W całym kraju trwa rekrutacja do szkół średnich – szczególna, gdyż w tym roku o przyjęcie do szkół ubiega się więcej uczniów niż w latach ubiegłych. Chodzi o dwa roczniki: pierwszy rocznik absolwentów ośmioletnich szkół podstawowych i ostatni rocznik gimnazjalistów. Harmonogram rekrutacji jest inny w różnych województwach, bo ustalali go indywidualnie kuratorzy oświaty.
Zdaniem Dariusza Piontkowskiego "problem z rekrutacją jest co rok, bo co rok duża liczba uczniów kończy szkoły – czy to gimnazja, czy szkoły podstawowe i aplikuje do szkół średnich, i chce się dostać do wybranej szkoły, a to nie zawsze się udaje".
Jak jednak podkreślił w telewizji Trwam, "możemy spokojnie powiedzieć, że tak jak w poprzednich latach, uczniowie znajdą miejsce w szkołach średnich".
Piontkowski powiedział również, że z danych MEN wynika, że "w części województw liczba uczniów, którzy nie dostali się w pierwszym etapie rekrutacji do szkół, jakie sobie wybrała, procentowo jest podobna do tej liczby w ubiegłym roku". "W liczbach bezwzględnych pewnie troszkę więcej w tym roku, ale procentowo to jest bardzo podobnie" – dodał.
"Zebraliśmy dane z całego kraju – okazuje się, że absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych jest ponad 720 tys., a na to przygotowano ponad 830 tys. miejsc w szkołach średnich różnych typów" – wskazał minister edukacji. Podkreślił, że jest ponad 103 tys. więcej miejsc niż uczniów kończących szkołę podstawową lub gimnazjum. To – jego zdaniem – oznacza, że dla każdego z tych uczniów znajdzie się miejsce.
Zauważył jednocześnie, że "nie zawsze będzie to ta sama szkoła, do której uczeń chciałby uczęszczać – to zależy od jego ocen na świadectwie, czy startował w konkursach, olimpiadach oraz jaki wynik uzyskał z egzaminów".
Zapytany, czy jego zdaniem "kulminacja dwóch roczników ma znaczenie w problemach rekrutacyjnych", Piontkowski odparł, że "oczywiście ma, ponieważ jest większa liczba uczniów, którzy aplikują". Ocenił jednak, że "większość samorządów, bo to one przygotowują rekrutację, przygotowała się do tego". Podkreślił, że o reformie edukacji i o tych podwójnych rocznikach było wiadomo już kilka lat temu.
Zdaniem szefa resortu edukacji "zdecydowana większość samorządów poradziła sobie" z przygotowaniami do reformy.