Rosnące ceny energii sprawiają, że koszt przejechania 100 km elektrykiem staje się porównywalny z tym ponoszonym przez posiadaczy aut spalinowych - wynika z opublikowanego w poniedziałek raportu serwisu autobaza.pl.
Autorzy raportu wskazali, że trwający za wschodnią granicą konflikt odczuwają nie tylko właściciele samochodów na benzynę i olej napędowy, ale także aut z napędem elektrycznym, dla których koszt przejechania 100 km zbliża się do tradycyjnych pojazdów.
Przypomniano, że w ciągu ostatnich 30 dni można było zaobserwować wzrost cen Pb 95 o 7 proc. co oznacza, że wróciły one do rekordowych cen z czerwca. Jednak - jak zauważyli autorzy publikacji - prawdziwy szok przeżyją właściciele samochodów elektrycznych, którzy ładują swoje pojazdy głównie poza domem, np. w trasie.
"Jeden z liderów pod względem liczby ładowarek w Polsce drastycznie podniósł ceny. W nowym cenniku koszt za 1 kWh szybkiego ładowania wzrósł o prawie 20 proc., co przy zużyciu auta na poziomie 15-17 kWh na 100 km oznacza, że jazda samochodem elektrycznym jest tak samo kosztowna jak spalinowym" – wskazał cytowany w informacji ekspert autobaza.pl Przemysław Gąsiorowski.
Zaznaczył, że jeśli ktoś planował inwestycję w elektryka w celu oszczędności, może chcieć wstrzymać się z tą decyzją, ponieważ nie ma gwarancji, że prąd będzie w przyszłości tańszy niż benzyna.
Zdaniem Gąsiorowskiego podwyżki cen na stacjach ładowania pozostałych operatorów to kwestia czasu, co oznacza, że koszt przejazdu 100 km w trasie dla samochodu elektrycznego zrówna się z tym dla pojazdu spalinowego. Jak wskazał, bardzo zmniejszy to atrakcyjność aut elektrycznych, zwłaszcza po przekroczeniu określonego na 2023 r. limitu 2000 kWh po starych cenach.
W raporcie dodano, że przykładowo w Rumunii odbiorcy energii otrzymali trzykrotne podwyżki cen energii.
Autorzy opracowania zauważyli, że problemy mają też producenci samochodów, czego odzwierciedleniem są dane dotyczące rejestracji nowych aut. Powołując się na dane Cyfryzacji KPRM napisano, że w pierwszych ośmiu miesiącach 2022 r. zarejestrowano o 12 proc. mniej nowych pojazdów osobowych niż w analogicznym okresie rok temu. Spadek o 17 proc. widać też w statystykach rejestracji aut używanych.
"Ze względu na brak nowych samochodów na rynku, konsumenci nie mogą wymienić obecnie posiadanych modeli. Z tego powodu dłużej eksploatują swoje egzemplarze, a mniej ich trafia na rynek wtórny, co sprawia, że ceny aut używanych rosną" – wyjaśnił ekspert serwisu autobaza.pl.
Dodał, że do tego zjawiska dochodzi inflacja, rosnące raty kredytów i wyższe koszty życia. "Taka sytuacja nie zachęca do odważnych zakupów. Ekonomiczniej zainwestować w naprawę i pojeździć autem jeszcze dwa lata" – podsumował. (PAP)
autorka: Ewa Wesołowska