I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska uważa, że projektowane przepisy dotyczące wynagrodzeń sędziów najdotkliwiej uderzają w tych orzekających w sądach rejonowych oraz w referendarzy sądowych. Dlatego zleciła przygotowanie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie.

"Propozycja rządu zakłada, że sędzia Sądu Najwyższego będzie zarabiał "po podwyżce" prawie 3 tysiące mniej, niż to wynika z ustawy o SN" - powiedziała w rozmowie z Interią I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. "Nie robiłabym problemu, gdyby sprawa dotyczyła tylko sędziów SN"- dodała. Jej zdaniem, projektowane przepisy najdotkliwiej uderzają w sędziów orzekających w sądach rejonowych oraz w referendarzy sądowych. "Oni są najdotkliwiej poszkodowani tym niekonstytucyjnym majstrowaniem przy ustawach ustrojowych. Referendarze zwrócili się do mnie z prośbą o wsparcie i mogą być pewni, że będę ich bronić. To w imieniu tych grup zawodowych występuję, a nie w interesie polityków w togach czy tych, którzy uważają się za 'nadzwyczajną kastę'" - podkreśliła sędzia. Jej zdaniem, ustrojowy mechanizm ustalania wynagrodzenia sędziowskiego jest ważną gwarancją niezależności władzy sądowniczej od władzy wykonawczej i nie może być "zawieszany" przez epizodyczną regulację.

Manowska zapowiedziała, że zamierza skorzystać ze wszystkich przysługujących jej kompetencji i "na wszelki wypadek" zleciła już przygotowanie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Sędzia odniosła się też do szeroko komentowanej procedury losowania kul z nazwiskami sędziów. "Prawda jest taka, że gdyby prawo nie przewidziało pełnej transparencji tego losowania, wówczas w podobnie szyderczym tonie kwestionowano by jego uczciwość" - powiedziała. "Obecnie malkontentom pozostały jedynie docinki o 'sierotce Marysi'" - podsumowała.

W rozmowie poruszono też kwestię zapisu w kamieniach milowych do Krajowego Planu Odbudowy, tego, że sędziowie powinni mieć gwarancję, iż ich pytania prejudycjalne do TSUE nie będą karane przez rzeczników dyscypliny. Zdaniem prezes SN, sędziowie w wielu krajach Unii chcieliby mieć tak daleko idący immunitet, jak polscy, gdyż polskie prawo chroni sędziów nawet w przypadku wydania orzeczenia w oparciu o błędną wykładnię prawa, błędne ustalenia faktyczne lub dowodowe.

"Warto jednak zastanowić się, jak należałoby adekwatnie traktować sytuację, gdy sędzia instrumentalnie wykorzystuje procedurę pytań prejudycjalnych, kierując się nie dobrem stron w postępowaniu, ale poglądami politycznymi, które w swoim przekonaniu uznaje za słuszne" - powiedziała Manowska.(PAP)

Autor: Luiza Łuniewska

lui/ mir/