Żadnego kraju nie stać na jesienny lockdown, czyli całkowite zamknięcie gospodarki. To bardzo drastyczna i bardzo kosztowna walka z epidemią - powiedział w czwartek w TVP Info wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
Kraska był pytany o to, kiedy wejdą w życie przepisy dotyczące naruszenia nietykalności personelu punktów szczepień przeciw COVID-19.
Jak wyjaśnił wiceminister zdrowia, ustawa zawierająca przepisy o karaniu osób naruszających nietykalność personelu punktów szczepień została uchwalona w środę przez Sejm, teraz trafi do Senatu, a następnie musi zostać podpisana przez prezydenta.
"To jest prawo, które daje większą ochronę wszystkim pracownikom, którzy pracują w punktach szczepień (...). Jeżeli ktoś będzie chciał w czasie wykonywania obowiązków służbowych tę osobę zaatakować, będzie podlegał dość rygorystycznej sankcji karnej zagrożonej pozbawieniem wolności do lat trzech" - zastrzegł Kraska.
Jego zdaniem zwiększy to poczucie bezpieczeństwa pracowników punktów szczepień, którzy poczuli się zagrożeni fizycznymi atakami, jakie miały miejsce w ostatnim czasie.
Podkreślił, że policja objęła punkty szczepień zwiększonym monitoringiem. "Uważam, że to co się zadziało w naszym kraju - mówię tutaj o szczepieniach, ale i ogólnie - to jest radykalizacja pewnych nastrojów. To niestety źle wpływa na zachowania poszczególnych osób. Możemy się nie zgadzać, możemy mieć różne poglądy, dyskutujmy, sprzeczajmy się na argumenty, na różne merytoryczne dowody, ale myślę, że taka agresja fizyczna, która się ostatnio pojawiła w stosunku do punktów szczepień jest niedopuszczalna" - ocenił.
Jak podkreślił Kraska "żadnego kraju nie stać na jesienny lockdown, czyli całkowite zamknięcie gospodarki". "To bardzo drastyczna i bardzo kosztowna walka z epidemią. Pamiętamy okres jesienny, kiedy nasza gospodarka praktycznie została zamrożona. To niestety powoduje kolejne straty w naszej gospodarce. To też odbija się na polskiej służbie zdrowia, bo te pieniądze do jej funkcjonowania muszą skądś się pojawić" - zastrzegł.
Stwierdził, że obecnie "największą bronią, którą posiadamy, są szczepienia".
"Obserwowałem ten moment, kiedy była możliwość szczepienia pracowników w zakładach pracy i powiem szczerze, że ta akcja przebiegała dość sprawnie. Pracodawcy różnymi argumentami docierali do pracowników i do rodzin pracowników. Widziałem kilka zakładów pracy, gdzie naprawdę wielu pracowników się zaszczepiło" - zaznaczył wiceminister zdrowia.
Przyznał, że w województwach, w których zaszczepiło się najmniej osób istnieje niebezpieczeństwo, że tam będzie więcej zakażeń i hospitalizacji. "To będzie odbijało się na frekwencji w zakładach pracy (...). Ja się nie dziwię pracodawcom, którzy do nas też kierują takie dezyderaty, że oni chcą mieć wgląd w to, które osoby są zaszczepione" - mówił.
"My nad tym w tej chwili pracujemy, by była taka możliwość, aby pracodawcy mogli mieć dostęp do tej listy osób, które pracują w ich zakładzie pracy, którzy są zaszczepieni. Myślę, że to by usprawniło (pracę - PAP) i ta praca w tym zakładzie stałaby się bardziej bezpieczna, ponieważ nie zawsze jest możliwość zachowania dystansu czy pracy w maseczkach" - ocenił Kraska.
Jego zdaniem, gdyby pracodawca wiedział, którzy pracownicy są zaszczepieni, mógłby przesunąć pracowników niezaszczepionych w miejsca, w których byliby mniej narażeni na zakażenia koronawirusem. Jednak - jak zastrzegł Kraska - od początku epidemii namawia, by szczepić się dobrowolnie.
Przypomniał, że obecnie obowiązują już limity osób niezaszczepionych, które mogą przebywać w danym miejscu publicznym, a osoby zaszczepione "są poza tym limitem". "W przypadku, gdy się pojawi czwarta fala i tych nowych zakażeń może być zdecydowanie więcej, wtedy te limity możemy zaostrzyć" - zapowiedział.