Inteligentne zabawki przeznaczone dla dzieci zbierają dużo danych o nich i mogą stanowić zagrożenie dla prywatności dziecka, często bowiem są podłączone do internetu, a niezabezpieczone odpowiednio - mówi w rozmowie z PAP kierownik Zespołu projektów społecznych w NASK Anna Rywczyńska.

Jak podkreśla ekspertka, coraz częściej analogicznie do internetu rzeczy mówi się o tzw. internecie zabawek.

Internet rzeczy (Internet of Things) to połączone ze sobą różne urządzenia przekazujące sobie dane, bez udziału człowieka, za pośrednictwem internetu. Najczęściej wśród połączonych urządzeń wymienia się sprzęt AGD: pralki, lodówki, telewizory, inteligentne liczniki prądu, samochody, domy, różne elementy infrastruktury miast itp. Według różnych szacunków do w 2020 r. do sieci ma być podłączonych od 25 mld do 50 mld urządzeń, a w 2019 r. rynek internetu rzeczy ma być wart 1,3 bln dolarów.

W ramach internetu rzeczy do sieci włączane są coraz częściej zabawki. Jak powiedziała Rywczyńska, na rynku dostępne są już różnego rodzaju inteligentne zabawki przeznaczone dla dzieci w różnym wieku, w wielu wypadkach wyposażone w mikrofony, kamery rejestrujące i zapisujące zdjęcia dziecka, głosy i wypowiedzi bawiących się nimi dzieci. Wiele z nich sprzedawanych jest z aplikacjami, których używanie wymaga rejestracji w sieci. Zabawki takie łączą się z internetem za pomocą domowych sieci wifi.

Z przeprowadzonych przez NASK badań pilotażowych w ramach projektu "Cyfrowa rodzina: Internet zabawek – wsparcie dla rozwoju dziecka czy zagrożenie" wynika, że technologia smart jest coraz bardziej powszechna w naszym życiu. Prawie 56 proc. badanych ma inteligentne(smart) telewizory, 20 proc. ma lodówkę lub pralkę typu smart, a zabawki z możliwością podłączenia do sieci posiada ponad 10 proc. ankietowanych. Projekt składa się kilku elementów; testów wybranych zabawek i sprawdzaniu jak faktycznie pobierają informacje, analizy regulaminu prywatności i sprawdzenia funkcjonalności zabawek.

Rywczyńska powiedziała, że tzw. internet zabawek, jako część internetu rzeczy bazuje na technologii internetowej w związku z tym dotyczą go wszystkie problemy związane z cyberprzestępczością m.in. kradzieże zapisanych w zabawkach danych. "Zabawka ma być tania, dlatego nigdy nie będziemy mówić o takich zabezpieczeniach, o których mówimy w innych rozwiązaniach" - dodała.

Jak podkreśliła, rodzice, którzy chcą kupić takie zabawki, powinni podejmować decyzje bardzo świadomie. "Sprawdzić, jakie dane zabawka pobiera, w jaki sposób można wyłączyć np. kamerę czy mikrofon. I przede wszystkim przeczytać regulaminy dotyczące ochrony danych, które te zabawki pobierają. W uzasadnionych przypadkach, kiedy mamy wątpliwości, lepiej zrezygnować z zakupu takiej zabawki" - powiedziała.

"Również dzieci powinny być świadome, że takie zabawki zbierają dane" - dodała.

Efektem badań NASK-u będzie m.in. darmowy poradnik, które ma zawierać informacje i porady dotyczące bezpieczeństwa związanego z inteligentnymi zabawkami podłączanymi do sieci. Gotowy ma być do końca roku.

W 2015 r. firma VTech z Hong Kongu, specjalizująca się w sprzedaży cyfrowych zabawek online przyznała, że włamano się do jej baz danych i ukradziono ponad 6 mln kont dziecięcych oraz podłączonych do nich 5 mln kont rodziców. Z ukradzionych danych cyberprzestępcy byli w stanie odtworzyć informacje, pozwalające na identyfikację takich danych jak imiona, nazwiska dzieci, ich wiek i płeć, zdjęcia, wiadomości chat.

Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK) zajmuje się działalnością szkoleniową, edukacyjną oraz popularyzatorską związaną z internetem i zagrożeniami, jakie mogą się w nim pojawić.