Szpitale przygotowują się na zwiększoną liczbę małych pacjentów z COVID-19 – jak wynika z sondy DGP typowane są placówki, które mają gwarantować miejsca dla najmłodszych. Ich liczba może być większa niż przy poprzednich falach ze względu na skalę zakażeń Omikronem.
Szpitale przygotowują się na zwiększoną liczbę małych pacjentów z COVID-19 – jak wynika z sondy DGP typowane są placówki, które mają gwarantować miejsca dla najmłodszych. Ich liczba może być większa niż przy poprzednich falach ze względu na skalę zakażeń Omikronem.
Jedną z większych baz przygotowuje Podlasie. To tutaj, jak mówią prognostycy, może być, tak jak podczas IV fali, najgorzej. Potrzeba miejsc dla dzieci związana jest nie tyle z tym, że Omikron jest groźniejszy dla najmłodszych, co ze skalą przypadków, które mogą się pojawić. Profesor Leszek Szenborn, kierownik Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, podkreśla, że Delta wywołała dwa razy więcej zakażeń u dzieci w porównaniu z poprzednimi falami. Jak dodawał, w czasie IV fali leczenia w szpitalu wymagało więcej dzieci niż podczas II i III razem wziętych. A teraz może dojść do kolejnego wzrostu. – To wiedza oparta na doświadczeniach krajów takich jak USA, Kanada, Francja czy Wielka Brytania. To do nas dojdzie w najbliższych tygodniach – mówił prof. Szenborn podczas konferencji poświęconej walce z COVID-19.
I faktycznie: jak podawały amerykańskie media, w zeszłym tygodniu wraz z Omikronem wskaźniki hospitalizacji COVID-19 wśród dzieci gwałtownie wzrosły: na 100 tys. hospitalizowanych było 4,3 dzieci poniżej 5. roku życia na początku stycznia, w porównaniu z 2,6 z końca zeszłego roku. To dane amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom. A jak podaje CNN, wzrosty przyjęć do szpitala osób poniżej 18. roku życia tydzień do tygodnia sięgają 80 proc. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii. Jak pisali kilka dni temu dziennikarze Bloomberga: zakażenie Omikronem spowodowało wyższy wskaźnik hospitalizacji niemowląt niż w przypadku poprzednich wariantów COVID-19, chociaż większość pobytów w szpitalu była krótka. Dzieci poniżej 1. roku życia stanowiły 42 proc. dzieci hospitalizowanych podczas fali omikronowej, w porównaniu z 30 proc. w okresie od maja do połowy grudnia, kiedy dominował wariant Delta. Pozytywne jest to, że nie wiązało się to ze zgonami, było mniejsze zapotrzebowanie na tlen i proporcjonalnie mniej przyjęć na oddział intensywnej opieki niż podczas fali Delty.
Jednak problem może być duży ze względu na liczbę zajętych miejsc. Profesor Magdalena Figlerowicz, konsultantka wojewódzka z Wielkopolski w dziedzinie chorób zakaźnych, potwierdza, że spodziewamy się zwiększonej liczby zakażonych dorosłych i dzieci. – Dlatego w porozumieniu z innymi szpitalami się przygotowujemy – informuje. I dodaje, że muszą być też potrzebne miejsca dla dzieci z tzw. PIMS, czyli wieloukładowym zespołem zapalnym. Jak mówi prof. Figlerowicz, rozwija się on najczęściej od dwóch do sześciu tygodni od zakażenia SARS-Cov-2. PIMS charakteryzuje wysoka gorączka, bóle brzucha, wysypka, a jeśli stan zapalny obejmuje układ krążenia, u nawet kilkuletniego dziecka może dojść do zawału serca lub powstania tętniaków tętnic wieńcowych. Takie dzieci muszą mieć miejsce w szpitalu, bo dobrze leczone mają szansę na wyjście z choroby.
Dlatego, jak wynika z sondy DGP, urzędy wojewódzkie typują szpitale, w których najmłodsi będą mieli opiekę covidową. W woj. śląskim przygotowanych zostało 40 łóżek (w tym dwa respiratorowe) dla dzieci z COVID-19 w dwóch szpitalach. Jak mówi Alina Kucharzewska, rzecznik wojewody śląskiego, obecna liczba miejsc optymalizowana jest na bieżąco. – W tej chwili zabezpieczamy 20 łóżek. Nasz cały oddział pediatryczny został bowiem zamieniony w listopadzie ub.r. na covidowy. Wcześniej działał w systemie hybrydowym – mówi Marcelina Kowalska, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju i dodaje, że dziś zajętych jest 11 miejsc. Niestety nie mamy też szans na dalszy rozwój oddziału – podkreśla.
W województwie warmińsko-mazurskim placówką, która zajmuje się opieką medyczną nad dziećmi z COVID-19, jest Wojewódzki Specjalistyczny Szpital Dziecięcy w Olsztynie. Placówka dysponuje 35 łóżkami, z których 11 jest zajętych. – Mamy pole manewru. Dlatego w razie potrzeby baza łóżek może zostać zwiększona – mówi Krzysztof Guzek, rzecznik prasowy wojewody warmińsko-mazurskiego. W województwie kujawsko-pomorskim jest 28 miejsc w dwu szpitalach. Województwo podlaskie gwarantuje obecnie małym pacjentom z COVID-19 aż 89 miejsc. Są w szpitalu Ogólnym w Wysokiem Mazowieckim – 15 łóżek oraz Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku – 73 łóżek. Tym samym obecnie nie ma w tym województwie szpitala całkowicie przekształconego dla pacjentów podejrzanych/zakażonych COVID-19 poniżej 18. roku życia.
Co ciekawe, na Mazowszu, gdzie liczba chorych nominalnie może być o wiele większa niż np. na Podlasiu, na razie są 53 łóżka. Ale – jak mówią nam urzędnicy – w każdej chwili mogą wydać decyzję, żeby zwiększyć bazę dla chorych na COVID-19, w tym dzieci.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama