Ministerstwo Sprawiedliwości wycofało z sądów tablicę alimentacyjną. Informację tę przekazał w piątek rzecznik rządu, Adam Szłapka, po posiedzeniu Rady Ministrów. Przyznał, że narzędzie wywołało wiele kontrowersji i wymaga dalszych konsultacji.
W środę Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało tablicę do sądów apelacyjnych. Miała ona ułatwić sędziom wyliczanie wysokości alimentów. W internecie jednak natychmiast rozpętała się burza. Na propozycję resortu spadła fala krytyki. Szybko zaczęto na jej podstawie obliczać, ile pieniędzy pozostanie rodzicowi po opłaceniu alimentów zgodnie z przedstawionymi stawkami. Z niektórych wyliczeń wynikało, że w pewnych przypadkach będą to naprawdę skromne kwoty. Z kolei rodzic z zasobnym portfelem mógłby płacić relatywnie niewiele. Pojawił się również zarzut, że resort pomylił kwoty brutto z netto.
Tablica poniosła fiasko
Przypomnijmy, tablica alimentacyjna opracowana przez MS nie będzie stanowić źródła prawa. Ma to być narzędzie pomocnicze, mające ułatwić orientację w typowych wysokościach alimentów, zależnych od trzech czynników: dochodu osoby zobowiązanej, wieku dziecka oraz liczby potomstwa.
Resort tłumaczy, że tablica powstała na wniosek środowisk sędziowskich, rodzicielskich oraz ekspertów prawa rodzinnego, we współpracy z Instytutem Wymiaru Sprawiedliwości.
Sędziowie będą mogli z niej korzystać, ale nie będą mieli takiego obowiązku. Za każdym razem bowiem to konkretny orzekający decyduje, czy zasądzić alimenty i w jakiej wysokości. Tablica ma przedstawiać jedynie orientacyjne kwoty i stanowić pomoc zarówno dla sądów, jak i dla rodziców. Nie będzie wpływać automatycznie na wysokość już orzeczonych alimentów.
Ministerstwo przypomina również, że zgodnie z art. 87 par. 3 pkt 1 kodeksu pracy, potrącenia z wynagrodzenia za pracę mogą być dokonywane maksymalnie do wysokości trzech piątych płacy netto. Z kolei przeciętna wartość zasądzonych alimentów na dziecko – według danych GUS za 2024 r. – wyniosła 1460 zł.
Obowiązujące przepisy nie określają formy, w jakiej sąd powinien ustalać wysokość tego typu zobowiązań. Sędzia może więc odnieść się do stawek, jakie zaproponuje resort, ale nie jest do tego zobowiązany. Każda sprawa wymaga indywidualnej oceny, z uwzględnieniem sytuacji dziecka oraz możliwości finansowych rodzica.
– Prace nad tablicą trwały już od kilku lat i były analizowane także w czasie poprzednich rządów. Jej ogłoszenie to realizacja postulatu społecznego oraz próba uporządkowania praktyki orzeczniczej w jednym z najczęstszych typów spraw rodzinnych – podkreślała Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, wiceministra sprawiedliwości.
Zapewniała również, że tablica nie będzie ograniczać niezależności sędziowskiej. Po jej opublikowaniu nadal możliwe będzie indywidualne podejście do każdej sprawy – z uwzględnieniem jej specyfiki i wyjątkowych okoliczności. Nowe narzędzie będzie mieć na celu zwiększenie przejrzystości i umożliwienie osiągnięcia porozumienia bez konieczności angażowania sądu. W praktyce oznacza to, że rodzice – korzystając z przygotowanych przez MS wyliczeń – będą mogli szybciej ustalić wysokość alimentów na podstawie obiektywnych kryteriów, a sądy zyskają punkt odniesienia przy ocenie zasadności żądania. ©℗