Z uwagi na ogromne znaczenie, wyrok ten stał się obiektem wielu analiz, także na blogu kancelarii Czupajło & Ciskowski, adwokaci wyjaśniali już, co ten wyrok w praktyce oznacza dla frankowiczów. Warto zatem pokusić się o jeszcze jedno, istotne wyjaśnienie – czyli czego wyrok ten (wbrew pojawiającym się czasem opiniom) NIE oznacza – tłumaczy adwokat Bartosz Czupajło, partner kancelarii Czupajło & Ciskowski.
Po pierwsze, nie oznacza on, że każdy, kto kiedykolwiek zaciągnął kredyt „frankowy”, może ubiegać się od banku o jakieś świadczenia. Zbiorcze określenie „kredyty frankowe” oznacza bowiem w rzeczywistości umowy o różnych konstrukcjach prawnych, posiadające odmienne odniesienia do waluty, jaką jest frank szwajcarski (dość zauważyć, że niektóre z nich udzielane były wprost we frankach, inne zaś w złotówkach, a jedynie wysokość spłacanych rat uzależniona była od – różnorodnie określanego – kursu franka). Trybunał otworzył drogę do dochodzenia swoich roszczeń przez wielu kredytobiorców, ale nie przez wszystkich. Część umów było zwykłymi kredytami walutowymi, które nie zawierają w sobie niedozwolonych postanowień umownych, będących podstawą słynnego orzeczenia TSUE w „polskiej” sprawie frankowej. Wystąpienie na drogę sądową powinno więc każdorazowo zostać poprzedzone analizą konkretnej umowy i powiązanych z nią dokumentów (np. aneksów).
Po drugie, wyrok TSUE nie oznacza, że wygranie sprawy z bankiem będzie szybkie i łatwe. Choć bowiem Trybunał mocno pomógł kredytobiorcom w takich sprawach, to jednak postępowanie dotyczące kredytu frankowego nadal wymaga zachowania wszystkich procedur postępowania cywilnego, w tym przeprowadzenia skomplikowanego postępowania dowodowego. Po wydaniu wyroku TSUE pojawiają się głosy o możliwym zawieraniu przez banki ugód z kredytobiorcami - należy podkreślić, że choć takie rozwiązanie jest możliwe, to jednak mało prawdopodobne, zwłaszcza wobec kredytobiorców, którzy nie zdecydują się na skierowanie sprawy na drogę sądową.
Wreszcie, wyrok ten nie oznacza, że każda sprawa „frankowa” zostanie wygrana. Dochodzenie swoich praw stanie się teraz łatwiejsze, a rozbieżności pomiędzy wyrokami różnych sądów w analogicznych sprawach powinny zanikać, nie ma jednak stuprocentowej pewności wygrania postępowania. Istnieją jednak czynniki, które mogą zwiększyć prawdopodobieństwo sukcesu. Są nimi przede wszystkim dokładna analiza okoliczności sprawy przed jej wszczęciem oraz profesjonalne jej prowadzenie, pozwalające na odpowiednie reagowanie na kolejne czynności w postępowaniu.
Na koniec warto podkreślić, że powyższa analiza nie ma na celu zniechęcania kredytobiorców do występowania przeciwko bankom. Przeciwnie – od wielu lat zachęcamy naszych Klientów do walki o swoje prawa i wspieramy ich w tej walce swoją wiedzą i doświadczeniem. Warto jednak przed wszczęciem postępowania znać wszystkie jego możliwe konsekwencje i upewnić się, że jesteśmy na nie odpowiednio przygotowani. Ma to o tyle istotne znaczenie, że w ostatnim czasie na rynku pojawiło się wiele instytucji niebędących kancelariami prawnymi, które nie przedstawiają kredytobiorcom wszystkich ryzyk i konsekwencji związanych z prowadzeniem postępowania sądowego i jego zakończeniem w każdym możliwym wariancie, tworzą zaś złudną wizję szybkiego procesu z niemal gwarantowaną wygraną