Wartość długu, jaki zostawiły za sobą zlikwidowane firmy, w 2024 r. przekroczyła 280 mln zł. Oznacza to, że tylko od 2022 r. ten trudny do odzyskania dług wzrósł o ponad 50 proc. Najczęściej zadłużenie zostawiają po sobie przedsiębiorstwa z branży przemysłowej, zaś najbardziej stratne są firmy handlowe.
Z danych przekazanych nam przez Krajowy Rejestr Długów wynika, że wartość zadłużenia likwidowanych firm w ciągu raptem dwóch lat wzrosła o dokładnie o 51 proc.
W 2024 r. upadło lub zostało postawionych w stan restrukturyzacji 2170 firm, których zadłużenie szacowane jest na 280 mln zł. Rok wcześniej takich przedsiębiorstw było łącznie 1864 z zadłużeniem rzędu 257 mln zł, a jeszcze rok wcześniej – 1206 przedsiębiorstw ze 185 mln zł długu.
Ponad 280 mln zł, jakie pozostawiły po sobie niewypłacalne firmy, znacząco zaburza płynność finansową w obiegu gospodarczym. To szczególnie uciążliwie dla przedsiębiorstw z sektora MŚP, dla których nawet niewielkie turbulencje finansowe – wynikające z późniejszego regulowania faktur czy zupełnego zaniechaniu ich płacenia – zwiększają ryzyko bankructwa.
Co się dzieje z aktywami upadającej firmy, która ma dług?
Jak więc wygląda proces administracyjnego ściągania długu od będących w upadłości firm? O komentarz poprosiliśmy Marcina Belkę, adwokata z kancelarii prawnej VIA LEX, który wskazuje, że najistotniejszym celem postępowania upadłościowego prowadzonego wobec przedsiębiorcy jest zaspokojenie w jak najwyższym stopniu roszczeń wierzycieli.
- Skutkiem ogłoszenia upadłości jest konieczność wskazania i wydania syndykowi przez upadły podmiot pozostałego mu majątku. W momencie ogłoszenia upadłości majątek staje się masą upadłości, która służy zaspokojeniu wierzycieli – wyjaśnia mec. Belka.
W dalszych krokach syndyk dokonuje sprzedaży tego majątku, a uzyskane środki zostają rozdysponowane zgodnie z przepisami ustawy „Prawo upadłościowe” między wierzycielami. W zdecydowanej większości przypadków wartość zabezpieczonego i rozdzielonego między wierzycieli majątku jest jednak niewystarczający do pokrycia 100 proc. długu.
Największe zadłużenie w przemyśle
Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długu, w zeszłym roku najwięcej bankructw, bo 104, ogłosiły firmy przemysłowe. Kolejne miejsca zajmują przedsiębiorstwa handlowe – 96, budowalne – 56 i transportowe – 33.
Na czele branż, w których przedsiębiorstwa pozostawiły po sobie najwięcej zaległości finansowych, jest przemysł z kwotą 8,6 mln zł, a następnie budownictwo z kwotą 7 mln zł, a także segment firm doradczych, księgowych, rachunkowych i podatkowych, który ma 4,8 mln zł niezapłaconych faktur.
Najbardziej poszkodowane? Firmy handlowe
Na lawinowym wzroście nieregulowanych zobowiązań finansowych cierpi cała gospodarka, ale problem szczególnie mocno dotyka dostawców z branży handlowej. To właśnie one poniosły najwięcej strat ze współpracy z firmami, które widniały w KRD, a ostatecznie zbankrutowały. Sumaryczna wartość ich wierzytelności w zeszłym roku wyniosła 8 mln zł. Firmy budowlane zostały z dziurą w finansach na 6,3 mln zł, a przemysłowe na 3,7 mln zł.
Co istotne, niewypłacalne firmy wysyłały sygnały o problemach finansowych już wcześniej. Jako dłużnicy w KRD już dwa lata przed ogłoszeniem upadłości widniało 17 proc. z nich, a na rok przed bankructwem – 25 proc.
- Jak widać, nadmierne zaufanie się nie opłaca, dlatego dobór klientów warto oprzeć na danych. Sprawdzanie nowych kontrahentów i monitorowanie dotychczasowych w biurach informacji gospodarczej pomaga wyłowić tych, którzy już mają problemy finansowe. Przedsiębiorcom powinna się wówczas zapalić czerwona lampka – mówi Adam Łącki, prezes KRD.
- Jeśli mimo to chcą nawiązać lub kontynuować z nimi relacje handlowe, muszą zabezpieczyć swoje interesy, na przykład sprzedając im towary tylko za gotówkę – dodaje.