Setki milionów złotych dopłacanych przez rząd do programu preferencyjnych kredytów mieszkaniowych, dzięki nowemu programowi „Mieszkanie dla młodych” (MdM) zamienią się w zyski dla budżetu – twierdzi resort budownictwa. Dopłata z budżetu państwa może sięgnąć nawet 20 proc. wartości kredytu.
Setki milionów na „Rodzina swoim”
/
DGP
W dokumencie towarzyszącym projektowi założeń programu, podpisanym przez wiceministra Piotra Stycznia, resort budownictwa szacuje, że z MDM będzie korzystać ok. 35 tys. osób rocznie. W przyszłym roku budżet ma wydać na dopłaty niespełna 500 mln zł. Państwo wyjdzie jednak na plus już w 2017 r., a w 2020 r. dzięki zmianom w zasadach wspierania budownictwa będzie ponad 120-mln nadwyżka w budżecie. To efekt likwidacji systemu zwrotu VAT, który dziś rekompensuje koszty zakupu materiałów budowlanych związane z podwyżką tego podatku w 2004 r.
Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu budownictwa, podkreśla, że podane w ministerialnym dokumencie kwoty nie są deklaracjami rządu dotyczącymi skali finansowania programu. Ze względu na szacowane mniejsze zainteresowanie nowym sposobem wspierania budownictwa niż likwidowaną właśnie „Rodziną na swoim” – wydatki państwa na wspieranie zakupu mieszkań będą się stopniowo zmniejszać. MdM będzie dostępne tylko dla kupujących nowe mieszkania, więc grupa potencjalnych kredytobiorców znacznie się zmniejszy.
Wpływy programu MdM na budżet
/
DGP
W najbliższych latach budżet będzie jednak dopłacał nie tylko do „Mieszkania”, ale i do „Rodziny”. W tym drugim przypadku mówimy o kwocie rzędu 700 mln zł w skali roku. W ciągu trzech kwartałów bieżącego roku na dopłaty do „Rodziny na swoim” poszło ponad pół miliarda złotych. Według stanu na koniec września dopłatami było objętych już 160 tys. kredytów. Do zamknięcia „Rodziny”, czyli do końca tego roku, ich liczba z pewnością wyraźnie się zwiększy. Problem w tym, że ponieważ dopłaty są przyznawane na osiem lat, a liczba kredytów z dopłatami rośnie tak naprawdę dopiero od 2009 r., to w ciągu czterech – pięciu lat budżet nie odczuje ulgi wskutek likwidacji tego mechanizmu.
Zdaniem Jacka Furgi ze Związku Banków Polskich rząd miałby lepsze efekty, gdyby wspierał oszczędzanie na zakup mieszkań, a nie kredyty na nieruchomości. W dodatku – jak planuje się w nowym systemie – wyłącznie z rynku pierwotnego. – To będzie finansowanie marży dewelopera – ostrzega ekspert.
– Programy mieszkaniowe powinny być obliczone na co najmniej kilkanaście lat, a nie na kilka, jak u nas – kwituje Lech Gajewski, szef banku Nykredit w Polsce.
Pierwsze komentarze, jakie pojawiły się po zapowiedziach zastąpienia „Rodziny na swoim” nowym programem dla osób kupujących lokal na kredyt – „Mieszkanie dla młodych”, wskazywały, że ten pierwszy jest dla beneficjentów korzystniejszy.
Ponieważ do „Rodziny na swoim” można będzie wejść tylko do końca tego roku, takie zapowiedzi wzmagają popyt na kredyty. Tymczasem już pierwsze trzy kwartały były pod względem liczby nowych uczestników programu bardzo dobre. Od stycznia do września banki udzieliły w jego ramach niemal 30 tys. kredytów o wartości ponad 5,2 mld zł. Do końca roku te liczby powinny wyraźnie urosnąć.
Tymczasem – biorąc pod uwagę warunki finansowe – większe korzyści da beneficjentom nowe rozwiązanie. Weźmy pod uwagę typowy kredyt w wysokości 200 tys. zł, spłacany przez 20 lat w równych miesięcznych ratach.
W ramach „Rodziny na swoim” Bank Gospodarstwa Krajowego przez pierwszych osiem lat będzie płacił połowę należnych odsetek. Przy oprocentowaniu na poziomie 6 proc. oznaczałoby to, że w okresie otrzymywania rządowego wsparcia rata będzie wynosić jedynie 1110 zamiast 1433 zł miesięcznie. W tym czasie państwo, za pośrednictwem BGK, dorzuciłoby do spłaty kredytu ponad 31 tys. zł.
Mechanizm „Mieszkania dla młodych” ma być inny. Państwo od razu spłaci za kredytobiorcę jedną dziesiątą zobowiązania wobec banku. Efekt? W naszym przykładzie 6-proc. odsetki trzeba będzie płacić od 180 tys. zł. Miesięczna rata wyniesie więc przez cały okres spłaty 1290 zł. Zysk na odsetkach od niższego kapitału nie przekroczy wprawdzie 14,4 tys. zł, ale tę kwotę należy powiększyć o początkowe 20 tys. „darowane” przez państwo.
Korzyści mogą być większe, jeśli kredytobiorca ma dzieci i jeśli w trakcie pierwszych lat spłacania kredytu urodzi mu się trzecie dziecko. W takim wariancie dopłata z budżetu może sięgnąć 20 proc. wartości kredytu.
Te szacunki nie uwzględniają innych korzyści związanych z programem „MdM”. – Pewność spłaty 10 proc. wartości zobowiązania powinna zwiększać zdolność kredytową osób przychodzących po kredyt w ramach „Mieszkania dla młodych – ocenia Jacek Furga, szef komitetu finansowania mieszkalnictwa przy Związku Banków Polskich. Zastrzega jednak, że ZBP dopiero zbiera opinie banków na temat nowego pomysłu rządu.
Projektowany program w zestawieniu z „Rodziną na swoim” ma również wady. Ogranicza on bowiem możliwości zakupu nieruchomości – w grę będą wchodzić wyłącznie mieszkania z rynku pierwotnego. Lokali ani domów kupowanych na rynku wtórnym nie będzie można sfinansować kredytem z państwową dopłatą. I jeszcze jedna wada: nowy program na razie jest w fazie założeń do projektu, a jego start jest przewidziany dopiero na połowę przyszłego roku.