A jednak ja czuję żal, że żaden z urzędów, które powinny zareagować, nie wykazał się odrobiną instytucjonalnej odwagi. Że żaden z urzędników nie zdobył się na egzekwowanie prawa, co jest jego podstawowym obowiązkiem. I to z tak błahego powodu, jakim faktycznie jest niezadowolenie rządzących i punkty w sondażach. Trudno nie podejrzewać, że to tchórzostwo instytucji sięga znacznie dalej niż w sumie dość lekka przewina, polegająca na tym, aby samochody jeździły dobrą, nową i znacznie bezpieczniejszą niż alternatywne trasą.
Na dodatek mam wrażenie, że ci, którzy boją się zamknięcia A2 z powodu ewentualnego spadku w sondażach, nie rozumieją zupełnie polskiego społeczeństwa. Bo każdy z nas wolałby żyć w kraju, w którym odpowiednie instytucje robią to, co do nich należy, choćby wbrew życzeniom rządu. Zwłaszcza – wbrew. Bo prawo powinno stanowić zabezpieczenie także przed omnipotencją ludzi u władzy.