, trzeci miesiąc z rzędu. W porównaniu z sierpniem przeciętna płaca była o 46 zł niższa. W porównaniu z czerwcem – niższa o 114 zł. I choć rok do roku mamy jej wzrost – o 1,6 proc., to realnie zarabiamy coraz mniej. – Po skorygowaniu o zmiany cen, wynagrodzenia w firmach spadły o 2,1 proc. wobec spadku o 1,1 proc. r./r. w sierpniu. Tym samym średnia realna dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw w całym trzecim kwartale tego roku wyniosła minus 1,6 proc. r./r. i ukształtowała się na poziomie najniższym od czwartego kwartału 2004 r. – wylicza Adam Czerniak.
W opinii ekspertów w czwartym kwartale nie tylko będzie rosło bezrobocie, lecz także będzie obniżała się dynamika płac. W efekcie spadnie popyt wewnętrzny, co jeszcze bardziej pogorszy sytuację w przedsiębiorstwach.